Aktualności

Projekt budżetu UE. Saryusz-Wolski: to pakiet wsparcia dla Niemiec i Francji

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. KE przedstawiła w środę projekt unijnego budżetu / Fot: PAP/EPA.

Komisarz UE ds. budżetu Piotr Serafin przedstawił w środę propozycję unijnego budżetu na lata 2028-2034 o wartości 2 bilionów euro. Zakłada on m.in. mniej pieniędzy na rolnictwo i rozwój regionalny. “Nowy budżet to pakiet wsparcia dla Niemiec, Francji i ich akolitów, na który ma się zrzucić cała reszta państw” – komentuje dla Biznes Alertu jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do Unii, Jacek Saryusz-Wolski.

Nowy projekt wieloletniego budżetu Unii Europejskiej (WRF) zakłada radykalne zmiany w porównaniu z dotychczasowymi zasadami. Wywołuje to opór w państwach członkowskich i Parlamencie Europejskim.

W propozycji przewidziano 300 mld euro na rolnictwo (w bieżącej perspektywie finansowej 2021-2027 jest to 386,6 mld euro), 451 mld euro na Fundusz Konkurencyjności i 218 mld euro dla słabiej rozwiniętych regionów. Ponadto Komisja proponuje pięciokrotne zwiększenie środków – do 131 mld euro – na obronność i kosmos. Propozycja budżetu wymaga poparcia wszystkich 27 państw członkowskich oraz zatwierdzenia przez Parlament Europejski.

Budżet UE odbiera państwom i firmom

Aby sfinansować przyszłe – niezbędne, zdaniem KE – wydatki na ochronę klimatu, bezpieczeństwo i transformację gospodarczą, Unia Europejska potrzebuje więcej pieniędzy.

Dotychczasowe źródła dochodów nie wystarczają. Komisja Europejska proponuje więc nową koncepcję finansowania, która sięga głęboko do kieszeni przedsiębiorstw i państw członkowskich, podnosząc istniejące opłaty i otwierając nowe możliwości ściągania środków.

Dotychczasowa praktyka budżetowa – jak stwierdziła niedawno przewodnicząca KE, Ursula von der Leyen (CDU) – została opracowana z myślą o świecie, „który już nie istnieje”.

W obecnym budżecie jedynie około 4 proc. środków pozostaje elastyczne i dostępne na reagowanie w sytuacjach nadzwyczajnych – takich jak okres Covid-19 czy wojna na Ukrainie. Prawie wszystkie pozycje wydatkowe są z góry ustalane na siedem lat.

Dlatego von der Leyen domaga się, by tym razem jak najmniej pozycji budżetowych było sztywnych – a zamiast tego wprowadzono jak największą elastyczność. W praktyce oznacza to przede wszystkim ograniczenie dwóch największych stałych pozycji: wydatków na rolnictwo i funduszy regionalnych – ponieważ każda z nich pochłania około jednej trzeciej całego budżetu, analizuje propozycje niemicka gazeta„Handelsblatt”.

Saryusz-Wolski: mniej pieniędzy, wyższe składki

„To podwójny unijny budżetowy “nelson” – tak można określić najnowsze plany Komisji Europejskiej” – ocenia w rozmowie z Biznes Alert polski ekonomista, były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do Unii, Jacek Saryusz-Wolski.

„Z jednej strony, słabsze gospodarki wschodniej flanki UE mają otrzymać mniej środków na rolnictwo i rozwój regionalny, co oznacza osłabienie ich pozycji konkurencyjnej wobec silniejszych gospodarek zachodnich. Z drugiej – zostaną obciążone większymi składkami w ramach redystrybucji budżetowej, która w praktyce faworyzuje wyżej rozwinięte technologicznie państwa tzw. unijnego rdzenia – Niemcy, Francję i ich sojuszników” – wyjaśnia.

Zdaniem Saryusz-Wolskiego, jest to uderzenie w fundamenty Unii Europejskiej, zaprzeczenie traktatowym zasadom solidarności i spójności, a zarazem poważne osłabienie dwóch kluczowych polityk Wspólnoty – rolnej i regionalnej.

„Mówiąc wprost, nowy budżet to pakiet wsparcia dla Niemiec, Francji i ich akolitów, na który ma się zrzucić cała reszta państw” – podsumowuje.

Nowa opłata dla dużych przedsiębiorstw

Centralnym punktem projektu budżetu przedstawionego przez Komisję Europejską jest nowa opłata dla dużych przedsiębiorstw z siedzibą w UE. Firmy o rocznym obrocie przekraczającym 50 milionów euro miałyby w przyszłości uiszczać ryczałtową składkę na budżet UE.

W Niemczech – według danych Federalnego Urzędu Statystycznego – dotyczyłoby to około 20 tys. firm, podał dziennik „Handelsblatt”. Dokładna wysokość opłaty nie została jeszcze ustalona – według projektu Komisji miałaby być progresywna, uzależniona od wysokości obrotów.

Opłata objęłaby również spółki zależne międzynarodowych koncernów działających na terenie UE. Planowana danina miałaby stanowić dodatkowe, niezależne od składek państw członkowskich, źródło dochodów budżetu UE.

Państwa będą płacić na klimat

Poza opłatą od przedsiębiorstw projekt przewiduje również inne nowe źródła finansowania. Jak informuje „Handelsblatt”, jednym z nich ma być opłata od nieodebranych elektroodpadów. Bruksela chce także przekierować część dochodów z krajowych podatków tytoniowych. Dodatkowo planowana jest znacząca podwyżka istniejącej opłaty od plastiku: od 2021 r. państwa członkowskie płacą 80 centów za każdy kilogram niezrecyklingowanych opakowań. Zgodnie z propozycją Komisji, od 2028 r. stawka ta ma wzrosnąć i być corocznie indeksowana do inflacji.

Uzasadnieniem tych działań jest „utrata realnej wartości dotychczasowych wpływów w wyniku inflacji”. Komisja wskazuje na poważne straty w ujęciu realnym i widzi potrzebę korekty w celu zapewnienia długofalowej stabilności budżetowej.

Kolejna propozycja dotyczy podziału dochodów z ceł. Dotychczas państwa członkowskie mogły zatrzymać jedną czwartą pobranych kwot, m.in. na pokrycie kosztów administracyjnych. Ten udział ma zostać w przyszłości zmniejszony – choć Komisja nie podała jeszcze konkretnych liczb.

Krytyka projektu budżetu UE

Jeszcze przed publikacją w środę oficjalnej propozycji pojawiły się głosy sprzeciwu w Parlamencie Europejskim. Np. europoseł CSU Markus Ferber szczególnie krytycznie ocenił opłatę od przedsiębiorstw, która – jego zdaniem – stanowi dodatkowe obciążenie i stoi w sprzeczności z polityką gospodarczą UE.

Ferber ostrzegł także przed problemami prawnymi: ponieważ chodzi o tzw. opodatkowanie substancjalne (czyli bezpośrednie opodatkowanie aktywów lub obrotów), mogą pojawić się kwestie konstytucyjne i kompetencyjne. Jego zdaniem propozycja Komisji napotka poważny opór w Radzie UE i nie stanowi trwałego rozwiązania.

“Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, przygotowuje bowiem największą redystrybucyjną rewolucję od czasu wprowadzenia polityki spójności. Z determinacją wspieraną przez Berlin forsuje zmianę logiki podziału funduszy unijnych, co już dziś wywołuje niepokój i tarcia wśród państw członkowskich” – alarmuje Jacek Saryusz-Wolski.

Jak tłumaczy, dotychczasowa polityka budżetowa Unii opierała się na zasadzie solidarności regionalnej: – fundusze miały służyć wyrównywaniu poziomu rozwoju gospodarczego między bogatszymi a uboższymi krajami członkowskimi. Pomagało to amortyzować skutki integracji gospodarczej – takie jak migracja kapitału i siły roboczej – oraz wspierało spójność całej wspólnoty.

„Nowa propozycja ma tę logikę odwrócić. Zamiast wspierać słabszych, środki miałyby być kierowane do tych, którzy już są liderami, w celu wzmacniania strategicznych sektorów całej UE. Dla Polski i innych państw wschodniej flanki (takich jak Węgry, Słowacja, Rumunia czy państwa bałtyckie), które dotąd były największymi beneficjentami środków na politykę spójności i rolnictwo, oznaczałoby to poważne straty budżetowe. W praktyce mogłoby to zredukować netto korzyści płynące z członkostwa w UE, zwłaszcza w kontekście coraz większych składek, wspólnego długu i rosnącej presji na zgodność z tzw. unijnymi wartościami” – tłumaczy Saryusz-Wolski, który należy do najlepszych w Europie ekspertów ds. funkcjonowania UE.

Wypłaty zależne od spełnienia warunków politycznych

Jednak samo przesunięcie pieniędzy – jak zastrzega – nie jest w tych planach najgorsze. „Znacznie bardziej fundamentalny wymiar tej reformy dotyczy kwestii ustrojowych. Komisja Europejska proponuje bowiem, aby coraz większą część unijnych środków uzależniać od spełniania warunków politycznych, znanych z mechanizmu KPO (Krajowe Plany Odbudowy). Mowa tu o tzw. kamieniach milowych – czyli reformach wymaganych przez Brukselę jako warunek wypłaty środków” – zaznacza Jacek Saryusz-Wolski.

„To oznaczałoby, że całe WRF – dotąd uznawane za względnie stabilne i przewidywalne wsparcie dla państw członkowskich – zamieniłoby się w jeden wielki mechanizm warunkowości politycznej. W uproszczeniu: Bruksela mogłaby wstrzymać wypłaty, jeśli uzna, że dane państwo nie spełnia politycznych lub ideologicznych warunków. Takie rozwiązanie zwiększałoby kontrolę Komisji nad rządami państw członkowskich w sposób pozatraktatowy, to znaczy niewynikający bezpośrednio z zapisów prawa unijnego, lecz z nowych interpretacji i regulaminów” – ocenia Saryusz-Wolski.

Oznacza to ni mniej ni więcej tylko centralizację władzy w rękach Brukseli i podporządkowanie budżetów narodowych unijnej agendzie politycznej.

„Mówi się wręcz, że relatywnie niewielki budżet unijny (stanowiący ok. 1 proc. unijnego PKB) stanie się narzędziem wpływu na znacznie większe budżety narodowe – +ogon będzie machał psem+. Państwa narodowe, zmuszone do wdrażania unijnych reform w zamian za środki, mogą de facto utracić możliwość samodzielnego kształtowania polityki w kluczowych obszarach gospodarczych czy społecznych” – mówi były eurodeputowany.

Jego zdaniem, jest to tylko kolejny element spójnego i konsekwentnie realizowanego planu budowy unijnego quasi-państwa – opartego na wspólnym długu, wspólnych podatkach, centralnie zarządzanym budżecie i coraz większej kompetencji instytucji unijnych kosztem suwerenności krajów członkowskich.

„W tym scenariuszu państwa takie jak Polska mogłyby z czasem zostać zredukowane do roli landów, bez realnego wpływu na kształt polityki wspólnotowej” – podsumowuje Jacek Saryusz-Wolski.

WRF to siedmioletni plan finansowy, który określa priorytety wydatkowe UE i ramy dla polityk takich jak rolnictwo, spójność, innowacje czy obronność.


Powiązane artykuły

Elektrownia jądrowa Kozłoduj. Fot. Wikimedia Commons.

Partner jądrowy Polski rusza z kopyta w Bułgarii

Westinghouse poszerza łańcuch dostaw projektu budowy dwóch reaktorów AP1000 w bułgarskiej Elektrowni Jądrowej Kozłoduj. Podpisał memoranda o współpracy (MoU) z...

Ruszyły wypłaty 300+ na szkolne wyprawki. ZUS apeluje: Nie zwlekaj z wnioskiem

Już ponad 1,1 mln wniosków złożono w pierwszych dniach lipca w ramach programu „Dobry Start”, popularnie nazywanego 300+. – Pierwsze...
Giełda. Fot. Freepik

Inflacja w górę w czerwcu. Ekspert: Niebawem zacznie maleć

Narodowy Bank Polski (NBP) poinformował, że w czerwcu 2025 roku inflacja wyniosła 3,4 procent rok do roku. – Czerwcowy wzrost...

Udostępnij:

Facebook X X X