icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Drzewiecki: Drony to dokładność i oszczędność a Polacy je mają (ROZMOWA)

Dron może działać proaktywnie a nie reaktywnie. Przede wszystkim może łatwiej zebrać informacje, za pomocą, których stworzymy model i przewidzimy żywotność infrastruktury. Dzięki temu firma może budżet remontowy rozdzielić w sposób zoptymalizowany i zdroworozsądkowy – powiedział Robert Drzewiecki, prezes Prometheus, firmy produkującej polskie hybrydowe platformy dronowe w rozmowie z BiznesAlert.pl

BiznesAlert.pl: Drony pełnią coraz bardziej istotną rolę w różnych sektorach, bezpieczeństwie, mediach czy fotografii. Jak wygląda ich zastosowanie w energetyce? Czy mają w niej swoje miejsce?

Robert Drzewiecki: Mają swoje zastosowanie, i nie ogranicza się ono do energetyki a do wielu dziedzin przemysłu. Możemy wymienić też koleje, gazownictwo i inne branże gdzie mamy do czynienia z infrastrukturą liniową. Drony będą wypierały, w tych dziedzinach, tradycyjne metody inwentaryzacji i przygotowawcze w zakresie inwestycji. Na przykład mapowanie terenu przed rozpoczeciem projektu, ustalanie trasy przebiegu linii wysokiego napięcia czy gazociągu oraz później podczas ich eksploatacji. Naszym zdaniem, zastosowanie bezzałogowców przyniesie korzyści przekładające się na setki milionów złotych.

Obecnie inspekcja, w omawianych branżach, robiona jest w znacznej mierze ręcznie. Wysyłany jest zespół, który organoleptycznie sprawdza stan infrastruktury. Jest to czasochłonne, przez co często inspekcja jest robiona dopiero po pojawieniu się awarii. Dron może działać proaktywnie a nie reaktywnie. Przede wszystkim może łatwiej zebrać informacje, za pomocą, których stworzymy model i przewidzimy żywotność infrastruktury. Dzięki temu firma może budżet remontowy rozdzielić w sposób zoptymalizowany i zdroworozsądkowy. Obecnie gdy konserwowana jest infrastruktura, nie na skutek awarii tylko w ramach zaplanowanych działań remontowych zdarza się że sprawne i działające elementy są wymieniane na nowe. Jest to nieefektywne finansowo, lepiej jest zamienić złe rzeczy na nowe. Zanim to jednak zrobimy musimy zidentyfikować miejsca właściwe do konserwacji. Aktualnie, w większości przypadków, dystrybutorzy energii nie mają takich danych ponieważ infrastruktura którą utrzymują pochodzi w znacznej mierze z czasów kiedy jej inwentaryzacja nie odbywała się w systemach informatycznych.

Drony pozwalają zapobiegać zamiast naprawiać to co się zepsuło. W momencie wystąpienia awarii straty to nie tylko koszty związane z infrastrukturą. To potężne straty po stronie odbiorców np. energii czy gazu. Fabryki zaprzestają pracy, a w mieszkaniach nie ma energii. Dlatego tak ważna jest prewencja. Drony wykazują w tym zakresie większą efektywność. Tradycyjny zespół w ciągu dnia może sprawdzić około dwóch kilometrów sieci podczas gdy nasz dron H2 może zrobić inspekcję na odcinku około 50 kilometrów, tylko podczas jednego lotu. Dzięki planerowi misji oblot jest dokładnie zaplanowany a wszystkie istotne elementy sieci podlegają dokładnej inwentaryzacji lub inspekcji nawet jeśli wymaga to zatrzymania się na dłużej przy każdym słupie.

Dron w trakcie inspekcji. Źródło: Prometheus

Czy drony, w tym H2, dysponują specjalnym środkami do wykrywania zagrożenia awarią?

W tym aspekcie przewagą bezzałogowców nad manualnym sprawdzaniem jest zaawansowana analityka i algorytmy sztucznej inteligencji. W przypadku H2 podczas pierwszego oblotu sieci energetycznej robimy skan stanu obecnego. Wcześniej dysponujemy wytycznymi co trzeba sprawdzić, dzięki czemu wiemy co zmapować. Każdy następny oblot możemy powtórzyć niemalże co do centymetra, manualna inspekcja nie jest w stanie tego powtórzyć. Tym samym materiał zebrany, stan sprawdzanej infrastruktury, jest dokładnie porównywany z tym zarejestrowanym podczas pierwszego oblotu. Porównujemy jabłka do jabłek, a nie jabłka do gruszek. System po analizie danych, przekazuje dalej tylko różnice od ostatniej inspekcji lub anomalie, które nie spełniają wymaganych kryteriów. System sam analizuje czy zarejestrowane odchylenie wykracza poza przyjęty margines i trzeba o nim informować. Wszystko to odbywa się bez udziału człowieka, dzięki zastosowaniu machine learningu.

Nasza platforma może być zintegrowana z systemami utrzymania majątku tj. SAP, IFS czy MAXIMO. Informacje z drona przekazywane są bezpośrednio do nich i system może je zaktualizować. Ma również możliwość samodzielnego wydania zlecenia remontowego, które określi gdzie należy dokonać konserwacji, jakich narzędzi i materiałów użyć oraz jaki zespół najlepiej wysłać. Warto też pamiętać, że dron łatwiej zbierze informacje z obszarów trudnodostępnych. Bezzałogowiec nie podlega pewnym fizycznym ograniczeniom, które pojawiają się w przypadku ludzi czy aut.

Współpracujecie już z polskimi spółkami?

Kilka naszych projektów prototypowych jest zrealizowanych w grupie Orlen i PGNiG. Skupiliśmy się głównie na infrastrukturze gazowniczej i detekcji metanu. Jako jedyni jesteśmy w stanie bezpiecznie wykrywać wycieki metanu z pomocą drona. Robimy to minimum sto metrów od miejsca wycieku, posiadamy referencje potwierdzające te osiągi. Mamy też wstępne projekty z dystrybutorami energii elektrycznej, nie mogę jednak na razie podać nazwy ani szczegółów. Powiem tylko, że jest to jedna z największych firm energetycznych. Prowadzimy też rozmowy z operatorem infrastruktury kolejowej. Wybory i zmiana rządu spowolniła trochę te procesy, ale liczymy, że w drugim kwartale 2024 roku wznowią się z nową energią.

W jaki sposób H2 wykrywa metan z odległości 100 metrów?

Używamy detektora laserowego, co wyróżnia nas na tle konkurencji. Inne drony używają detektorów wziewnych, przez co by wykryć wyciek muszą zbliżyć się relatywnie blisko chmury metanowej. W odległości 100-120 metrów, na jakiej działa nasza platforma, metan jest na tyle rozrzedzony, że dron nie doprowadzi do zapłonu. Mamy potwierdzone referencje nie tylko do grupy Orlen, ale i z oblotu biogazowni TotalEnergies. W ramach ciekawostki, TotalEnergies samo pracuje nad dronem do detekcji metanu z użyciem detektora wziewnego. Nam udało się dokonać detekcji biometanu i inspekcji biogazowni w sposób bezpieczniejszy i bardziej spektakularny.

Dron H2 i PSP. Źrodło: Prometheus

Skoro jesteśmy przy produkcie Prometheusa, to jest to hybrydowa platforma H2. Dlaczego hybrydowa?

Najpierw muszę powiedzieć parę słów o parametrach. Normalne wirnikowe drony elektryczne są w stanie przebywać w powietrzu między 30 a 40 minut. Pierwszym problemem jest to, że pilot musi być przy bezzałogowcu, im dłuższy dolot i powrót, tym mniej czasu na samą inspekcję. Zwłaszcza że trzeba odliczyć około 20 procent baterii na nieprzewidziane wydarzenia. Tym samym efektywna praca drona obejmuje do 15 minut. Dodatkowym problemem jest praca baterii, która przy temperaturze poniżej zera traci swoje właściwości, nasz H2 pracuje w temperaturze -20 stopni ! Alternatywą jest wyeliminowanie dolotu i powrotu, to jednak zakłada, że operator musi być przy samym słupie. H2 posiada napęd hybrydowy, czyli silnik spalinowy, który generuje energię elektryczną. Tym samym dron może być w powietrzu do pięciu godzin.

Dodatkowo nie korzystamy z łączności radiowej tylko z kart GSM. Dron może odlecieć od pilota nawet na odległość 200 kilometrów.  Co więcej, operator nie musi być na miejscu, czy nawet w tym samym kraju. Wykonywaliśmy ćwiczenia transgraniczne, które pokazały, że nasz dron może operować nawet w odległości 600 kilometrów od pilota który był w innym kraju. Jedyne co konieczne to by pilot i maszyna byli w zasięgu sieci GSM. Transmisja, zarówno obrazu jak i danych, jest praktycznie w czasie rzeczywistym. Maksymalne zarejestrowane opóźnienie w reakcji to poniżej 200 milisekund, nie jest to odczuwalne. Tym samym możemy mieć prawdziwy home office dla pilotów ponieważ można sterować dronem z domu, biura czy innego wygodnego miejsca.

W przypadku naszego produktu pilot może być jednocześnie operatorem inspekcyjnym, ale umożliwiliśmy rozdzielenie tej funkcji dla drugiej osoby. Jedna osoba steruje wtedy bezzałogowcem, a druga kamerą i sensorami.

Wróćmy do współpracy, czy dotyczy ona też służb? Jak wygląda zastosowanie H2 w kwestiach bezpieczeństwa?

Nasza platforma ma duży potencjał i w tej dziedzinie. Długi czas działania czy zasięg są pożądane. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów omówmy pewne rozgraniczenie. Drony to są dwa światy. Pierwszy to świat płatowców, takich jak Bayraktar czy FlyEye, dzięki szybowaniu mogą działać dłużej. Drugi świat to wirnikowce, mogące robić zawis. Nasze rozwiązanie jest gamechangerem w tym zakresie. Do tej pory dron mógł stanąć w miejscu około 30-40 minut, nasz może zawisnąć do pięciu godzin. Jest to ważne w kwestii bezpieczeństwa, np. obserwacji imprez masowych. Dodatkowo nasze drony komunikują się ze sobą, dzięki czemu z użyciem tylko czterech dronów możemy pokryć obszar 150 kilometrów kwadratowych. Pozwalając sobie na pewną analogię, otrzymujemy latający dywan, który dodatkowo dostarcza obraz wszystkiego co chce się pod tym dywanem ukryć. Jednocześnie wizję można transmitować to wielu oddalonych od siebie miejsc, wystarczy mieć odpowiednie uprawnienia.

Mieliśmy rozmowy ze Strażą Graniczną, ale na ten moment nie wyrazili zainteresowania naszym rodzimym rozwiązaniem. Być może nie byli zainteresowani tak dokładnym monitorowaniem ogrodzenia na granicy z Białorusią. W związku jednak z zmianami również wśród służb, mamy nadzieje że polskie służby dadzą przynajmniej szansę zaprezentowania polskiego rozwiązania które robi wrażenie na całym świecie i uda nam się obalić następne przysłowie „cudze chwalicie, swojego nie znacie”.

Obecnie mocno współpracujemy ze strażą pożarną, chociażby w zakresie wspomnianej detekcji metanu. Chcemy też zainteresować naszym rozwiązaniem z grupę Husar, działającą w trakcie klęsk naturalnych ale także instytucje odpowiedzilne za ochronę środowiska.

Widok w podczerwieni z drona. Źródło: Prometheus

Jeżeli chodzi o oferowanie H2 służbom, jak wygląda jego zabezpieczenie? Nie zachodzi ryzyko hakowania, zakłócenia sygnału? Czy dron był testowany na wypadek walki radioelektronicznej?

Tradycyjna walka z dronami polega na zagłuszeniu lub przejęciu sygnału radiowego. Nasza konstrukcja korzysta z GSM, przez co jest na to odporna. Sygnał GSM sam w sobie jest dobrze szyfrowany. Posiadamy również własne systemy kryptograficzne, oceniamy poziom zagrożenia jako bardzo wysoki. Zwykły Kowalski, czy niedzielny hacker, nie poradzi sobie z nimi. Prawda jest jednak taka, że nie ma systemów nie do złamania. Są na pewno służby, które dysponują środkami i umiejętnościami, by tego dokonać.

Czy H2 jest autorską produkcją?

Tak, jesteśmy producentem drona i autorami oprogramowania. Wszystkie komponenty są polskie i składane w Polsce, to nie jest składak z cudzych części. Ciągle ją też rozwijamy, współpracujemy np. z Orange. Chcemy by na naszych dronach były umiejscowione mini BTS. Dzięki temu np. w trakcie powodzi, gdy dochodzi do przerwania komunikacji, nasze drony mogłyby ją umożliwić. Osoby poszkodowane mogłyby skontaktować się z ratownikami, przekazać gdzie są i w jakim stanie.

Rozmawiał Marcin Karwowski

Karwowski: Głuptak ochroni Baltic Pipe, a Hunter granice

Dron może działać proaktywnie a nie reaktywnie. Przede wszystkim może łatwiej zebrać informacje, za pomocą, których stworzymy model i przewidzimy żywotność infrastruktury. Dzięki temu firma może budżet remontowy rozdzielić w sposób zoptymalizowany i zdroworozsądkowy – powiedział Robert Drzewiecki, prezes Prometheus, firmy produkującej polskie hybrydowe platformy dronowe w rozmowie z BiznesAlert.pl

BiznesAlert.pl: Drony pełnią coraz bardziej istotną rolę w różnych sektorach, bezpieczeństwie, mediach czy fotografii. Jak wygląda ich zastosowanie w energetyce? Czy mają w niej swoje miejsce?

Robert Drzewiecki: Mają swoje zastosowanie, i nie ogranicza się ono do energetyki a do wielu dziedzin przemysłu. Możemy wymienić też koleje, gazownictwo i inne branże gdzie mamy do czynienia z infrastrukturą liniową. Drony będą wypierały, w tych dziedzinach, tradycyjne metody inwentaryzacji i przygotowawcze w zakresie inwestycji. Na przykład mapowanie terenu przed rozpoczeciem projektu, ustalanie trasy przebiegu linii wysokiego napięcia czy gazociągu oraz później podczas ich eksploatacji. Naszym zdaniem, zastosowanie bezzałogowców przyniesie korzyści przekładające się na setki milionów złotych.

Obecnie inspekcja, w omawianych branżach, robiona jest w znacznej mierze ręcznie. Wysyłany jest zespół, który organoleptycznie sprawdza stan infrastruktury. Jest to czasochłonne, przez co często inspekcja jest robiona dopiero po pojawieniu się awarii. Dron może działać proaktywnie a nie reaktywnie. Przede wszystkim może łatwiej zebrać informacje, za pomocą, których stworzymy model i przewidzimy żywotność infrastruktury. Dzięki temu firma może budżet remontowy rozdzielić w sposób zoptymalizowany i zdroworozsądkowy. Obecnie gdy konserwowana jest infrastruktura, nie na skutek awarii tylko w ramach zaplanowanych działań remontowych zdarza się że sprawne i działające elementy są wymieniane na nowe. Jest to nieefektywne finansowo, lepiej jest zamienić złe rzeczy na nowe. Zanim to jednak zrobimy musimy zidentyfikować miejsca właściwe do konserwacji. Aktualnie, w większości przypadków, dystrybutorzy energii nie mają takich danych ponieważ infrastruktura którą utrzymują pochodzi w znacznej mierze z czasów kiedy jej inwentaryzacja nie odbywała się w systemach informatycznych.

Drony pozwalają zapobiegać zamiast naprawiać to co się zepsuło. W momencie wystąpienia awarii straty to nie tylko koszty związane z infrastrukturą. To potężne straty po stronie odbiorców np. energii czy gazu. Fabryki zaprzestają pracy, a w mieszkaniach nie ma energii. Dlatego tak ważna jest prewencja. Drony wykazują w tym zakresie większą efektywność. Tradycyjny zespół w ciągu dnia może sprawdzić około dwóch kilometrów sieci podczas gdy nasz dron H2 może zrobić inspekcję na odcinku około 50 kilometrów, tylko podczas jednego lotu. Dzięki planerowi misji oblot jest dokładnie zaplanowany a wszystkie istotne elementy sieci podlegają dokładnej inwentaryzacji lub inspekcji nawet jeśli wymaga to zatrzymania się na dłużej przy każdym słupie.

Dron w trakcie inspekcji. Źródło: Prometheus

Czy drony, w tym H2, dysponują specjalnym środkami do wykrywania zagrożenia awarią?

W tym aspekcie przewagą bezzałogowców nad manualnym sprawdzaniem jest zaawansowana analityka i algorytmy sztucznej inteligencji. W przypadku H2 podczas pierwszego oblotu sieci energetycznej robimy skan stanu obecnego. Wcześniej dysponujemy wytycznymi co trzeba sprawdzić, dzięki czemu wiemy co zmapować. Każdy następny oblot możemy powtórzyć niemalże co do centymetra, manualna inspekcja nie jest w stanie tego powtórzyć. Tym samym materiał zebrany, stan sprawdzanej infrastruktury, jest dokładnie porównywany z tym zarejestrowanym podczas pierwszego oblotu. Porównujemy jabłka do jabłek, a nie jabłka do gruszek. System po analizie danych, przekazuje dalej tylko różnice od ostatniej inspekcji lub anomalie, które nie spełniają wymaganych kryteriów. System sam analizuje czy zarejestrowane odchylenie wykracza poza przyjęty margines i trzeba o nim informować. Wszystko to odbywa się bez udziału człowieka, dzięki zastosowaniu machine learningu.

Nasza platforma może być zintegrowana z systemami utrzymania majątku tj. SAP, IFS czy MAXIMO. Informacje z drona przekazywane są bezpośrednio do nich i system może je zaktualizować. Ma również możliwość samodzielnego wydania zlecenia remontowego, które określi gdzie należy dokonać konserwacji, jakich narzędzi i materiałów użyć oraz jaki zespół najlepiej wysłać. Warto też pamiętać, że dron łatwiej zbierze informacje z obszarów trudnodostępnych. Bezzałogowiec nie podlega pewnym fizycznym ograniczeniom, które pojawiają się w przypadku ludzi czy aut.

Współpracujecie już z polskimi spółkami?

Kilka naszych projektów prototypowych jest zrealizowanych w grupie Orlen i PGNiG. Skupiliśmy się głównie na infrastrukturze gazowniczej i detekcji metanu. Jako jedyni jesteśmy w stanie bezpiecznie wykrywać wycieki metanu z pomocą drona. Robimy to minimum sto metrów od miejsca wycieku, posiadamy referencje potwierdzające te osiągi. Mamy też wstępne projekty z dystrybutorami energii elektrycznej, nie mogę jednak na razie podać nazwy ani szczegółów. Powiem tylko, że jest to jedna z największych firm energetycznych. Prowadzimy też rozmowy z operatorem infrastruktury kolejowej. Wybory i zmiana rządu spowolniła trochę te procesy, ale liczymy, że w drugim kwartale 2024 roku wznowią się z nową energią.

W jaki sposób H2 wykrywa metan z odległości 100 metrów?

Używamy detektora laserowego, co wyróżnia nas na tle konkurencji. Inne drony używają detektorów wziewnych, przez co by wykryć wyciek muszą zbliżyć się relatywnie blisko chmury metanowej. W odległości 100-120 metrów, na jakiej działa nasza platforma, metan jest na tyle rozrzedzony, że dron nie doprowadzi do zapłonu. Mamy potwierdzone referencje nie tylko do grupy Orlen, ale i z oblotu biogazowni TotalEnergies. W ramach ciekawostki, TotalEnergies samo pracuje nad dronem do detekcji metanu z użyciem detektora wziewnego. Nam udało się dokonać detekcji biometanu i inspekcji biogazowni w sposób bezpieczniejszy i bardziej spektakularny.

Dron H2 i PSP. Źrodło: Prometheus

Skoro jesteśmy przy produkcie Prometheusa, to jest to hybrydowa platforma H2. Dlaczego hybrydowa?

Najpierw muszę powiedzieć parę słów o parametrach. Normalne wirnikowe drony elektryczne są w stanie przebywać w powietrzu między 30 a 40 minut. Pierwszym problemem jest to, że pilot musi być przy bezzałogowcu, im dłuższy dolot i powrót, tym mniej czasu na samą inspekcję. Zwłaszcza że trzeba odliczyć około 20 procent baterii na nieprzewidziane wydarzenia. Tym samym efektywna praca drona obejmuje do 15 minut. Dodatkowym problemem jest praca baterii, która przy temperaturze poniżej zera traci swoje właściwości, nasz H2 pracuje w temperaturze -20 stopni ! Alternatywą jest wyeliminowanie dolotu i powrotu, to jednak zakłada, że operator musi być przy samym słupie. H2 posiada napęd hybrydowy, czyli silnik spalinowy, który generuje energię elektryczną. Tym samym dron może być w powietrzu do pięciu godzin.

Dodatkowo nie korzystamy z łączności radiowej tylko z kart GSM. Dron może odlecieć od pilota nawet na odległość 200 kilometrów.  Co więcej, operator nie musi być na miejscu, czy nawet w tym samym kraju. Wykonywaliśmy ćwiczenia transgraniczne, które pokazały, że nasz dron może operować nawet w odległości 600 kilometrów od pilota który był w innym kraju. Jedyne co konieczne to by pilot i maszyna byli w zasięgu sieci GSM. Transmisja, zarówno obrazu jak i danych, jest praktycznie w czasie rzeczywistym. Maksymalne zarejestrowane opóźnienie w reakcji to poniżej 200 milisekund, nie jest to odczuwalne. Tym samym możemy mieć prawdziwy home office dla pilotów ponieważ można sterować dronem z domu, biura czy innego wygodnego miejsca.

W przypadku naszego produktu pilot może być jednocześnie operatorem inspekcyjnym, ale umożliwiliśmy rozdzielenie tej funkcji dla drugiej osoby. Jedna osoba steruje wtedy bezzałogowcem, a druga kamerą i sensorami.

Wróćmy do współpracy, czy dotyczy ona też służb? Jak wygląda zastosowanie H2 w kwestiach bezpieczeństwa?

Nasza platforma ma duży potencjał i w tej dziedzinie. Długi czas działania czy zasięg są pożądane. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów omówmy pewne rozgraniczenie. Drony to są dwa światy. Pierwszy to świat płatowców, takich jak Bayraktar czy FlyEye, dzięki szybowaniu mogą działać dłużej. Drugi świat to wirnikowce, mogące robić zawis. Nasze rozwiązanie jest gamechangerem w tym zakresie. Do tej pory dron mógł stanąć w miejscu około 30-40 minut, nasz może zawisnąć do pięciu godzin. Jest to ważne w kwestii bezpieczeństwa, np. obserwacji imprez masowych. Dodatkowo nasze drony komunikują się ze sobą, dzięki czemu z użyciem tylko czterech dronów możemy pokryć obszar 150 kilometrów kwadratowych. Pozwalając sobie na pewną analogię, otrzymujemy latający dywan, który dodatkowo dostarcza obraz wszystkiego co chce się pod tym dywanem ukryć. Jednocześnie wizję można transmitować to wielu oddalonych od siebie miejsc, wystarczy mieć odpowiednie uprawnienia.

Mieliśmy rozmowy ze Strażą Graniczną, ale na ten moment nie wyrazili zainteresowania naszym rodzimym rozwiązaniem. Być może nie byli zainteresowani tak dokładnym monitorowaniem ogrodzenia na granicy z Białorusią. W związku jednak z zmianami również wśród służb, mamy nadzieje że polskie służby dadzą przynajmniej szansę zaprezentowania polskiego rozwiązania które robi wrażenie na całym świecie i uda nam się obalić następne przysłowie „cudze chwalicie, swojego nie znacie”.

Obecnie mocno współpracujemy ze strażą pożarną, chociażby w zakresie wspomnianej detekcji metanu. Chcemy też zainteresować naszym rozwiązaniem z grupę Husar, działającą w trakcie klęsk naturalnych ale także instytucje odpowiedzilne za ochronę środowiska.

Widok w podczerwieni z drona. Źródło: Prometheus

Jeżeli chodzi o oferowanie H2 służbom, jak wygląda jego zabezpieczenie? Nie zachodzi ryzyko hakowania, zakłócenia sygnału? Czy dron był testowany na wypadek walki radioelektronicznej?

Tradycyjna walka z dronami polega na zagłuszeniu lub przejęciu sygnału radiowego. Nasza konstrukcja korzysta z GSM, przez co jest na to odporna. Sygnał GSM sam w sobie jest dobrze szyfrowany. Posiadamy również własne systemy kryptograficzne, oceniamy poziom zagrożenia jako bardzo wysoki. Zwykły Kowalski, czy niedzielny hacker, nie poradzi sobie z nimi. Prawda jest jednak taka, że nie ma systemów nie do złamania. Są na pewno służby, które dysponują środkami i umiejętnościami, by tego dokonać.

Czy H2 jest autorską produkcją?

Tak, jesteśmy producentem drona i autorami oprogramowania. Wszystkie komponenty są polskie i składane w Polsce, to nie jest składak z cudzych części. Ciągle ją też rozwijamy, współpracujemy np. z Orange. Chcemy by na naszych dronach były umiejscowione mini BTS. Dzięki temu np. w trakcie powodzi, gdy dochodzi do przerwania komunikacji, nasze drony mogłyby ją umożliwić. Osoby poszkodowane mogłyby skontaktować się z ratownikami, przekazać gdzie są i w jakim stanie.

Rozmawiał Marcin Karwowski

Karwowski: Głuptak ochroni Baltic Pipe, a Hunter granice

Najnowsze artykuły