Prześluga: Prywatyzacja PKP Cargo nie przyniesie środków na modernizację przewoźnika

10 października 2013, 10:16 Koleje

– Sławomir Nowak, jako pierwszy minister – po 13 latach politycznego i urzędowego międlenia o prywatyzacji PKP Cargo SA – doprowadza właśnie do sprzedaży akcji spółki na warszawskiej giełdzie. To, co inni zapowiadali (albo przed czym przestrzegali), on wcielił w życie – pisze na swoim blogu na portalu NaTemat.pl Jacek Prześluga, manager kolejowy, były członek zarządu PKP S.A.

Prześluga komentuje słowa ministra transportu: „Zatem nie tylko oczekuję tego, że PKP Cargo będzie naszym narodowym championem, ale również, że będzie europejskim challengerem i rzuci wyzwanie największym kolejom w Europie, czyli Deutsche Bahn”.

– Czy Sławomir Nowak widzi w DB – działającym także na polskim rynku kolejowym – wroga? Jeśli tak, to warto mu pokazać, że udział „jego” spółki w krajowych przewozach masy towarowej sięga dziś zaledwie 50 procent. Resztę przestrzeni po cichu, bez ministerialnego wsparcia wypełniają krajowi i zagraniczni konkurenci. Wrogowie? Cóż to będzie, jeśli wezmą sobie do serca wyzwanie Nowaka i podejmą rękawicę jak najbardziej serio? Na jakim poziomie skończy się udział w rynku PKP Cargo? – pisze manager.

W opinii Prześlugi słowa ministra były niepotrzebne. Jego zdaniem, spółka, jeśli chce realnie odebrać palmę pierwszeństwa niemieckiemu przewoźnikowi, powinna przejść do końca nie tylko proces restrukturyzacji, ale też zmodernizować tabor, którego średni wiek to obecnie 27 lat.

– Sławomir Nowak nie pochwalił się, że przychody ze sprzedaży akcji PKP Cargo wcale nie trafią do spółki i nie będą stanowiły kapitału wzmacniającego jej konkurencyjność. Pozostaną w rękach PKP SA, które pieniędzmi z prywatyzacji przewoźnika spłaci część starych kolejowych długów. Per saldo więc, największym beneficjentem giełdowego debiutu nie będzie spółka, lecz Skarb Państwa. A ten, jako żywo, walczyć z DB wcale nie zamierza. Nie dokapitalizuje swojego „narodowego przewoźnika” i nie da mu pieniędzy na inwestycje – zauważa autor.

Źródło: NaTemat,pl