Elektromobilność nie jest tematem elektryzującym szeroką publiczność. Jednak mądrze wprowadzona będzie długofalowo oddziaływała na całą gospodarkę. Dlatego tak ważne jest otoczenie prawne, które właśnie powstaje. Liczba resortów, która powinna być włączona w prace nad nową ustawą też jest imponująca. Najbardziej oczywiste są ministerstwa energii i rozwoju, ale sama ustawa dotyczy też ministerstwa finansów, infrastruktury, środowiska oraz nauki i szkolnictwa wyższego.
Przyjrzyjmy się najciekawszym przepisom projektu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
Liczba ładowarek zdeterminowana przez liczbę samochodów
Projekt ustawy wyznacza jasne cele co do minimalnej liczby ogólnodostępnych punktów ładowania, które mają pojawić się do 2020 roku. W zależności od liczby mieszkańców i zarejestrowanych pojazdów, w polskich gminach powinno stanąć od 60 do nawet 1000 takich punktów.
Limity dotyczą jednak tylko gmin większych, niż 100 tysięcy mieszkańców (i to nie wszystkich). Co więcej, sposób ustalenia limitów przyjęty w projekcie powoduje, że liczba punktów ładowania będzie podążać za rejestracjami, a nie zachęcać mieszkańców do zakupu samochodów elektrycznych i korzystania z lokalnej infrastruktury do ładowania. Może to powodować, że w większości gmin w Polsce stacje ładowania pojazdów w ogóle się nie pojawią.
Flota administracji
Ciekawym pomysłem, zapisanym w artykule 36 projektu, jest wskazanie, aby minimum 50% floty urzędów centralnych stanowiły samochody elektryczne. Podobna zasada (choć łagodniejsza) dotyczy też samorządu terytorialnego. Nie obejmuje to jednak central tzw. służb: policji, Inspekcji Transportu Drogowego, ABW, SKW, wywiadu cywilnego i wojskowego, CBA, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej. Nie bardzo wiadomo, dlaczego akurat tam nie mogą pojawiać się sukcesywnie pojazdy elektryczne. Są już przecież kraje (na przykład Wielka Brytania), które coraz częściej wykorzystują samochody zaczynają samochody napędzane alternatywnie w służbach ratowniczych.
Z drugiej strony, pojawienie się we flocie urzędów samochodów elektrycznych niespecjalistycznych (a więc przeznaczonych do wożenia urzędników) może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Pojazdy elektryczne wciąż są kosztowne i podatnicy mogą nie popierać takiego rozwiązania. Sensownym rozwiązaniem może być współdzielenie samochodów albo ograniczenie floty kupowanej przez urzędy.
Zgodnie z projektem flota utrzymywana przez podatników może też obejmować pojazdy napędzane gazem ziemnym. Zmiany te mają być rozłożone w czasie.
Nie wszyscy będą musieli inwestować w e-busy
Projekt przewiduje, że samorządy mogą nie inwestować w autobusy elektryczne (zwane w projekcie „zeroemisyjnymi”) jeśli „wyniki analizy wskazują jednoznacznie na brak korzyści ekonomicznych, środowiskowych oraz zdrowotnych związanych ze zwiększeniem wykorzystywania tych autobusów”. Tak ogólne sformułowanie może furtkę do tego, żeby jednak nie włączać się w program e-bus.
Oznakowanie pojazdów elektrycznych i napędzanych paliwami alternatywnymi
W projekcie pojawia się także kwestia oznakowania samochodów elektrycznych. Będzie to miało znaczenie w związku z proponowanymi przywilejami polegającymi na wjeździe do stref niskoemisyjnych w miastach czy możliwości poruszania buspasami. Informacja o rodzaju paliwa alternatywnego ma być umieszczana nie tylko w instrukcji obsługi czy na terenie placówki handlowej sprzedającej pojazd, ale także na korkach wlewu paliwa. Pojazdy elektryczne mają mieć oznaczenie na tablicy rejestracyjnej, jednak forma takiego oznaczenia byłaby uregulowana w przepisach wykonawczych. To kolejna kwestia: jeśli oznaczenie nie będzie wyraźne, służby weryfikujące korzystających z przywilejów poruszania się po buspasach nie będą miały łatwego zadania.
Nowa ewidencja
Pomocą dla użytkowników – a zarazem narzędziem do monitorowania wspomnianych wcześniej celów – ma być nowo utworzona Ewidencja Infrastruktury Paliw Alternatywnych. Poza bazą danych ma ona obejmować także stronę internetową i elektroniczną mapę. Odpowiadać za to będzie minister właściwy do spraw transportu (czyli dzisiaj minister infrastruktury), ale zauważmy, że będzie to wymagać ścisłej współpracy z ministerstwem cyfryzacji.
Kary
Projekt ustawy zakłada także kary za nierealizowanie planów. Grzywna grozić będzie za nieprzestrzeganie ograniczeń w dostępie do strefy zeroemisyjnej.
Akcyza na prąd
Projekt ustawy nie mówi wprost o tym jak będą przygotowywane taryfy opłat za energię dla samochodów elektrycznych. Nie mówi też nic o akcyzie. Czy po masowym wprowadzeniu inteligentnego opomiarowania coś się w tych kwestiach zmieni? W projekcie znajdujemy jedynie delegację dla ministra energii do ustalenia szczegółowych zasad dotyczących taryf i rozliczeń w obrocie energią, ale tylko do ładowania pojazdów służących transportu zbiorowego.
Niższe podatki
Punkty ładowania mają – według projektu – korzystać ze zwolnienia z podatku od nieruchomości. Oznacza to jednak mniejsze przychody dla gminy. Czy taka regulacja będzie zachęcała władze samorządowe do wspierania infrastruktury do ładowania e-pojazdów?
Jak widać wiele jest kwestii potrzebujących doprecyzowania. Są też rozwiązania już gotowe do wdrożenia. Harmonogram zakładający wprowadzenie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych w życie w przyszłym roku wydaje się być realny. Nie wiadomo jednak, jaki kształt przybierze sama ustawa po konsultacjach, które nadal trwają. Jak na razie najwięcej uwag upubliczniło ministerstwo finansów i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych.