30 listopada tego roku odbędzie się szczyt OPEC. Oczekiwania producentów doświadczonych taniejącą ropą naftową są wysokie. Fakty świadczą o tym, że decyzja kartelu będzie miała długofalowo małe znaczenie dla rynku.
Na mocy wstępnego porozumienia z wrześniowego, nieformalnego szczytu, naftowy OPEC zamierza ustalić podział zobowiązań w ramach zmniejszenia poziomu wydobycia ropy do poziomu 32,5-33 mln baryłek dziennie. Obecnie OPEC wydobywa rekordowe 33,8 mln baryłek dziennie. Nigeria i Libia zostały wyłączone z obowiązku ograniczenia podaży. Większa część obciążeń związanych z limitowaniem podaży z 33,24 do 32,5-33 mln baryłek może spaść na największego producenta, czyli Arabię Saudyjską.
Arabia musi podpisać
Rijad przekonuje, że jest szansa na owocne rozmowy z udziałem państw kartelu. Dyplomaci saudyjscy mają odbyć szereg spotkań w tygodniu poprzedzającym szczyt. Arabii zależy na porozumieniu, ponieważ przez tanią ropę jej budżet został dotkliwie doświadczony. W 2015 roku ukazała się prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jeżeli cena ropy naftowej utrzyma się w okolicach 50 dolarów za baryłkę, Arabię Saudyjską czeka bankructwo w przeciągu 5 lat.
Arabia Saudyjska potrzebuje ceny baryłki na poziomie 104 dolarów, aby zbalansować budżet. To dlatego Rijad zdecydował się na sprzedaż papierów wartościowych za 4 mld dolarów i wycofanie prawie 70 mld dolarów z zagranicznych funduszy. Saudyjczycy chcą więc zrezygnować z wojny cenowej w OPEC, która nie przyniosła im zwiększenia udziałów na rynku ropy, a jedynie straty budżetowe, i włączyć się w wysiłek na rzecz ograniczenia podaży. Ma do pokonania przeszkody, na czele ze swoim głównym rywalem – Iranem. Tania ropa naftowa każe krajom uzależnionym od jej eksportu wybierać między reformami a izolacją.
http://biznesalert.pl/jakobik-wojna-cenowa-w-opec/
Teheran chce zamrozić je na poziomie 4 mln baryłek, a OPEC domaga się 3,7 mln. Irak chce ciąć wydobycie z deklarowanych 4,8 mln, ale OPEC wylicza poziom wydobycia na poziomie 4,6 mln baryłek dziennie. Bagdad domagał się wyłączenia z cięć ze względu na konieczność odzyskania szybów naftowych przejętych przez Państwo Islamskie. Iran nie chce zejść z wydobyciem poniżej 4 mln baryłek, czyli poziomu notowanego przed wprowadzeniem sankcji w 2011 roku.
Irak za
Pomimo początkowego wahania premier Iraku Haider al-Abadi zapowiedział 24 listopada, że jego kraj jest gotów przyłączyć się do cięć wydobycia ropy naftowej w ramach porozumienia kartelu OPEC na rzecz zwiększenia ceny surowca na giełdach. Do tej pory Irak i Iran nie chciały zgodzić się na cięcia, bo oceniły, że zaszkodzi to ich walce o udziały na rynkach światowych. Bagdad zmienił zdanie po intensywnych rozmowach z Arabią Saudyjską i innymi zwolennikami układu, które odbyły się w tym tygodniu. W odpowiedzi na deklarację Abadiego cena baryłki na światowych giełdach zaczęła szybko rosnąć.
Iran przeciw
Po tym jak Irak zgodził się na udział w cięciach, przeciwny temu pozostaje już tylko Iran. Być może jednak kompromis w postaci ustalenia dla niego limitu produkcji powyżej obecnego poziomu pozwoli uzyskać konsensus w OPEC.
Minister energetyki Algierii Noureddine Boutarfa ma odwiedzić 27 listopada Teheran, aby negocjować warunki układu. Algieria odegrała kluczową rolę w uzyskaniu wstępnego porozumienia o ograniczeniu wydobycia w OPEC z września tego roku. 28 i 29 listopada Boutarfa spotka się z delegacją iracką w Wiedniu.
Ze względu na utrzymującą się różnicę zdań OPEC zaplanowało robocze śniadanie ministrów państw członkowskich w dniu oficjalnej konferencji na kilka godzin przed jej rozpoczęciem. Pokazuje to determinację, ale i skalę różnicy zdań w organizacji.
Iran poinformował, że państwa OPEC zaangażowane w rozmowy na temat porozumienia o zamrożeniu poziomu wydobycia ropy naftowej liczą na to, że wskutek jego zawarcia ceny surowca wzrosną do około 60 dolarów za baryłkę.
Rosja tak, ale…
Rosja już zapowiedziała, że poprze ewentualne porozumienie. Sama wydobywa najwięcej ropy od czasów sowieckich. To może uspokoić Arabię Saudyjską, która jest jednym z kluczowych rywali dostawcy rosyjskiego w Azji i Europie. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro poinformował, że jego minister ropy Eulogio del Pino uda się do Moskwy, aby przypieczętować układ OPEC z Rosją. Mówi o krajach spoza OPEC, ale nie widać innego sojusznika, poza krajem Władimira Putina.
Prezydent Rosji zapowiedział, że jego kraj jest gotów do zamrożenia poziomu wydobycia ropy naftowej. Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak zadeklarował, że ewentualne zamrożenie wydobycia ropy w jego kraju będzie oznaczało faktycznie zmniejszenie go o 200-300 tysięcy baryłek dziennie.
Pomimo dużych nadziei związanych z porozumieniem naftowym Rosjanie przygotowują się także na zły scenariusz. – Robimy stress testy dla ceny baryłki w wysokości 25 dolarów – przyznała prezes Banku Centralnego Rosji Elwira Nabiulina. Jej zdaniem taka cena nie byłaby dla jej kraju „katastrofą”, ale osłabiłaby rubla. Mimo to przekonuje ona, że ceny w następnych dwóch latach utrzymają się w widełkach 40-50 dolarów. Taki przedział zakłada konserwatywny scenariusz budżetowy. Scenariusz bazowy zakłada poziom 40 dolarów przez następne 3 lata. Dwa skrajne – 25 i 55 dolarów w 2019 roku.
Według azerskiego ministra ropy Natiga Alijewa OPEC liczy na to, że kraje spoza organizacji złożą się na redukcję wydobycia o około 880 tysięcy baryłek dziennie przez pół roku. Rosjanie już skomentowali ten postulat, twierdząc, że wcześniej kartel domagał się 500 tysięcy.
USA mogą zniwelować efekt
Nie ma sygnału o gotowości do cięć w USA, czyli kolebce rewolucji łupkowej, skąd pochodzi największa konkurencja dla OPEC, która wpływa na utrzymanie się nadpodaży. Firmy wydobywcze w Teksasie i Północnej Dakocie zdołali przetrwać okres tanich cen dzięki optymalizacji kosztów.
Financial Times podaje, że efektem porozumienia naftowego OPEC może być wzrost cen ropy z obecnego poziomu o około 10-15 dolarów do czasu, aż wydobycie na amerykańskich złożach naftowych nie zacznie znów rosnąć razem z drożejącą baryłką. Ma tak być, bo zamrożenie wykluczy możliwość dalszego zwiększania wydobycia, które obecnie jest rekordowe i wynosi 11,2 mln baryłek dziennie.
Sceptykiem powodzenia układu jest były minister ropy Arabii Saudyjskiej Ali Al-Naimi, który zarządzał sektorem w tym kraju przez kilkadziesiąt lat. Jego zdaniem porozumienie naftowe doprowadzi do wzrostu cen, ten z kolei do wzrostu wydobycia, co skończy się wzrostem podaży spoza OPEC i utratą udziałów krajów kartelu na rynku.
Chociaż na 27 listopada zaplanowano spotkanie kartelu OPEC z producentami spoza niego, czyli prawdopodobnie z Rosją, Arabia Saudyjska nie wyraziła gotowości do udziału w nim.
Giełdą rządzą emocje
Deklaracje producentów po raz kolejny wywołują emocjonalną reakcję giełdy, która pomimo braku zmiany w czynnikach fundamentalnych, znów spodziewa się sukcesu porozumienia naftowego. Jednak analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg są pesymistyczni. Tylko 7 z 20 ankietowanych oceniło, że OPEC będzie w stanie osiągnąć porozumienie w sprawie podziału obciążeń w ramach ograniczenia wydobycia w kartelu.
Szumne zapowiedzi petrostates jak Arabia Saudyjska i Rosja dają krótkofalowy efekt emocjonalny na giełdzie, który szybko zastępuje otrzeźwienie poprzez powrót do fundamentalnych czynników gwarantujących nadpodaż na rynku w dłuższym terminie. Cena rośnie, czasami istotnie, na krótko, by potem wrócić do niższych poziomów. Czas naftowych dyktatur się kończy.
http://biznesalert.pl/jakobik-2016-rok-to-poczatek-konca-dyktatur-naftowych/