Najwięksi producenci OPEC i Rosja wydobywają ropę na potęgę. Są już prognozy wzrostu wydobycia w USA. Efektywność porozumienia naftowego zależy od kondycji łupkowej rewolucji.
Mimo, że niedawno państwa członkowskie OPEC osiągnęły porozumienie w sprawie wydobycia ropy to w listopadzie Arabia Saudyjska zwiększyła je do 10,72 mln baryłek dziennie. Dla porównania w październiku wolumen ten wyniósł 10,62 mln baryłek.
Jedno ze źródeł agencji Reuters wynika, że również Irak zwiększył swoje wydobycie do poziomu 4,8 mln baryłek dziennie a jeszcze miesiąc wcześniej wydobywał o 100 tys. baryłek mniej. Tymczasem pozostałe państwa nie będące członkami kartelu uzgodniły zmniejszenie poziomu wydobycia o 600 tys. baryłek dziennie. Blisko połowa tego wolumenu przypadnie w udziale Rosji.
Arabia Saudyjska, która jest jednym z największych państw wydobywających ropę, w ramach osiągniętego 30 listopada porozumienia naftowego postanowiła zmniejszyć wydobycie surowca o 450 tysięcy baryłek dziennie do 10,05 mln. Zadeklarowała, że w razie potrzeby może wprowadzić jeszcze większe cięcia, na przykład w wypadku niewywiązywania się niektórych sygnatariuszy układu z ograniczeń. Całkowite wydobycie kartelu ma nie przekroczyć 32,5 mln baryłek dziennie.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych zapowiada się wzrost wydobycia. Po informacji o porozumieniu naftowym OPEC z krajami spoza kartelu Energy Information Administration (EIA) podała prognozę zgodnie z którą styczniowe wydobycie ropy w USA ma wzrosnąć o 1400 baryłek dziennie do 4,542 mln na dzień. W grudniu miało spaść o 29 tysięcy baryłek. Styczniowy wzrost byłby pierwszym zanotowanym po pięciomiesięcznym spadku.
Wydobycie w Zagłębiu Permskim ma wzrosnąć o 37 tysięcy do 2,13 mln baryłek dziennie. Bakken w Północnej Dakocie ma zanotować spadek o 13 tysięcy do 906 tysięcy baryłek, Eagle Ford – o 23 tysiące do 980 tysięcy baryłek na dzień.
Nie wiadomo jak szybkie może być odbicie produkcji w USA, ale długoterminowo może ono zniwelować efekty porozumienia naftowego zawartego 10 grudnia w Wiedniu. Ograniczenia ustalone w układzie mają wejść w życie 1 stycznia 2017 roku, a więc będzie dotyczyć rekordowych poziomów wydobycia w Arabii Saudyjskiej, Iraku i Rosji – czyli największych producentów porozumienia – którzy w ten sposób mogą dążyć do jak najmniejszego zmniejszenia produkcji w zgodzie z układem.
Financial Times wskazuje, że wzrost cen ropy notowany obecnie nie jest wyłącznie efektem udanych rozmów o porozumieniu naftowym, ale elementem starszego trendu. Analitycy gazety przekonują, że ropa nie wzrośnie powyżej okolic 60 dolarów za baryłkę.
Wskazują, że Arabia Saudyjska to producent elastyczny, który szybko i sprawnie może zwiększać i zmniejszać poziom wydobycia. Jednak te ruchy mają coraz mniejszy efekt na rynku, ponieważ wspomniana wyżej łupkowa rewolucja w USA, która równie elastycznie reaguje wzrostem wydobycia na wzrost cen ropy. W ten sposób przemysł wydobywczy w Stanach staje się nowym stabilizatorem cen ropy. – Tam gdzie Arabia Saudyjska i inne kraje OPEC zmniejszą wydobycie, lukę zapełni ropa łupkowa z USA – wskazuje FT.
Gazeta powtarza tezę, że graniczna cena baryłki warunkująca opłacalność wydobycia ropy naftowej na świeciespada, a zatem cena dzięki której wydobycie na złożach łupkowych może się zwiększać jest coraz niższa. Poza tym sektor wydobywczy w USA to domena prywatnych, rozproszonych firm, więc nie można wpłynąć na decyzję jego przedstawicieli inaczej, niż poprzez sygnały rynkowe.
– OPEC i przyjaciele zużyli swoją amunicję by podnieść ceny ropy do obecnego poziomu. Mogą je utrzymać lub podnieść, ale poziom do którego mogą sięgnąć będzie ograniczony. To znak końca ery drogiej ropy, a nie powrotu do niej – czytamy w Financial Times.
Reuters/Financial Times