Dyner: W konflikcie naftowym Białorusi i Rosji nie chodzi tylko o ropę

20 stycznia 2020, 07:30 Energetyka

Podłoże konfliktu naftowego pomiędzy Białorusią a Rosją ma znacznie szerszy kontekst, niż tylko ten związany z ceną surowca – powiedziała Anna Maria Dyner, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Ropociąg. Fot. Flickr
Ropociąg. Fot. Flickr

Kontekst polityczny

-To jest szerzy kontekst niż tylko ceny ropy naftowej. Przede wszystkim, osią sporu jest nacisk Rosji na pogłębioną integrację między oboma państwami – twierdzi ekspertka PISM.

Związana z tym historia nabrała impetu w grudniu 2018 roku, kiedy ówczesny premier Rosji Dimitrij Miedwiediew, podczas posiedzenia Rady Ministrów Państwa Związkowego w Brześciu, przedstawił swojemu białoruskiemu odpowiednikowi Sergiejowi Rumasowi warunki dalszego wsparcia finansowego Białorusi przez Rosję. Ich głównym elementem była białoruska zgoda na rozpoczęcie procesu pogłębionej integracji zakładającego m.in. przyjęcie wspólnej waluty, kodeksu podatkowego i cywilnego.

Negocjacje pomiędzy dwoma państwami rozpoczęły się z wiosną 2019 roku i były prowadzone do jesieni.

– W trakcie rozmów zostały wskazane obszary pogłębionej integracji, dzięki czemu powstało 31 map drogowych dotyczących różnych sfer gospodarki. Do podpisania umowy o głębokiej integracji miało dojść 8 grudnia 2019 roku, w 20. rocznicę porozumienia w sprawie powstania Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Okazało się jednak, że umowa była bardzo niekorzystna dla Białorusi i jej przyjęcie bez zmian oznaczałby  rozpoczęcie procesu wchłaniania Białorusi przez Rosję, na co nie chce zgodzić się Aleksandr Łukaszenka – wskazuje Dyner.

Drugi aspekt toczącego się sporu ma związek z Euroazjatycką Unią Gospodarczą, a konkretniej dotyczy powołania wspólnego rynku energii.

Jak zaznacza ekspertka, Białoruś domaga się wprowadzania wspólnego rynku energii, dzięki czemu w 2024 roku powinna zostać wprowadzona wspólna cena surowców dla członków tej organizacji. Łukaszenka liczył, że dzięki temu białoruskie rafinerie będą pozyskiwać surowce w takiej samej cenie, co rosyjskie zakłady.

W międzyczasie doszło jednak do wprowadzenia tzw. manewru podatkowego przez Rosję. To zmieniło sytuację Białorusi.

W rozmowie z BiznesAlert.pl Dyner tłumaczy, że Rosja obiecała rekompensatę części strat wynikających ze zmiany opodatkowania surowców, w postaci odwróconego podatku akcyzowego, ale aby to stało się możliwe, Rosja i Białoruś musiałyby utworzyć wspólny system podatkowy, a na taki ruch nie chce zgodzić się władza w Mińsku.

Szansa dla Białorusi, strata dla Rosji

Ekspertka PISM wskazuje również, że w perspektywie długoterminowej, konflikt o warunki i ceny dostaw ropy może być szansą dla Białorusi na stworzenie bardziej konkurencyjnej i wydajnej gospodarki.

– Obecnie, centralnie sterowana gospodarka na Białorusi, opiera się na dotowaniu przez sektory przynoszące dochody, takie jak przemysł petrochemiczny tych obszarów, które są nierentowne, jak np. rolnictwo. Zwiększające się ceny surowca, przerabianego przez białoruskie rafinerie, powoduje, że ich marża zmniejsza się, a za tym zmniejsza się również ich zdolność dotowania innych gałęzi nierentownej gospodarki – tłumaczy Dyner.

Wymusiłoby to przeprowadzenie bolesnych reform gospodarczych, które jednak w perspektywie czasu oznaczałyby duże zmiany zarówno dla Rosji, jak i Białorusi.

– W perspektywie krótkoterminowej Rosja nie ponosi dużych strat, gdyż może przekierować ropę, wcześniej konsumowaną przez Białoruś, na inne rynki. Jednak jeżeli nie dojdzie do porozumienia, a rosyjska ropa zdrożeje, otworzy to szansę i ekonomiczną opłacalność do sprowadzania ropy przez Białoruś z innych kierunków niż rosyjski. Dodatkowo, oznaczałoby to utratę narzędzia wpływu na Białoruś – wskazuje ekspertka.

Według niej, również sam deklaratywny proces negocjacji warunków dostaw ropy, innej niż rosyjska, ma inny charakter niż w przeszłości.

– Jeszcze pół roku temu takie zapowiedzi traktowane byłyby jako mechanizm negocjacyjny z Rosją. Obecnie jednak wiele wskazuje na to, że Białoruś jest zdeterminowana do znalezienia alternatywy wobec ropy z Rosji. Jest to spowodowane usztywnieniem stanowiska Rosji oraz samych możliwości finansowych do substytuowania przez Moskwę surowców dla białoruskiej gospodarki i związaną z tym koniecznością zapewnienia sobie przez Białoruś bezpieczeństwa energetycznego – mówi Dyner.

Rosja doświadcza swojej taktyki

Ekspertka wskazuje jeszcze na aspekt, który według niej pokazuje, że Białoruś wprowadziła taktykę działania, stosowaną dotychczas przez Rosję. Widoczne jest to w przypadku decyzji o remoncie ropociągu Drużba, który będzie w ciągu najbliższych kilku miesięcy będzie przechodził konserwacje. Wcześniej, takie modus operandi stosowała Rosja w przypadku konfliktów politycznych, lub gdy chciała spowodować nieopłacalność jakiejś inwestycji, jak miało to miejsce po kupnie rafinerii w Możejkach przez PKN Orlen. Wtedy rosyjska spółka, powołując się na problemy techniczne i konieczność naprawy, wstrzymała, najpierw okresowo, a potem na stałe, dostawy ropy do litewskiej rafinerii.

– Dziś widzimy, że tego typu manewr stosuje Białoruś i to przeciwko samej Rosji – zaznacza Anna Maria Dyner.

Opracował Mariusz Marszałkowski