Ropa blisko 50 dolarów. Chwilowy trend?

17 maja 2016, 06:45 Alert

(RBC/Bloomberg/Wojciech Jakóbik)

Według banku Goldman Sachs w maju po raz pierwszy od dłuższego czasu zapotrzebowanie na ropę naftowa przerosło podaż. Ma to być główna przyczyna obecnego wzrostu cen surowca. Może się on jednak zakończyć, kiedy w odpowiedzi na wyższą cenę surowca, wzrośnie rentowność wydobycia, a razem z nią jego poziom, co zapewni ponowny wzrost podaży.

O 6.30 polskiego czasu we wtorek 17 maja ropa naftowa Brent kosztowała 49,26 dolarów za baryłkę, a WTI 48,25 dolarów za tę samą ilość. Obie notowały wzrost wartości.

Z wyliczeń banku wynika, że w pierwszej ćwiartce 2016 roku doszło do spadku wydobycia ropy naftowej na świecie o 1,4 mln baryłek, wbrew przewidywaniom kartelu OPEC, wróżącym nadpodaż w wysokości około 1,8 mln baryłek dziennie. Goldman Sachs przekonuje, że trend się utrzyma, a w drugim kwartale ma dojść do niedoboru ropy na rynku. Wydobycie ma dalej spadać i w tym okresie osiągnąć poziom 95,629 mln baryłek dziennie, w porównaniu z 96,43 mln w pierwszym kwartale.

Spadek podaży ma wynikać ze zmniejszenia produkcji, ale także problemów z dostawami z Libii, Kanady i Nigerii (według banku przełoży się na spadek o 0,4 mln baryłek dziennie). Ważnym czynnikiem ma być wzrost zapotrzebowania w Chinach. Goldman Sachs zastrzega, że już na początku 2017 roku nadpodaż może powrócić na rynek, m.in. dzięki wzrostowi eksportu z krajów Bliskiego Wschodu i Rosji. Nie udało się im dojść do porozumienia w sprawie skoordynowanego zamrożenia wydobycia ropy, więc będą dalej walczyć o rynek rabatami cenowymi i rozwojem eksportu. Według ośrodka Renaissance Capital ropa Brent w 2016 roku osiągnie średnią cenę 40 dolarów za baryłkę, w 2017 – 50 dolarów, a w 2018 – 52 dolary.