Po słabym początku bieżącego tygodnia, od środy notowania ropy naftowej odrabiają straty. Po wczorajszej sporej zwyżce, cena amerykańskiej ropy gatunku WTI wzbiła się dzisiaj rano z powrotem ponad poziom 66 USD za baryłkę, a więc do rejonów widzianych na początku tygodnia. Jednocześnie, cena ropy naftowej w USA zbliżyła się do okolic tegorocznych maksimów osiągniętych przed tygodniem, kiedy to notowania tego surowca dotarły do okolic 66,40-66,60 USD za baryłkę – pisze Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.
Powrót optymizmu na rynek ropy naftowej jest związany z informacjami dotyczącymi OPEC, a dokładniej z faktem, że kartel oraz niektóre kraje spoza niego (w tym Rosja) wzorowo dopasowują się do postanowień porozumienia naftowego. Produkcja ropy naftowej w wielu z nich nie sięga nawet ustalonych limitów – z nawiązką produkcję ropy naftowej obcięła m.in. Arabia Saudyjska, Katar i Kuwejt. Dobre dopasowanie do limitów, które według szacunków Reuters, w styczniu sięgnęło 138% (wzrost z grudniowych, i tak imponujących 137%), nie wynika jednak tylko z nadgorliwości producentów w OPEC, lecz także z sytuacji gospodarczej niektórych z nich. W Wenezueli produkcja ropy naftowej gwałtownie spadła na skutek przeciągających się zawirowań polityczno-gospodarczych, które przyczyniły się do chaosu w tamtejszym sektorze naftowym.
Sprawne współdziałanie krajów OPEC mimo rosnących cen ropy naftowej na globalnym rynku to czynnik, który pozytywnie wpływa na ceny tego surowca. Kupującym na rynku ropy sprzyja także utrzymująca się słabość amerykańskiego dolara, negatywnie skorelowanego z notowaniami surowców. Tymczasem niezmiennie ryzyko korekty tworzy sytuacja na rynku naftowym w Ameryce Północnej – prognozy zakładają dalszy wzrost produkcji ropy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a także zwiększenie eksportu ropy z tego kontynentu.