icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ropa podnosi się z kryzysu pomimo trzeciej fali koronawirusa, ale USA mogą w nią znów uderzyć

Cena baryłki Brent wynosi już ponad 57 dolarów przez sygnały o wzroście zapotrzebowania na ropę oraz wbrew sygnałom o wzroście liczby chorych na koronawirusa na całym świecie. Podnosi rentowność wydobycia ropy łupkowej w USA, które może znów obniżyć ceny.

Brent kosztował 12 stycznia o godz. 6.00 czasu polskiego 57,27 dolarów za baryłkę. Mieszanka WTI była wówczas warta 53,78 dolarów za tę samą ilość. Obie notowały wzrost wartości o ponad jeden procent.

Inwestorzy szacują, że szczepionka na koronawirusa zadziała i ich nadzieja przezwycięża obawy powodowane informacjami o nowych chorych na całym świecie oraz przywracaniu obostrzeń pandemicznych. Goldman Sachs przewiduje, że Brent będzie kosztował nawet 65 dolarów w połowie roku. Ich pewność wsparła Arabia Saudyjska, która zdecydowała się unilateralnie zredukować wydobycie o milion baryłek dziennie, ratując porozumienie naftowe OPEC+, którego sygnatariusze nie zdecydowali się na dodatkowe ograniczenia, a Rosja i Kazachstan wywalczyły wręcz podwyżkę produkcji. Pomogły także informacje o spadku zapasów ropy w USA, które zmalały o dwa mln baryłek w tygodniu zakończonym ósmego stycznia.

Pandemia koronawirusa oraz brak porozumienia OPEC+ w marcu 2020 roku spowodowały spadek cen ropy o jedną trzecią – wyliczyło ministerstwo finansów Rosji. Baryłka Urals kosztowała z końcem 2020 roku 41,73 dolary, czyli o jedną trzecią mniej niż 63,59 dolarów notowane z końcem 2019 roku. To znacznie mniej, niż średnia z lat 2010-2019 wynosząca 78,32 dolary, ale więcej niż 41,9 dolarów notowane w 2016 roku po ostatnim kryzysie cen ropy poprzedzającym pandemię koronawirusa. Załamanie wywołane nią i upadkiem układu OPEC+ wiosną 2020 roku sprowadziło cenę Urals do 18,22 dolarów w kwietniu. Jednak zaczęła odzyskiwać wartość po powrocie krajów wydobywających ropę w dalszej części roku i będzie zyskiwać podobnie jak WTI i Brent przez nadzieje na szczepionkę.

Języczkiem uwagi może się stać po raz kolejny w historii rewolucja łupkowa w USA. Amerykanie przewidują, że wydobycie ropy ze złóż łupkowych w Stanach Zjednoczonych spadnie z 13 mln baryłek dziennie notowanych w 2019 roku, do 11,3 mln w 2020 i 11,1 mln w 2021 roku. Jednakże wzrost cen ropy podnosi ponownie rentowność pracy na odwiertach tego typu, które nierzadko potrzebują 30 dolarów do rentowności. Cena powyżej 50 dolarów ją gwarantuje.

Reuters/Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Powrót chińskiego wirusa… i wojny cenowej na rynku ropy?

Cena baryłki Brent wynosi już ponad 57 dolarów przez sygnały o wzroście zapotrzebowania na ropę oraz wbrew sygnałom o wzroście liczby chorych na koronawirusa na całym świecie. Podnosi rentowność wydobycia ropy łupkowej w USA, które może znów obniżyć ceny.

Brent kosztował 12 stycznia o godz. 6.00 czasu polskiego 57,27 dolarów za baryłkę. Mieszanka WTI była wówczas warta 53,78 dolarów za tę samą ilość. Obie notowały wzrost wartości o ponad jeden procent.

Inwestorzy szacują, że szczepionka na koronawirusa zadziała i ich nadzieja przezwycięża obawy powodowane informacjami o nowych chorych na całym świecie oraz przywracaniu obostrzeń pandemicznych. Goldman Sachs przewiduje, że Brent będzie kosztował nawet 65 dolarów w połowie roku. Ich pewność wsparła Arabia Saudyjska, która zdecydowała się unilateralnie zredukować wydobycie o milion baryłek dziennie, ratując porozumienie naftowe OPEC+, którego sygnatariusze nie zdecydowali się na dodatkowe ograniczenia, a Rosja i Kazachstan wywalczyły wręcz podwyżkę produkcji. Pomogły także informacje o spadku zapasów ropy w USA, które zmalały o dwa mln baryłek w tygodniu zakończonym ósmego stycznia.

Pandemia koronawirusa oraz brak porozumienia OPEC+ w marcu 2020 roku spowodowały spadek cen ropy o jedną trzecią – wyliczyło ministerstwo finansów Rosji. Baryłka Urals kosztowała z końcem 2020 roku 41,73 dolary, czyli o jedną trzecią mniej niż 63,59 dolarów notowane z końcem 2019 roku. To znacznie mniej, niż średnia z lat 2010-2019 wynosząca 78,32 dolary, ale więcej niż 41,9 dolarów notowane w 2016 roku po ostatnim kryzysie cen ropy poprzedzającym pandemię koronawirusa. Załamanie wywołane nią i upadkiem układu OPEC+ wiosną 2020 roku sprowadziło cenę Urals do 18,22 dolarów w kwietniu. Jednak zaczęła odzyskiwać wartość po powrocie krajów wydobywających ropę w dalszej części roku i będzie zyskiwać podobnie jak WTI i Brent przez nadzieje na szczepionkę.

Języczkiem uwagi może się stać po raz kolejny w historii rewolucja łupkowa w USA. Amerykanie przewidują, że wydobycie ropy ze złóż łupkowych w Stanach Zjednoczonych spadnie z 13 mln baryłek dziennie notowanych w 2019 roku, do 11,3 mln w 2020 i 11,1 mln w 2021 roku. Jednakże wzrost cen ropy podnosi ponownie rentowność pracy na odwiertach tego typu, które nierzadko potrzebują 30 dolarów do rentowności. Cena powyżej 50 dolarów ją gwarantuje.

Reuters/Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Powrót chińskiego wirusa… i wojny cenowej na rynku ropy?

Najnowsze artykuły