W miniony poniedziałek notowania giełdowe ropy naftowej na światowych rynkach drastycznie podskoczyły po tym, gdy nieoczekiwanie dzień wcześniej kilka krajów należących do sojuszu OPEC+ dobrowolnie ogłosiło „cięcia” swoich kwot wydobycia „czarnego złota” łącznie o ponad 1,1 miliona baryłek dziennie, dołączając tym samym do Rosji, która miesiąc wcześniej zadeklarowała obniżenie produkcji o 500 tys. baryłek dziennie – pisze Tomasz Filiński, autor bloga Świat Paliw.
Jak tłumaczyła później w swoich wpisach na platformie Tweeter Amena Bakr – główna korespondentka OPEC i zastępczyni szefa agencji Energy Intelligence – ta decyzja jest „silnym ostrzeżeniem dla spekulantów, którzy „manipuluja” cenami poprzez negatywne nastroje.”.
Należy przez to rozumieć, że przedstawiciele organizacji z bliskiego wschodu uważają ostatnią aurę spowijającą globalny sektor bankowy, jako sztucznie wytworzony przez „zachód” czynnik destabilizujący rynek naftowy, którym grupa producentów OPEC zarządza w sposób zrównoważony. Tym samym kartel próbuje się oprzeć powszechnemu wrażeniu, że główną motywacją stojącą za ogłoszeniem cięć wydobycia było odwrócenie panującego od kilku miesięcy trendu spadkowego cen ropy i produktów naftowych.
Tutaj należy też przypomnieć deklarację Białego Domu o odbudowie swoich Rezerw Awaryjnych ropy naftowej, mocno nadszarpniętych w ubiegłorocznych zawirowaniach, z której wynikało, że USA zaczną uzupełniać magazyny strategiczne, gdy cena za baryłkę spadnie do poziomu około 67$. Ten warunek niemal został spełniony na początku marca, gdyż wtedy to amerykański benchmark ropy naftowej znany jako skrót WTI, po raz pierwszy od ponad roku osiągnął wartość poniżej 70$\b, a więc blisko założonego przez administrację Joe Bidena celu „odbudowy rezerw”. Ponad to ogólne spowolnienie gospodarcze wywołane wysoką inflacją, podnoszonymi przez banki centralne stopami procentowymi, negatywnymi nastrojami w sektorze bankowym oraz ryzykiem recesji istotnie wyhamowały globalny popyt na paliwa, doprowadzając do nadpodaży ropy naftowej w I kwartale 2023. Tańsza i łatwiej dostępna ropa przybliżały USA do rozpoczęcia odbudowy zapasów krajowych, ale jeśli dobrze rozumiem stanowisko krajów OPEC+, owe warunki rynkowe osiągnięto sztucznie, czyli poprzez manipulacje, a zarazem bez poszanowania interesów i polityki realizowanej przez kartel zrzeszający producentów z Bliskiego Wschodu.
Zatem nieoczekiwane, dobrowolne cięcia wydobycia ogłoszone w niedzielę łącznie przez ośmiu członków OPEC+, to poniekąd demonstracja siły i próba odzyskania kontroli nad rynkiem, przy jednoczesnym zapobieżeniu „regeneracji sił” strony amerykańskiej, bo jako „siłę” w tym przypadku należy traktować Rezerwy Awaryjne ropy, jakimi dysponują USA (im więcej zapasów strategicznych ma do dyspozycji największy konsument ropy naftowej na świecie, jakim są Stany Zjednoczone, tym mniej podatny jest ten kraj na czynniki zewnętrzne kreowane przez drugą stronę czyt. tym mniej może przejmować się interesami drugiej strony, przy planowaniu swojej strategii). Ogłoszone cięcia wydobycia załatwiają dwie sprawy jednocześnie: zmniejszają dostępność na rynku wolnych mocy produkcyjnych oraz podnoszą ceny bazowe ropy ponad to, czego oczekiwałby Biały Dom, przy uzupełnianiu swoich rezerw.
Niezależnie od wszystkiego, ostatnie decyzje producentów OPEC+ burzą nadzieje na niższe ceny ropy naftowej w najbliższym czasie.
Potwierdzeniem tego jest też fakt, iż w ślad za cięciami wydobycia ogłoszonymi przez kartel, w tym Arabię Saudyjską o 500 tys. b/d od najbliższego maja, jej największy państwowy koncern naftowy podniósł w środę swoje ceny na gatunki eksportowe ropy naftowej dla klientów z Azji. Niejako kłóci się to z promowanym przez przedstawicieli OPEC + tłumaczeniem, że niedzielny ruch związany z ograniczeniem wydobycia to ostrzeżenie dla spekulantów, a nie próba ingerencji w spadające ceny ropy i paliw na światowych rynkach.
Z pewnością za wszystkimi tego typu decyzjami kryją się bardziej złożone pobudki, aniżeli tylko te, o których jesteśmy oficjalnie informowani, nie mniej obserwując szereg następujących po sobie ruchów z mijającego tygodnia, ciężko nie pokusić się o wniosek, że w tym przypadku „cena ma znaczenie”.
I tu ponownie na myśl przychodzi mi powiedzenie, że „czasy taniej ropy są już za nami”, a przed nami perspektywa ceny baryłki ze zbilansowanym kosztem transformacji energetycznej w kierunku „zielonych paliw”.
Pozostałe czynniki kształtujące ceny ropy i paliw w tym tygodniu
Cotygodniowy raport inwentaryzacyjny Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej opublikowany w środę wykazał spadek stanów magazynowych ropy naftowej i gotowych paliw do najniższego poziomu od ośmiu tygodni. Było to spowodowane w głównej mierze przez wyraźnie większy eksport, który wzrósł o 14 procent w porównaniu z poprzednim tygodniem, ponownie przekraczając granicę 1 miliona baryłek dziennie, które trafiają do klientów poza granicami USA.
Tymczasem z opublikowanego w dniu wczorajszym raportu firmy Baker Huges, (wyjątkowo w czwartek, z uwagi na piątkowe święto chrześcijańskie) wynika, że całkowita liczba aktywnych platform wiertniczych w Stanach Zjednoczonych spadła w tym tygodniu o 4 do 751. To i tak o 62 platformy więcej, niż w analogicznym okresie roku 2022, natomiast sporo jeszcze brakuje, by osiągnąć pułapy notowane przed pandemią (na początku roku 2019 roku aktywnych platform było o 324 więcej, niż aktualnie). Dane o odwiertach są bacznie śledzone przez inwestorów i analityków, gdyż służą za wskaźnik, w którym kierunku podąża amerykańskie wydobycie ropy naftowej.
Mimo zmian w zapasach i odwiertach, sama produkcja ropy naftowej w USA wydaje się być stabilna i utrzymuje się trzeci tydzień z rzędu na podobnym poziomie około 12,2 miliona baryłek dziennie.
Przechodząc dalej, niezmiennie od kilku tygodni, wśród czynników kształtujących ceny ropa i paliw, zwłaszcza w Europie są strajki francuskich pracowników branży naftowej, które doprowadziły do blokad rafinerii i poważnych zakłóceń łańcucha dostaw do punktów sprzedaży detalicznej. Jednak władze, zdeterminowane, by zaprowadzić w kraju porządek, zaczęły stosować wobec protestujących przymusowe nakazy powrotu do pracy, co zaowocowało ostatnio ponownym uruchomieniem największej rafinerii Gravenchon o wydajności 240 000 baryłek dziennie, która była zamknięta prawie dwa tygodnie.
Dobry sygnał wysłał również Total Energies informując, że jego rafineria Feyzin znów pracuje na maksymalnych obrotach, choć cześć jej załogi kontynuuje strajk.
Ale przedstawiciele związku zawodowego CGT, koordynujący ostatnie blokady francuskich rafinerii już zapowiedzieli, że zaraz po świętach zaostrzą swoje działania strajkowe i spowodują paraliż dostaw paliw, by wywrzeć na władzach cofnięcie nowej reformy emerytalnej.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że w tym tygodniu PKN Orlen wypowiedział ostatnią już umowę z rosyjskim dostawcą ropy naftowej, zależną od Kremla spółką Tatnieft.
Kontrakt miał obowiązywać do początku 2024 roku i gwarantował dostawy gatunku Urals rurociągiem „Przyjaźń” w ilościach 200 tys ton miesięcznie. Wcześniej koncern z Płocka wstrzymywał się od zerwania tej umowy z powodu grożących za to surowych kar finansowych, ale tu niedawno z pomocą przyszła sama Rosja, która pierwsza złamała ustalenia i w marcu przestała tłoczyć surowiec do polski, dając tym samym argumenty PKN-owi do wypowiedzenia umowy bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
Poniżej tygodniowe zmiany cen ropy i cen hurtowych paliw w Polsce:
Sierakowska: Cięcia OPEC+ mogą skłonić banki do podnoszenia stóp