icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Filiński: Czy świat czeka deficyt podaży ropy?

Najbardziej zapadnie mi w pamięć z wydarzeń naftowych z tego tygodnia wniosek Międzynarodowej Agencji Energetycznej o możliwym „znaczącym deficycie podaży” prognozowanym w drugiej połowie roku – pisze Tomasz Filiński z Świata Paliw.

OPEC obniża prognozy zapotrzebowania

W kwietniowym wydaniu analizy krótkoterminowej OPEC, która ujrzała światło dzienne w czwartek, sojusz utrzymał swoje wcześniejsze szacunki popytu na ropę dla tego roku na poziomie 101,89 mln b/d, co daje wzrost o 2,3 mln b/d w stosunku do poprzedniego roku. Głównym motorem napędowym przyśpieszenia globalnej konsumpcji ropy niezmiennie mają być Chiny, które odbudowują swoją gospodarkę po niedawnym zniesieniu zasad zawartych w polityce ZERO COVID. Ponad połowa wzrostu ma pochodzić z rosnącego popytu na paliwa lotnicze, czyli branży lotniczej, która mocno ucierpiała podczas pandemii i przez długi czas pozostawała sparaliżowana.

O ile wzrost popytu na ropę to dobrze odbierana przez inwestorów informacja, gdyż z grubsza świadczy o rozwoju gospodarczym, oddalając trochę obawy związane z kryzysem gospodarczym, o tyle korekta prognozy OPEC dla popytu na ropę w krajach europejskich OECD (z ang. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) już mniej ucieszyła ekspertów i zaważyła na mieszanym odbiorze raportu. Zdaniem analityków OPEC, zapotrzebowanie na ropę w Europie OECED w tym roku będzie niższe niż rok wcześniej, osiągając średnio 13,46 mln b/d, podczas gdy w 2022 roku było to 13,51 mln b/d.

To skutek trwającej w Europie wojny, szalejącej inflacji oraz zaostrzonej przez banki polityki monetarnej.

MAE z nutką optymizmu i porcją pesymizmu

Dzień po krótkoterminowej prognozie OPEC, swoje perspektywy dla branży naftowej przedstawiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE). Jej szacunki najbliższego popytu na ropę naftową są zbliżone do tego, co przedstawił OPEC, gdyż MAE prognozuje na ten rok globalny wzrost zapotrzebowania na „czarne złoto” o 2 mln b/d do poziomu 101,9 mln b/d. Struktura również wygląda podobnie, gdzie za większość przyśpieszenia odpowiada region Azjatycki i właśnie paliwa lotnicze będą odgrywać kluczową rolę.

Jednak najważniejszym wnioskiem z raportu MAE jest ostrzeżenie, że ostatnia decyzja niektórych krajów OPEC + o zaostrzeniu cięć wydobycia łącznie o 1,6 mln b/d doprowadzi w drugiej połowie 2023 roku do znacznego deficytu podaży, który może wykoleić globalny wzrost gospodarczy.

Czy to koniec podwyżek stóp procentowych w USA?

W tym tygodniu poznaliśmy też najnowszy odczyt inflacji w USA, która wydaje się zwalniać – wskaźnik CPI (Consumer Price Index) za marzec wyniósł 5%, podczas gdy w lutym było to 6%.

To dobre informacje po tygodniach zawirowań w sektorze bankowym, które straszyły co i rusz poważnym kryzysem. Oczywiście jest jeszcze zbyt wcześnie, by popadać w nadmierny  entuzjazm, nie mniej wskaźniki z USA z tego tygodnia wpompowały w rynek trochę potrzebnego optymizmu, że Rezerwa Federalna może zbliżać się do końca podwyżek stóp procentowych, a amerykańska gospodarka miękko wyląduje, zamiast zmagać się z głęboką recesją.

To sprawiło, że oficjalna waluta rozliczeniowa branży naftowej straciła nieco na wartości, zachęcając tym samym handlowców do zwiększania zakupów ropy i podbijając jej ceny na światowych giełdach.

Zapasy w USA się kurczą

Z najnowszego inwentarza Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej wynika, że zapasy komercyjnej ropy naftowej w amerykańskich magazynach nieznacznie wzrosły w ostatnim zakończonym tygodniu, ale w centrum eksportowym ropy WTI zlokalizowanym w Cushing, zapasy uległy kolejnemu już skurczeniu się. Mimo to eksport w ogólnym ujęciu słabnie, za to więcej ropy jest teraz sprowadzane na amerykańską ziemię – import do USA surowca, z którego pozyskiwane są paliwa wzrósł ostatnio do 3,5 mln b/d.

W dodatku aktywność rafineryjna u największego producenta „nafty” na świecie także uległa niewielkiemu zmniejszeniu w ostatnim tygodniu rozliczeniowym, zatrzymując się na 15,6 mln b/d, ale nadal pozostaje powyżej średniej z tego roku, wynoszącej 15,1 mln b/d.

Niższy eksport, podkręcony import to częściowo wynik przyśpieszającego popytu na benzynę, który zazwyczaj o tej porze roku budzi się po zimowym „śnie” i zaczyna swój marsz ku wakacyjnemu szczytowi.

Jednak w ślad za tym nie podąża na razie amerykański przemysł wydobywczy, gdyż według danych Baker Hughes, liczba amerykańskich platform wiertniczych, uznawana za wskaźnik przyszłej podaży, spadła o dwie do 588, najniżej od czerwca ubiegłego roku. To trzeci tydzień z rzędu, gdy bilans aktywnych platform w USA jest ujemny, co nie wróży dobrze przed zbliżającym się sezonem wyjazdowym, dlatego ten czynnik zadziałał w piątek na wzrost notowania baryłki.

Chiny się rozpędzają

Tymczasem najświeższe dane płynące od największego importera ropy na świecie, jakim są Chiny, pokazały wzrost w marcu sprowadzanych z zagranicy baryłek o 23% względem analogicznego miesiąca roku poprzedniego. To oznacza, że wielkość marcowego importu „czarnego złota” osiągnęła poziom bliski 12,3 mln b/d. Wyższe okazały się także przebiegi chińskich rafinerii, co zapewne jest odpowiedzią na zadowalające marże z produkcji paliw oraz spore zainteresowanie na arenie międzynarodowej produktami nie pochodzącymi z Rosji. To główny czynnik stojący za marcowym wzrostem chińskiego eksportu produktów naftowych, który osiągnął poziom 5,45 mln ton, w porównaniu z 4,1 mln ton w 2022 r.

Fala strajków we Francji maleje

Po tygodniach blokad we francuskich terminalach paliwowych, rafineriach oraz portach, sytuacja zaczęła się poprawiać w ostatnich dniach, ponieważ zmęczeni protestami pracownicy przemysłu naftowego postanowili dać sobie chwilę wytchnienia podczas świąt Wielkanocnych.

Jak podaje firma analityczna z branży naftowej Quantum Commodity Inteligence (QCI), już „tylko” mniej niż 10%  francuskich stacji benzynowych zgłasza braki przynajmniej jednego paliwa, podczas gdy w szczytowych momentach demonstracji średnio na co piątej stacji w kraju występowały niedobory.

Przerwa świąteczna i względny spokój tuż po niej pozwoliły ponownie uruchomić zamknięte przez protesty rafinerie, spuszczając również napięcie spoczywające na cenach ładunków z gotowymi paliwami w europejskich centrach zaopatrzeniowych.

Ale według QCI w zakładach TotalEnergies w Donges i La Mède pod koniec tygodnia związki zawodowe odnowiły akcje strajkowe i biorący w nich udział pracownicy znów blokują dostawy produktów naftowych i biopaliw na okoliczny rynek.

Niewykluczone, że w najbliższych dniach do protestujących dołączą kolejne zakłady i branże, ponieważ protestujący nie zamierzają odpuścić wprowadzanym przez rząd zmianom wieku emerytalnego i zamierzają paraliżować kraj aż do skutku, czyli cofnięcia nowych przepisów. Jeśli sytuacja strajkowa we Francji zaostrzy się, zakłócając na większą skalę tamtejszą produkcję i łańcuchy dostaw, może to skutkować wzrostem cen hurtowych i detalicznych paliw w reszcie krajów europejskich, w tym też w Polsce. Następnie każde złagodzenie konfliktu między francuskimi pracownikami, a ich prawodawcami, oczywiście objawiające się odczuwalną poprawą przepływów i dostępności produktów naftowych, może działać mocno na spadki ich cen w hurcie, a następnie w detalu.

Tak więc z uwagi na niepewność, jaka występuje we francuskim przemyśle naftowym, eksperci branżowi dopuszczają w najbliższych tygodniach duże wahania cen ładunków naftowych w europejskich terminalach, które mogą się dalej przekładać na krajowe ceny paliw, zwłaszcza w państwach sąsiadujących z Francją lub silnie uzależnionych od zakupów spot-owych.

Deficyt podaży

Ważne generalnie, ale również w kontekście francuskich strajków, zapasy Benzyny w największym, europejskim centrum dystrybucyjnym paliw ARA (Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia), w ostatnim zakończonym tygodniu gwałtownie spadły, zresztą podobnie jak zapasy Oleju Opałowego – wynika z raportu firmy INSIGHT GLOBAL, monitorującej tamtejszą infrastrukturę naftową. Wykazany „ubytek” w magazynach Benzyny trochę niepokoi obserwatorów rynku, jeśli połączymy to z chwiejną perspektywą przepływów naftowych we Francji, ale sam wzrost zapotrzebowania na ten produkt mniej dziwi o tej porze roku. Pocieszające z tego raportu są zaś dane o zapasach Oleju Napędowego, które utrzymują się stabilnie na stosunkowo wysokich poziomach, jeśli weźmiemy pod uwagę średnią z ostatnich lat.

To, co najbardziej zapadnie mi w pamięć z wydarzeń naftowych z tego tygodnia, to wniosek Międzynarodowej Agencji Energetycznej o możliwym „znaczącym deficycie podaży” prognozowanym w drugiej połowie roku, z podkreśleniem, że odpowiadać za to będzie ostatnia decyzja kartelu OPEC+ o dobrowolnych cięciach wydobycia ropy. Wbrew temu, co sądzono (sam też tak myślałem) i do czego Nas przyzwyczajono, to właśnie kwietniowy raport IEA okazał się „byczy” dla ropy i umocnił wzrost notowań baryłki na koniec tygodnia, natomiast raport z krótkoterminową prognozą opublikowany w czwartek przez OPEC z grubsza był obojętny, choć ja traktuję go nawet jako lekko „niedźwiedzi”, bo w sumie jego odbiór delikatnie osłabił ceny baryłki tego dnia.

Ostatecznie ropa naftowa zakończyła ten tydzień na lekkim plusie, a to już czwarty „zyskowny” tydzień z rzędu.

Filiński: Ropa trzeci tydzień z rzędu na sporym plusie

Najbardziej zapadnie mi w pamięć z wydarzeń naftowych z tego tygodnia wniosek Międzynarodowej Agencji Energetycznej o możliwym „znaczącym deficycie podaży” prognozowanym w drugiej połowie roku – pisze Tomasz Filiński z Świata Paliw.

OPEC obniża prognozy zapotrzebowania

W kwietniowym wydaniu analizy krótkoterminowej OPEC, która ujrzała światło dzienne w czwartek, sojusz utrzymał swoje wcześniejsze szacunki popytu na ropę dla tego roku na poziomie 101,89 mln b/d, co daje wzrost o 2,3 mln b/d w stosunku do poprzedniego roku. Głównym motorem napędowym przyśpieszenia globalnej konsumpcji ropy niezmiennie mają być Chiny, które odbudowują swoją gospodarkę po niedawnym zniesieniu zasad zawartych w polityce ZERO COVID. Ponad połowa wzrostu ma pochodzić z rosnącego popytu na paliwa lotnicze, czyli branży lotniczej, która mocno ucierpiała podczas pandemii i przez długi czas pozostawała sparaliżowana.

O ile wzrost popytu na ropę to dobrze odbierana przez inwestorów informacja, gdyż z grubsza świadczy o rozwoju gospodarczym, oddalając trochę obawy związane z kryzysem gospodarczym, o tyle korekta prognozy OPEC dla popytu na ropę w krajach europejskich OECD (z ang. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) już mniej ucieszyła ekspertów i zaważyła na mieszanym odbiorze raportu. Zdaniem analityków OPEC, zapotrzebowanie na ropę w Europie OECED w tym roku będzie niższe niż rok wcześniej, osiągając średnio 13,46 mln b/d, podczas gdy w 2022 roku było to 13,51 mln b/d.

To skutek trwającej w Europie wojny, szalejącej inflacji oraz zaostrzonej przez banki polityki monetarnej.

MAE z nutką optymizmu i porcją pesymizmu

Dzień po krótkoterminowej prognozie OPEC, swoje perspektywy dla branży naftowej przedstawiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE). Jej szacunki najbliższego popytu na ropę naftową są zbliżone do tego, co przedstawił OPEC, gdyż MAE prognozuje na ten rok globalny wzrost zapotrzebowania na „czarne złoto” o 2 mln b/d do poziomu 101,9 mln b/d. Struktura również wygląda podobnie, gdzie za większość przyśpieszenia odpowiada region Azjatycki i właśnie paliwa lotnicze będą odgrywać kluczową rolę.

Jednak najważniejszym wnioskiem z raportu MAE jest ostrzeżenie, że ostatnia decyzja niektórych krajów OPEC + o zaostrzeniu cięć wydobycia łącznie o 1,6 mln b/d doprowadzi w drugiej połowie 2023 roku do znacznego deficytu podaży, który może wykoleić globalny wzrost gospodarczy.

Czy to koniec podwyżek stóp procentowych w USA?

W tym tygodniu poznaliśmy też najnowszy odczyt inflacji w USA, która wydaje się zwalniać – wskaźnik CPI (Consumer Price Index) za marzec wyniósł 5%, podczas gdy w lutym było to 6%.

To dobre informacje po tygodniach zawirowań w sektorze bankowym, które straszyły co i rusz poważnym kryzysem. Oczywiście jest jeszcze zbyt wcześnie, by popadać w nadmierny  entuzjazm, nie mniej wskaźniki z USA z tego tygodnia wpompowały w rynek trochę potrzebnego optymizmu, że Rezerwa Federalna może zbliżać się do końca podwyżek stóp procentowych, a amerykańska gospodarka miękko wyląduje, zamiast zmagać się z głęboką recesją.

To sprawiło, że oficjalna waluta rozliczeniowa branży naftowej straciła nieco na wartości, zachęcając tym samym handlowców do zwiększania zakupów ropy i podbijając jej ceny na światowych giełdach.

Zapasy w USA się kurczą

Z najnowszego inwentarza Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej wynika, że zapasy komercyjnej ropy naftowej w amerykańskich magazynach nieznacznie wzrosły w ostatnim zakończonym tygodniu, ale w centrum eksportowym ropy WTI zlokalizowanym w Cushing, zapasy uległy kolejnemu już skurczeniu się. Mimo to eksport w ogólnym ujęciu słabnie, za to więcej ropy jest teraz sprowadzane na amerykańską ziemię – import do USA surowca, z którego pozyskiwane są paliwa wzrósł ostatnio do 3,5 mln b/d.

W dodatku aktywność rafineryjna u największego producenta „nafty” na świecie także uległa niewielkiemu zmniejszeniu w ostatnim tygodniu rozliczeniowym, zatrzymując się na 15,6 mln b/d, ale nadal pozostaje powyżej średniej z tego roku, wynoszącej 15,1 mln b/d.

Niższy eksport, podkręcony import to częściowo wynik przyśpieszającego popytu na benzynę, który zazwyczaj o tej porze roku budzi się po zimowym „śnie” i zaczyna swój marsz ku wakacyjnemu szczytowi.

Jednak w ślad za tym nie podąża na razie amerykański przemysł wydobywczy, gdyż według danych Baker Hughes, liczba amerykańskich platform wiertniczych, uznawana za wskaźnik przyszłej podaży, spadła o dwie do 588, najniżej od czerwca ubiegłego roku. To trzeci tydzień z rzędu, gdy bilans aktywnych platform w USA jest ujemny, co nie wróży dobrze przed zbliżającym się sezonem wyjazdowym, dlatego ten czynnik zadziałał w piątek na wzrost notowania baryłki.

Chiny się rozpędzają

Tymczasem najświeższe dane płynące od największego importera ropy na świecie, jakim są Chiny, pokazały wzrost w marcu sprowadzanych z zagranicy baryłek o 23% względem analogicznego miesiąca roku poprzedniego. To oznacza, że wielkość marcowego importu „czarnego złota” osiągnęła poziom bliski 12,3 mln b/d. Wyższe okazały się także przebiegi chińskich rafinerii, co zapewne jest odpowiedzią na zadowalające marże z produkcji paliw oraz spore zainteresowanie na arenie międzynarodowej produktami nie pochodzącymi z Rosji. To główny czynnik stojący za marcowym wzrostem chińskiego eksportu produktów naftowych, który osiągnął poziom 5,45 mln ton, w porównaniu z 4,1 mln ton w 2022 r.

Fala strajków we Francji maleje

Po tygodniach blokad we francuskich terminalach paliwowych, rafineriach oraz portach, sytuacja zaczęła się poprawiać w ostatnich dniach, ponieważ zmęczeni protestami pracownicy przemysłu naftowego postanowili dać sobie chwilę wytchnienia podczas świąt Wielkanocnych.

Jak podaje firma analityczna z branży naftowej Quantum Commodity Inteligence (QCI), już „tylko” mniej niż 10%  francuskich stacji benzynowych zgłasza braki przynajmniej jednego paliwa, podczas gdy w szczytowych momentach demonstracji średnio na co piątej stacji w kraju występowały niedobory.

Przerwa świąteczna i względny spokój tuż po niej pozwoliły ponownie uruchomić zamknięte przez protesty rafinerie, spuszczając również napięcie spoczywające na cenach ładunków z gotowymi paliwami w europejskich centrach zaopatrzeniowych.

Ale według QCI w zakładach TotalEnergies w Donges i La Mède pod koniec tygodnia związki zawodowe odnowiły akcje strajkowe i biorący w nich udział pracownicy znów blokują dostawy produktów naftowych i biopaliw na okoliczny rynek.

Niewykluczone, że w najbliższych dniach do protestujących dołączą kolejne zakłady i branże, ponieważ protestujący nie zamierzają odpuścić wprowadzanym przez rząd zmianom wieku emerytalnego i zamierzają paraliżować kraj aż do skutku, czyli cofnięcia nowych przepisów. Jeśli sytuacja strajkowa we Francji zaostrzy się, zakłócając na większą skalę tamtejszą produkcję i łańcuchy dostaw, może to skutkować wzrostem cen hurtowych i detalicznych paliw w reszcie krajów europejskich, w tym też w Polsce. Następnie każde złagodzenie konfliktu między francuskimi pracownikami, a ich prawodawcami, oczywiście objawiające się odczuwalną poprawą przepływów i dostępności produktów naftowych, może działać mocno na spadki ich cen w hurcie, a następnie w detalu.

Tak więc z uwagi na niepewność, jaka występuje we francuskim przemyśle naftowym, eksperci branżowi dopuszczają w najbliższych tygodniach duże wahania cen ładunków naftowych w europejskich terminalach, które mogą się dalej przekładać na krajowe ceny paliw, zwłaszcza w państwach sąsiadujących z Francją lub silnie uzależnionych od zakupów spot-owych.

Deficyt podaży

Ważne generalnie, ale również w kontekście francuskich strajków, zapasy Benzyny w największym, europejskim centrum dystrybucyjnym paliw ARA (Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia), w ostatnim zakończonym tygodniu gwałtownie spadły, zresztą podobnie jak zapasy Oleju Opałowego – wynika z raportu firmy INSIGHT GLOBAL, monitorującej tamtejszą infrastrukturę naftową. Wykazany „ubytek” w magazynach Benzyny trochę niepokoi obserwatorów rynku, jeśli połączymy to z chwiejną perspektywą przepływów naftowych we Francji, ale sam wzrost zapotrzebowania na ten produkt mniej dziwi o tej porze roku. Pocieszające z tego raportu są zaś dane o zapasach Oleju Napędowego, które utrzymują się stabilnie na stosunkowo wysokich poziomach, jeśli weźmiemy pod uwagę średnią z ostatnich lat.

To, co najbardziej zapadnie mi w pamięć z wydarzeń naftowych z tego tygodnia, to wniosek Międzynarodowej Agencji Energetycznej o możliwym „znaczącym deficycie podaży” prognozowanym w drugiej połowie roku, z podkreśleniem, że odpowiadać za to będzie ostatnia decyzja kartelu OPEC+ o dobrowolnych cięciach wydobycia ropy. Wbrew temu, co sądzono (sam też tak myślałem) i do czego Nas przyzwyczajono, to właśnie kwietniowy raport IEA okazał się „byczy” dla ropy i umocnił wzrost notowań baryłki na koniec tygodnia, natomiast raport z krótkoterminową prognozą opublikowany w czwartek przez OPEC z grubsza był obojętny, choć ja traktuję go nawet jako lekko „niedźwiedzi”, bo w sumie jego odbiór delikatnie osłabił ceny baryłki tego dnia.

Ostatecznie ropa naftowa zakończyła ten tydzień na lekkim plusie, a to już czwarty „zyskowny” tydzień z rzędu.

Filiński: Ropa trzeci tydzień z rzędu na sporym plusie

Najnowsze artykuły