Raport Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej wykazał spowolnienie popytu na benzynę i wzrost jej zapasów, co zaskakuje o tej porze roku, w miarę zbliżania się do szczytu jej zużycia przypadającego na wakacje. Jednocześnie spadek zaobserwowano również w przypadku zapotrzebowania na benzynę lotniczą. Te argumenty pogłębiły jedynie obawy inwestorów o rosnącym ryzyku recesji – pisze Tomasz Filiński ze Świata Paliw w BiznesAlert.pl.
W środę wieczorem amerykański bank centralny podniósł referencyjną stopę procentową o 0,25 punktu procentowego, z 5 do 5,25 procent, czyli do najwyższego poziomu od 16 lat. Jednak w oświadczeniu wygłoszonym przez szefa FED-u Jerome Powella zasygnalizowano, że Rezerwa Federalna USA nie przewiduje potrzeb dalszych podwyżek.
Chwilę po zapoznaniu się z decyzją FED-u oraz wskazówkami z oświadczenia, inwestorzy ochłonęli z kilkudniowej paniki i niepewności, a akcje i ceny towarów nabrały nieco optymizmu. Nie mniej atmosfera „strachu” przed recesją i upadkami instytucji kredytowych będzie jeszcze unosić się nad rynkami przez jakiś czas, zanim chęć do podejmowania większego ryzyka przez inwestorów odzyska swoje łaski, dlatego nerwówka i wahania mogą Nam jeszcze towarzyszyć i w tym i w następnych tygodniach.
Bardzo ważne będą teraz dane z kluczowych, światowych gospodarek, świadczące o bieżących kierunkach i trendach. Te rozkładają się nierównomiernie w zależności od regionu oraz produktu.
Jednym ze stałych punktów każdego tygodnia, pomagającym ocenić sytuację podażowo-popytową w USA, jest raport Amerykańskiej Administracji Informacji Energetycznej. Wczorajsza publikacja EIA wykazała spowolnienie popytu na benzynę i wzrost jej zapasów, co zaskakuje o tej porze roku, w miarę zbliżania się do szczytu jej zużycia przypadającego na wakacje. Jednocześnie spadek zaobserwowano również w przypadku zapotrzebowania na benzynę lotniczą. Te argumenty pogłębiły jedynie obawy inwestorów o rosnącym ryzyku recesji. Ale z uwagi na spadek poziomów magazynowych komercyjnej ropy naftowej i oleju napędowego, a także stosunkowo stabilnej produkcji i wyższemu importowi, ostateczny odbiór najnowszego raportu jest mieszany.
Zmieniając perspektywę, informacją ważną odnotowania, która została wczoraj przyćmiona przez zawirowania na giełdach oraz oczekiwania na decyzję FED-u, był śmiały atak, a właściwie udaremniona próba ataku bezzałogowych „statków” powietrznych na Kreml. Incydent ten znacznie podnosi wagę czynnika geopolitycznego w kształtowaniu najbliższych cen produktów naftowych. Ukraińskie drony, najprawdopodobniej dwa, przedarły się przez rosyjską strefę powietrzną aż do Moskwy i zostały zneutralizowane dopiero nad budynkami, w których na co dzień przebywają najwyższe, rosyjskie władze. Agencja TASS poinformowała wczoraj, że „władze Moskwy wprowadziły zakaz latania nad miastem wszystkimi bezzałogowymi statkami powietrznymi z wyjątkiem tych niezbędnych dla potrzeb”. Tymczasem Dmitrij Miedwiediew po zajściu z dronami skomentował na swoim kanale Telegram, że „Po dzisiejszym ataku terrorystycznym nie ma już innego wyjścia, jak tylko fizyczna eliminacja Zełenskiego i jego kliki”. Jednocześnie Rosja zastrzegła sobie prawo do odwetu we właściwym momencie i w sposób, jaki uzna za stosowny. Zaostrzenie konfliktu na Ukrainie, a także na szerszych wodach, gdyż Kreml od dawna wini kraje „zachodu” o wspieranie Ukrainy, również militarnie, może nabierać znaczenia w nadchodzących tygodniach i istotnie oddziaływać na ceny ropy oraz paliw, te regionalne, a także globalne.
Ten wpływ może być efektem zarówno zakłóceń łańcucha dostaw z powodu awarii od bombardowań, jak również zwiększonego zużycia paliw na potrzeby wojskowe. Nie chcę tutaj stawiać się po stronie „tęskniących” za wyższymi cenami, wypatrując czynników wzrostowych, ale rozwój wydarzeń na wschodzie Europy trudno przeoczyć.
Filiński: Ropa i paliwa tanieją na majówkę, ale mogą być dużo droższe w drugiej połowie roku