W rozmowie z agencją Reuters przedstawiciel PKN Orlen przyznał, że wzrost zasiarczenia ropy Urals z Rosji zmusi spółkę do dalszej dywersyfikacji. Agencja ustaliła, że to przekonanie podzielają inni przedstawiciele branży.
Spadek jakości
Jakość ropy rosyjskiej Urals spada poprzez wzrost zasiarczenia wywołany zwrotem rosyjskich dostawców do Chin. Rosjanie walczą tam z USA i Arabią Saudyjską, na czym traci Europa, o czym informowała Gazeta Wyborcza i BiznesAlert.pl.
Reuters podaje, że niektórzy klienci Rosjan rozważają zmianę dostawcy. Nieoficjalnie mówią agencji, że szukają już atrakcyjnych ofert. Oficjalnie wypowiedział się na ten temat wiceprezes PKN Orlen Mirosław Kochalski. – To otwiera przestrzeń do negocjacji, także w sprawie ceny – przyznał. Anonimowo rozmówcy Reutersa z branży potwierdzają ten punkt widzenia.
Jakosć ropy Urals zależy od tego, z czego składa się mieszanka docierająca ropociągami do Europy. Reuters dotarł do składu chemicznego ropy dostarczanej w lutym na kontynent. Znajduje się on na progu granicy dopuszczalnej jakości wyznaczonej przez standard agencji Rosstandart. Im gęstsza jest ropa i zawiera więcej siarki, tym niższa jest jej jakość. Standard wymaga zawartości siarki poniżej 1,8 procent. Urals ma go często przekraczać, według źródeł Reutersa.
Zwrot do Chin
Pogorszenie jakości Urals obniżyło jej cenę i skłoniło klientów do poszukiwania alternatyw, także w postaci lżejszej ropy. Co najmniej pięciu traderów przyznało, że Urals traci jakość przez to, że lepsze gatunki trafiają obecnie ropociągiem Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny (ESPO) do Chin. – Na razie Rosja sprzedaje większość ropy dobrej jakości do Chin, a zachodni kupcy muszą się zadowolić resztkami – ocenia anonimowy przedstawiciel branży w rozmowie z Reutersem.
Reuters obliczył, że w 2017 roku ropa słana ESPO była średnio o 3 dolary droższa od Urals dostarczanej ropociągiem Drużba. Mieszanka przeznaczona na rynek europejski trafia do rafinerii w Polsce, Niemczech, Czechach, Słowacji i Węgrzech. – Zawartość siarki w Urals pozostanie w przyszłym roku (2018 – przyp. red.) w granicach wyznaczonych przez standard, co oznacza, że nie wpłynie na ceny eksportu ropy z Rosji – zapewnia ministerstwo energetyki Rosji cytowane przez Reuters.
Reuters/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Hub naftowy Polska? Mocne uderzenie w Rosję lekką ropą Arabii