icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ropa znów powyżej 45 dolarów. Nadzieja na wzrost globalnej gospodarki

(Bloomberg/Reuters/Financial Times/RBC/Wojciech Jakóbik)

Chociaż bańka spekulacyjna wokół szczytu w Doha pękła, ropa naftowa znów zyskuje na wartości. Po raz pierwszy od końca listopada zeszłego roku baryłka Brent kosztuje ponad 46 dolarów.

Wzrost wynika z tego, że wzrost zapasów ropy w USA był niższy od oczekiwanego. Powodem może być także przewidywanie Międzynarodowej Agencji Energii, że w 2016 roku dojdzie do największego spadku wydobycia w krajach spoza kartelu OPEC w historii. Spadek ma pomóc zbalansować rynek, który cierpi obecnie na nadpodaż surowca szacowaną na 1-2 mln baryłek dziennie. Innym wymienianym czynnikiem jest taniejący dolar. Cena baryłki ma zaś według Financial Times istotne oddziaływanie na kondycję rynków finansowych na świecie. Jej wzrost obniża obawy o deflację i daje nadzieję na większy wzrost gospodarczy bankom centralnym.

Prezes MAE Fatih Birol powiedział w czwartek 21 kwietnia, że niskie ceny ropy obniżyły ilość inwestycji w wydobycie surowca w obu Amerykach i Rosji o 40 procent w ostatnich dwóch latach. – W tym roku spodziewamy się największego spadku wydobycia ropy w krajach spoza OPEC od dwudziestu pięciu lat, czyli o około 700 tysięcy baryłek dziennie. Jednocześnie zapotrzebowanie rośnie obecnie w szybkim tempie, a przewodzą w tym Indie, Chiny oraz inne rozwijające się gospodarki – powiedział Birol.

Rozmówcy Reutersa mówią o powrocie optymizmu na rynku, choć jest on na razie ostrożny. Iran i Rosja deklarują wolę zwiększenia wydobycia do historycznych rekordów. W sumie ma ono osiągnąć ponad 12 mln baryłek dziennie. To reakcja na porażkę szczytu państw naftowych w Doha, które nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie skoordynowanego ograniczenia wydobycia.

Według banku BNP Paribas jedyną szansą na ustabilizowanie cen ropy jest zmniejszenie wydobycia w USA. – Stany odpowiadają za większość dostaw spoza OPEC w 2016 roku. Jeśli spadek tamtejszego wydobycia nie wystarczy do zbalansowania rynku, cena pozostanie niska – głosi stanowisko banku. Jednocześnie instytucja zaznacza, że przy cenach surowca w wysokości 50-60 dolarów za baryłkę wydobycie ropy łupkowej w USA może się swobodnie rozwijać. Może być zatem czynnikiem ograniczającym wzrost cen, bo wraz z aprecjacją baryłki będzie się odradzać wydobycie w Ameryce.

O 9.00 polskiego czasu w czwartek 21 kwietnia cena baryłki Brent wynosiła 46,05 dolarów, a WTI – 44,38 dolarów za jedną. Obie notowały wzrosty wartości.

(Bloomberg/Reuters/Financial Times/RBC/Wojciech Jakóbik)

Chociaż bańka spekulacyjna wokół szczytu w Doha pękła, ropa naftowa znów zyskuje na wartości. Po raz pierwszy od końca listopada zeszłego roku baryłka Brent kosztuje ponad 46 dolarów.

Wzrost wynika z tego, że wzrost zapasów ropy w USA był niższy od oczekiwanego. Powodem może być także przewidywanie Międzynarodowej Agencji Energii, że w 2016 roku dojdzie do największego spadku wydobycia w krajach spoza kartelu OPEC w historii. Spadek ma pomóc zbalansować rynek, który cierpi obecnie na nadpodaż surowca szacowaną na 1-2 mln baryłek dziennie. Innym wymienianym czynnikiem jest taniejący dolar. Cena baryłki ma zaś według Financial Times istotne oddziaływanie na kondycję rynków finansowych na świecie. Jej wzrost obniża obawy o deflację i daje nadzieję na większy wzrost gospodarczy bankom centralnym.

Prezes MAE Fatih Birol powiedział w czwartek 21 kwietnia, że niskie ceny ropy obniżyły ilość inwestycji w wydobycie surowca w obu Amerykach i Rosji o 40 procent w ostatnich dwóch latach. – W tym roku spodziewamy się największego spadku wydobycia ropy w krajach spoza OPEC od dwudziestu pięciu lat, czyli o około 700 tysięcy baryłek dziennie. Jednocześnie zapotrzebowanie rośnie obecnie w szybkim tempie, a przewodzą w tym Indie, Chiny oraz inne rozwijające się gospodarki – powiedział Birol.

Rozmówcy Reutersa mówią o powrocie optymizmu na rynku, choć jest on na razie ostrożny. Iran i Rosja deklarują wolę zwiększenia wydobycia do historycznych rekordów. W sumie ma ono osiągnąć ponad 12 mln baryłek dziennie. To reakcja na porażkę szczytu państw naftowych w Doha, które nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie skoordynowanego ograniczenia wydobycia.

Według banku BNP Paribas jedyną szansą na ustabilizowanie cen ropy jest zmniejszenie wydobycia w USA. – Stany odpowiadają za większość dostaw spoza OPEC w 2016 roku. Jeśli spadek tamtejszego wydobycia nie wystarczy do zbalansowania rynku, cena pozostanie niska – głosi stanowisko banku. Jednocześnie instytucja zaznacza, że przy cenach surowca w wysokości 50-60 dolarów za baryłkę wydobycie ropy łupkowej w USA może się swobodnie rozwijać. Może być zatem czynnikiem ograniczającym wzrost cen, bo wraz z aprecjacją baryłki będzie się odradzać wydobycie w Ameryce.

O 9.00 polskiego czasu w czwartek 21 kwietnia cena baryłki Brent wynosiła 46,05 dolarów, a WTI – 44,38 dolarów za jedną. Obie notowały wzrosty wartości.

Najnowsze artykuły