Czechy nie zaproszą rosyjskiego koncernu Rosatom do przetargu na budowę nowego bloku w czeskiej elektrowni atomowej Dukovany. Nie będzie też mógł uczestniczyć w konsorcjum, które by się ubiegało o takie zlecenie. To jeden ze skutków dochodzenia kontrwywiadu w sprawie wybuchów magazynów amunicji w październiku i grudniu 2014 roku – pisze Aureliusz M. Pędziwol, współpracownik BiznesAlert.pl.
Czeski rząd nie wyśle do Rosji nawet „kwestionariusza bezpieczeństwa” – ankiety, którą muszą wypełnić wszyscy ubiegający się o udział w przetargu, by zleceniodawca mógł ocenić, czy spełniają oni jego wymogi. A kto nie dostanie zaproszenia do takiej kontroli i nie przejdzie przez nią, nie będzie mógł wziąć udziału w przetargu, który powinien zorganizować rząd wyłoniony po rozpisanych na październik wyborach parlamentarnych.
Gdy zostanie trzech…
„Nie ma czego oceniać”, wyjaśnił czeski wicepremier, a zarazem minister przemysłu i handlu (a także transportu) Karel Havlíczek w rozmowie z dziennikiem „Právo”, która ukazała się w poniedziałek rano. „W ciągu kilku dni [Rosatom] zostanie wykluczony z przetargu, a także i z kontroli bezpieczeństwa”.
A przy tym jeszcze niedawno temu to właśnie Havlíczek najbardziej zdecydowanie domagał się pozostawienia rosyjskiego koncernu wśród kandydatów na dostawców jądrowej technologii. Twierdził, że jedynie w ten sposób można zapewnić konkurencję między ubiegającymi się o przyznanie zlecenia, a zatem i dobrą cenę. „Gdyby w rywalizacji pozostali tylko trzej zainteresowani, groziłoby nam, że jeden z nich nie będzie mieć produktu, co się zdarza, a wtedy pozostali dwaj mogliby połączyć się we wspólnym konsorcjum i w ten sposób zostałby nam jeden kandydat”, argumentował wicepremier po wykluczeniu z przetargu chińskiej firmy CGN ze względu na bezpieczeństwo kraju.
Wybuchy w składach amunicji
Do zmiany stanowiska skłonił Havlíczka raport kontrwywiadu BIS, według którego za eksplozjami w składach amunicji w Vrbieticach w Czechach Wschodnich ponad sześć lat temu stali oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. O szokujących wyniku ponadsześcioletnich dochodzeń informowali w sobotę wieczorem na nadzwyczajnej konferencji prasowej przywódcy rządowej koalicji: premier Andrej Babisz i wicepremier Jan Hamáczek.
Do pierwszego wybuchu w magazynie broni ostrawskiej firmy Imex Group w Vrbieticach doszło 16 października 2014 roku. W tym czasie w Czechach przebywali dwaj oficerowie GRU, Aleksander Miszkin i Anatolij Czepiga – ci sami, których od 2018 roku poszukuje Wielka Brytania za próbę otrucia nowiczokiem byłego rosyjskiego agenta Sergieja Skripala i jego córki Julii. Podobno mieli nawet przepustki uprawniające do wejścia na teren magazynu. Oczywiście obaj posługiwali się fałszywymi paszportami na inne nazwiska.
Drugi wybuch miał miejsce 3 grudnia. W pierwszym wybuchu Zginęli dwaj pracownicy ostrawskiej firmy. Konieczna była ewakuacja kilku wiosek. Usuwanie szkód skończyło się dopiero w październiku ubiegłego roku i kosztowało ponad miliard koron (ponad 175 milionów złotych).
Rosatom zostanie wykluczony
Minęło nie kilka dni, lecz kilka godzin, kiedy w poniedziałkowe popołudnie wicepremier Havlíczek stanął przed dziennikarzami na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Do zakomunikowania miał przede wszystkim wiadomość, że gabinet już wykluczył Rosatom z przetargu.
Ministrowie byli podobno jednomyślni. Kwestionariusze zostaną wysłane jedynie do trzech potencjalnych dostawców technologii jądrowej: amerykańskiego Westinghouse’a (Westinghouse Electric Company LLC), francuskiego koncernu państwowego EDF (Électricité de France) oraz południowokoreańskiej firmy KHNP (Korea Hydro- and Nuclear Power).
Wicepremier zastrzegł, że Rosatom nie będzie mógł stanąć do przetargu nawet w ramach konsorcjum. „Jest to zresztą uwzględnione w dokumentacji przetargowej, która wyraźnie stwierdza, że dostawcą krytycznej technologii jądrowej może być wyłącznie podmiot z państwa Unii Europejskiej lub NATO”, stwierdził Havlíczek. Nie wyjaśnił jednak, na jakiej zasadzie w takim razie w przetargu będzie mogła uczestniczyć firma KHNP z Gyeongju w Korei Południowej, która nie należy ani do UE, ani do NATO.
Koniec przetargu?
Jeśli jednak rację ma Michal Sznobr, mniejszościowy udziałowiec czeskiego koncernu energetycznego CEZ występującego w przetargu w roli inwestora, to o tym problemie będzie można szybko zapomnieć. Jego zdaniem wraz z odejściem Rosatomu obecny przetarg straci sens. Czeski rząd chce bowiem, by w Dukovanach stanął blok o mocy 1200 MWe, a takich reaktorów nie mają ani Francuzi, ani Koreańczycy. Zarówno EDF, jak i KHNP z pewnością są w stanie je zbudować, ale wówczas będą to prototypy, co zdaniem ekspertów oznacza zarówno ryzyko wydłużenia czasu budowy, jak i poważnego wzrostu kosztów.
Blokami o tej mocy dysponują natomiast rosyjski Rosatom oraz amerykański Westinghouse. Jednak amerykańska firma jest zdaniem Sznobra w tak kiepskiej kondycji finansowej, że nie będzie w stanie zbudować reaktora.
Westinghouse zbankrutował w 2017 roku, wskutek drastycznego podrożenia dwóch realizowanych przez nią projektów w rodzimych Stanach Zjednoczonych. Pierwszy z nich, elektrownia Virgil C. Summer Nuclear Generating Station w Karolinie Południowej z dwoma blokami AP1000, miał kosztować 10 miliardów dolarów. Gdy wydano 9 miliardów i okazało się, że łącznie trzeba będzie wydać 26 miliardów US$, inwestor wstrzymał budowę (tak zwany Nukegate scandal).
Drugi projekt, rozbudowa Alvin W. Vogtle Electric Generating Plant, gdzie do dwóch reaktorów Westinghouse 4-loop mają w tym roku dołączyć dwa bloki AP1000, jest realizowany, bo był znacznie bardziej zaawansowany. Koszt dwóch nowych reaktorów wzrósł jednak z planowanych 14 miliardów na 25 miliardów dolarów (według oceny z 2018 roku).
Westinghouse’a ocaliło zaś wykupienie go przez Brookfield Business Partners z Kanady w 2018 roku.
„Jeśli pani mnie pyta, czy na podstawie obecnego przetargu (…) będzie można zbudowany blok jądrowy, to odpowiem pani, że nigdy”, powiedział Michal Sznobr w wywiadzie opublikowanym na portalu Novinky.cz.
Służby przekonały Czechy do wykluczenia Rosjan z przetargu na atom