Od wielu lat Gazprom, a zwłaszcza groźby przerwania dostaw gazu były politycznym narzędziem Kremla do zastraszania Europy, jednak scenariusz srogiej zimy bez dostaw energii nie spełnił się. Obecnie działalność Gazpromu napotyka coraz większe trudności, które sukcesywnie zmniejszają dochody budżetowe Rosji.
Wiele wskazuje na to, że europejskie sankcje bardzo trudniły działalność Gazpromu, a przyszłość z pewnością przyniesie kolejne problemy. Prawdopodobne zamknięcie tranzytu surowca przez Ukrainę doprowadzi do utraty kolejnych klientów, a w wyniku sankcji rosyjski dostawca utracił dostęp do zachodnich turbin gazowych, co utrudnia eksploatację.
Ponadto Rosjanie byli przekonani, że alternatywą na eksport węglowodorów będzie Azja, zwłaszcza Chiny. Jednak Pekin nie jest chętny na projekt Siły Syberii 2, a Bank of China niespodziewanie zaczął utrudniać dostęp do transferów w juanach.
Rosja boi się zamknięcia trasy dostaw gazu przez Ukrainę
Ukraina jest jednym z dwóch szlaków przesyłowych rosyjskiego gazu do Europy oprócz Turcji po wysadzeniu gazociągów Nord Stream 1 i 2 na Morzu Bałtyckim. Obecnie szlak ukraiński odpowiada za pięć procent dostaw do Europy, która zmniejszyła zależność od Gazpromu z udziału na rynku ponad 40 procent w 2021 roku do kilku procent obecnie. Reszta gazu trafia na kontynent przez gazociąg Turkish Stream w Turcji.
Minister energetyki Ukrainy German Galuszczenko przyznał, że jest mało prawdopodobne, aby Kijów i Moskwa doszły do porozumienia o przedłużeniu kontraktu na przesył gazu rosyjskiego przez terytorium ukraińskie do Europy, który wygasa z końcem 2024 roku. Galuszczenko zaleca Europie zmniejszanie zapotrzebowania na gaz oraz dalsze poszukiwanie alternatyw wobec Rosji.
Warto zwrócić uwagę, że jeżeli nie będzie nowego kontraktu przesyłowego, gaz rosyjski przestanie płynąć przez Ukrainę. Kiedyś taka wizja była narzędziem polityki Gazpromu, ale obecnie to Rosjanie mogą stracić ostatnich klientów w takim scenariuszu.
Galuszczenko nie wykluczył jednak, że kraje europejskie mogą być zainteresowane przedłużeniem porozumienia trójstronnego Unia Europejska-Ukraina-Rosja, które umożliwiło utrzymanie tranzytu gazu rosyjskiego przez Ukrainę w latach 2019-24 z minimalnymi wolumenami przesyłu do opłacenia: 65 mld m sześc. rocznie w 2019 roku i 40 mld m sześc. w następnych latach. To rozwiązanie wspierane przez Brukselę miało dać Ukrainie czas na uniezależnienie się od przychodów z przesyłu gazu z Rosji.
Intersujące jest, że inwazja z lutego 2022 roku nie doprowadziła do zatrzymania dostaw rosyjskich przez Ukrainę. Rosjanie grozili, że zatrzymanie dostaw przez terytorium ukraińskie zagrozi Europie. Jednak doprowadziłoby także do odcięcia jednych z ostatnich klientów Gazpromu, a ci mogą wówczas sięgnąć po alternatywę.
Zachodnie sankcje utrudniają Rosji eksploatację gazu
Nowe sankcje Stanów Zjednoczonych mogą pozbawić Rosjan części zamiennych do turbin gazowych oraz serwisantów z Zachodu. Odcięcie Rosji od zachodnich części i kadr może sprawić, że tamtejsza elektroenergetyka straci kilkanaście gigawatów.
Rozmówcy Kommiersanta oceniają, że poszerzenie sankcji USA zakazujące świadczenia usług serwisowych w Rosji może oznaczać brak dostępu do części zamiennych do 5 GW turbin gazowych w elektrociepłowniach rosyjskich obsługiwanych przez General Electric, a także do ich kadr inżynierskich.
Inspekcje i naprawy turbin w Rosji nie będą także możliwe z udziałem innych inżynierów, bo sankcje zakazują przekazywania informacji technicznej potrzebnej do serwisu. Warto przypomnieć, że niemiecki Siemens zakończył już współpracę tego rodzaju z Rosjanami. Tymczasem Rosja nie znalazła alternatywy pomimo wieloletniego programu substytucji importu. Kommiersant przyznaje, że wąskie gardło to dostawy sprzętu zamiennego, którego Rosjanie nie są wciąż w stanie produkować u siebie.
Warto zwrócić uwagę, że całkowita moc turbin gazowych z Zachodu w Rosji to 22 GW, czyli około 9 procent mocy zainstalowanej w systemie elektroenergetycznym tego kraju. Siemens zapewnił turbiny o mocy 9 GW a GE – około 5 GW.
Sankcje zachodnie mogą sprawić, że nie będzie miał ich kto serwisować, a w efekcie nie będą mogły pracować.
Niespodziewanie problemy transferowe w Chinach
Gazprombank był odpowiedzialny za płatności związane z dostawami gazu rosyjskiego realizowanymi przez Gazprom. Rosjanie domagali się od klientów europejskich płatności w rublach pod groźbą przerwania dostaw. Transfer juanów poza Rosję mógł być sposobem na przekazywanie środków pomimo sankcji zachodnich za inwazję na Ukrainie.
Rosyjska filia Bank of China odmówiła przyjmowania przelewów z Rosji, także tych w juanach, które później miałyby trafić na Zachód, tym samym uderzając w Gazprombank. To może być skutek sankcji zachodnich, w tym wykluczenia banków rosyjskich z systemu SWIFT.
Kommiersant donosi, że część rosyjskich banków odnotowała już ograniczenie dostępu do transferów w juanach przez Bank Chin do USA, Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Przyjmowane są nadal płatności na rzecz klientów Banku Chin.
Rozmówcy Kommiersanta spekulują, że nowe ograniczenie mogą być próbą uniknięcia obostrzeń drugiego rzędu wprowadzanych za naruszenie istniejącego reżimu. Zachód wprowadził zakaz udziału banków rosyjskich w systemie SWIFT. Rosjanie stworzyli własny – SFPS – ale nie pozwala efektywnie omijać sankcji.
Chiny niechętne na Siłę Syberii 2
Inwazja Rosji na Ukrainę pozostawiła Moskwie niewiele alternatyw handlowych poza Chinami. W ten sposób Pekin nadal ma przewagę w stosunkach dwustronnych oraz w negocjacjach dotyczących długo planowanego chińsko-rosyjskiego gazociągu Siła Syberii 2. Pekin będzie dyktował tempo i wynik negocjacji, których zakończenie przed „zamrożeniem” wojny na Ukrainie jest mało prawdopodobne ze względu na chęć Chin do utrzymania funkcjonalnych stosunków gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi, a zwłaszcza z Europą.
– Obecnie Państwo Środka nie będzie chciało prowokować Zachodu poprzez nowy gazociąg z Rosji. Pekin i Moskwa są bardziej skłonne do współpracy w zakresie skroplonego gazu ziemnego i gazu ziemnego z Azji Środkowej, niż w przypadku gazociągu Siła Syberii 2 – pisze Joseph Webster, analityk amerykańskiego think tanku Atlantic Council.
– Pekin nie ma większego interesu w zabezpieczeniu nowej umowy gazociągowej z Rosją w najbliższej przyszłości. Chiny również słusznie oceniają, że podpisanie umowy z Rosją w sprawie gazociągu Siła Syberii poważnie zaszkodzi gospodarczym i politycznym więziom ze Stanami Zjednoczonymi, a zwłaszcza z Europą. W związku z tym Pekin najprawdopodobniej opóźni wszelkie kontrowersyjne umowy dotyczące ropociągu między Rosją a Chinami do czasu zakończenia wojny na Ukrainie – dodaje.
Podsumowując, nowa umowa dotycząca Siła Syberii 2 w najbliższym czasie wydaje się mało prawdopodobna. Pekin nie chce narażać stosunków gospodarczych z Zachodem. Co ważne, finansowanie będzie trudną kwestią dla obu stron. Druga nitka gazociągu najprawdopodobniej nie będzie dostarczać wolumenów przez co najmniej kolejne siedem lat, jeśli nie dłużej, więc początkowe inwestycje będą wiązały się ze znacznym ryzykiem technicznym i geopolitycznym. Pekin nie chce utknąć w obliczu ryzyka związanego z początkowymi kosztami finansowania; ma realne obawy co do długoterminowej trajektorii rosyjskiej polityki zagranicznej, a ograniczenie przez Gazprom eksportu gazu ziemnego do Europy sugeruje, że może zastosować tę samą taktykę w przyszłych sporach z Chinami.
Opracował Jacek Perzyński
Kasjer Gazpromu szantażował Europę, a teraz sam może mieć problemy w Chinach
Atlantic Council: Chiny i Rosja będą się zbliżać w gazie, ale na razie marne szanse na nowy gazociąg
Kasjer Gazpromu szantażował Europę, a teraz sam może mieć problemy w Chinach