Grupa państw porozumienia naftowego OPEC+ spotkała się, by krótko omówić politykę wydobywczą. Nie zdecydowała się na zmianę kwot wydobycia przez niepewność wobec kondycji gospodarczej Chin oraz podaż ropy z Rosji. Rosjanie ponieśli porażkę w rozmowach.
Spotkanie Połączonej Ministerialnej Komisji Monitorującej (JMMC) OPEC+ z pierwszego lutego zakończyło się decyzją o utrzymaniu poziomu cięć wydobycia ropy obowiązującego obecnie do końca 2023 roku. OPEC+ stwierdza generalną zgodność cięć w poszczególnych krajach układu, ale wezwała kraje niewywiązujące się z nich do kompensowania braków. Następne spotkanie JMMC jest przewidziane na trzeciego kwietnia.
Nie wszystkie kraje utrzymują jednak wydobycie na poziomie, który jest niższy od pierwotnego wyznaczonego w odpowiedzi na spadek popytu przez pandemię koronawirusa. Część z nich zbyt wolno je podnosi. Jeden z maruderów porozumienia naftowego OPEC+ to Rosja, która musi obniżyć wydobycie ropy przez sankcje zachodnie, bo spada jej sprzedaż, a nie ma możliwości magazynowania surowca na tyle, aby uniknąć spadku.
Wydobycie ropy w Rosji sięgnęło w grudniu 9,8 mln baryłek dziennie, podobnie jak miesiąc wcześniej. Tymczasem kwota przyznana Rosji to 11 mln baryłek dziennego wydobycia. Oznacza to, że Rosja nie wywiązuje się z układu, przekraczając poziomu cięć. Rosjanie lobbowali za pogłębieniem cięć w OPEC+ tak, aby mogli dalej wywiązywać się z układu a ich rywali rynkowi, jak Arabia Saudyjska, nie zalewali rynków swymi baryłkami tam, gdzie nie docierają rosyjskie. Brak zmian w polityce OPEC+ może zostać zatem uznany za ich porażkę pomimo rozmowy telefonicznej prezydenta Władimira Putina z księciem Mohammedem Bin Salmanem poprzedzającej spotkanie.
Ropa Brent zbliża się ceną do 83 dolarów po spadkach notowanych w trzeciej dekadzie stycznia. Rosyjska mieszanka Urals kosztuje około 52 dolary i notuje dalszy spadek wartości.
OPEC/Wojciech Jakóbik
Putin dzwoni do Saudyjczyków po koło ratunkowe na rynku ropy