icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sierakowska: Rosja musi obniżyć produkcję, bo nie ma co zrobić z ropą

– Rosja ma problem z eksportem ropy, więc musi posuwać się do nietradycyjnych działań jak samowolna redukcja wydobycia. Opakowuje to jednak w strój walki z Zachodem – mówi Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ Bank.

– Decyzja Rosji o obniżeniu wydobycia ropy o 500 tys. baryłek dziennie od marca na początku wpłynęła na rynek, bo tuż po niej notowania ropy podskoczyły do góry, jednak później rynek wrócił do normy. To nie jest duży szok. Rosja ma przede wszystkim ogromny problem z eksportem tego, co wydobędą – mówi Dorota Sierakowska.

– Zachód nie przyjmuje w większości ropy z Rosji, a wschód, pomimo tego iż znacznie zwiększył swoje zakupy, to nie jest w stanie przejąć wszystkich wolumenów, które wcześniej trafiały do Europy. To ma między innymi związek z architekturą infrastruktury przesyłowej. To powoduje, że Rosja nie ma możliwości przekierowania tego strumienia ropy gdzie indziej. I to moim zdaniem jest główny powód o zmniejszeniu wydobycia od marcu. To zwykła pragmatyka, ubrana w ideologiczne opakowanie – dodaje.

– OPEC+ zareagowało spokojnie – państwa rozszerzonego kartelu zaprzeczyły, jakoby potrzebne było dodatkowe spotkanie. Decyzja Rosji bowiem – nie ukrywajmy – opłaca się innym członkom kartelu. Gdyby Rosja zdecydowała się samodzielnie zwiększyć produkcję, wtedy reakcja zapewne byłaby inna. To spowodowałoby presję na ceny ropy. Tutaj mamy sytuację, w której Rosja sama z siebie obniża wydobycie, zmniejsza konkurencję na rynku i jeszcze do tego powoduje podniesienie cen ropy. Z perspektywy kartelu jest to coś pozytywnego – mówi ekspertka.

Rosja jednocześnie planuje zmniejszyć dyskont ropy Urals wobec Brent. – To oznacza, że Rosja pilnie potrzebuje przypływu pieniędzy do budżetu na dalsze prowadzenie wojny. Sam dyskont musi pozostać, gdyż ropa Urals jest po prostu gorszej jakości – tłumaczy Sierakowska.

– Chiny i Indie mają silną pozycję negocjacyjną w stosunku do Rosji. Zwłaszcza Chiny, które są dobrze zdywersyfikowane odnośnie dostaw ropy. Indie mają trudniejszą sytuację, gdyż są bardzo zależne od importu, który stanowi ponad 85 procent ich potrzeb. Przez ostatni rok ropa rosyjska była znacznie tańsza niż ropa np. z Zatoki Arabskiej, więc Indie chętnie zwiększyły jej import – przekonuje analityk.

Opracował Mariusz Marszałkowski

Moskwa: Polska nie importuje gazu z Rosji. Jest jeden kontrakt na ropę, ale to kwestia czasu

 

– Rosja ma problem z eksportem ropy, więc musi posuwać się do nietradycyjnych działań jak samowolna redukcja wydobycia. Opakowuje to jednak w strój walki z Zachodem – mówi Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ Bank.

– Decyzja Rosji o obniżeniu wydobycia ropy o 500 tys. baryłek dziennie od marca na początku wpłynęła na rynek, bo tuż po niej notowania ropy podskoczyły do góry, jednak później rynek wrócił do normy. To nie jest duży szok. Rosja ma przede wszystkim ogromny problem z eksportem tego, co wydobędą – mówi Dorota Sierakowska.

– Zachód nie przyjmuje w większości ropy z Rosji, a wschód, pomimo tego iż znacznie zwiększył swoje zakupy, to nie jest w stanie przejąć wszystkich wolumenów, które wcześniej trafiały do Europy. To ma między innymi związek z architekturą infrastruktury przesyłowej. To powoduje, że Rosja nie ma możliwości przekierowania tego strumienia ropy gdzie indziej. I to moim zdaniem jest główny powód o zmniejszeniu wydobycia od marcu. To zwykła pragmatyka, ubrana w ideologiczne opakowanie – dodaje.

– OPEC+ zareagowało spokojnie – państwa rozszerzonego kartelu zaprzeczyły, jakoby potrzebne było dodatkowe spotkanie. Decyzja Rosji bowiem – nie ukrywajmy – opłaca się innym członkom kartelu. Gdyby Rosja zdecydowała się samodzielnie zwiększyć produkcję, wtedy reakcja zapewne byłaby inna. To spowodowałoby presję na ceny ropy. Tutaj mamy sytuację, w której Rosja sama z siebie obniża wydobycie, zmniejsza konkurencję na rynku i jeszcze do tego powoduje podniesienie cen ropy. Z perspektywy kartelu jest to coś pozytywnego – mówi ekspertka.

Rosja jednocześnie planuje zmniejszyć dyskont ropy Urals wobec Brent. – To oznacza, że Rosja pilnie potrzebuje przypływu pieniędzy do budżetu na dalsze prowadzenie wojny. Sam dyskont musi pozostać, gdyż ropa Urals jest po prostu gorszej jakości – tłumaczy Sierakowska.

– Chiny i Indie mają silną pozycję negocjacyjną w stosunku do Rosji. Zwłaszcza Chiny, które są dobrze zdywersyfikowane odnośnie dostaw ropy. Indie mają trudniejszą sytuację, gdyż są bardzo zależne od importu, który stanowi ponad 85 procent ich potrzeb. Przez ostatni rok ropa rosyjska była znacznie tańsza niż ropa np. z Zatoki Arabskiej, więc Indie chętnie zwiększyły jej import – przekonuje analityk.

Opracował Mariusz Marszałkowski

Moskwa: Polska nie importuje gazu z Rosji. Jest jeden kontrakt na ropę, ale to kwestia czasu

 

Najnowsze artykuły