Rosja odpowiada za połowę światowego rynku wzbogacania uranu, tym samym uzależnia od siebie sektor. USA dostrzegły ten problem i chcą dotować własne firmy w tym sektorze aby dać odbiorcom alternatywę.
Sankcje jakimi obłożono Rosję nie tyczą wszystkich segmentów energetyki, Zachód ciągle korzysta z rosyjskich usług dostarczania i wzbogacania uranu. Tą zależność dostrzegły Stany Zjednoczone, jak podaje Financial Times. Kathryn Huff, zastępca sekretarza do spraw energii jądrowej, powiedziała, że zależność USA od Rosji w tym zakresie jest poważnie niepokojąca. Około jedna piąta amerykańskich reaktorów korzysta z paliwa wzbogacanego przez Rosjan. Jeżeli chodzi o rynek światowy to aż połowa zdolności produkcyjnych w tym zakresie jest w rękach rosyjskich firm
– To naprawdę niezmiernie ważne abyśmy uniezależnili się w tym zakresie, zwłaszcza od Rosji – powiedział Huff w rozmowie z Financial Times.
Amerykańskie firmy w zakresie dostaw uranu korzystają z usług Rosatomu. Tworzy to zależność od kraju, którego polityka jest wroga wobec USA i ich sojuszników. Alternatywą dla atomowego, rosyjskiego giganta, mogłaby być francuska Orano i Urenco, jak zauważa Financial Times. Problemem jest to, że jedynie Tenex dostarcza na rynek komercyjny paliwo nowego typu Haleu, firma jest spółką zależną Rosatomu.
Financial Times pisze, że sekretarz Huff zwróciła się do Konkresu o ponad dwa miliardy dolarów na wsparcie amerykańskich firm w dziedzinie wzbogacania uranu. Zaznaczyła też, że musi to wiązać się z innym ruchem, ograniczeniem dostaw z Rosji. W USA do senatu trafił projekt ustawy mającej ograniczyć działanie Rosjan w tym zakresie. Huff zaznaczyla też, że aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku USA muszą w ciągu trzech lat podpisać umowy budowy od pięciu do dziesięciu nowych reaktorów.
Financial Times / Marcin Karwowski