Wall Street Journal ocenia, że wynik śledztwa w sprawie sabotażu Nord Stream 2 może mieć znaczenie dla arbitrażu Gazpromu z jego klientami za zatrzymanie dostaw w 2022 roku, w tym dla PGNiG. Rosjanie mogą szukać wymówki, ale zakręcili kurek długo przed sabotażem, mając alternatywne szlaki do dyspozycji.
– Odpowiedź na pytanie o to, kto dokonał sabotażu, jeśli kiedykolwiek się pojawi, nie będzie miała tylko konsekwencji politycznych. Może wpłynąć na wynik wielomiliardowych spraw firm europejskich, w tym Unipera i RWE z Niemiec oraz francuskiego Engie, przeciwko Gazpromowi – czytamy w WSJ. Jego rozmówcy przekonują, że wysadzenie Nord Stream 1 i 2 uniemożliwiło dalsze dostawy tym szlakiem i może być wymówką Rosjan w arbitrażu.
Także polskie PGNiG domaga się sprawiedliwości po tym, jak Rosjanie zatrzymali dostawy gazu do Polski wbrew kontraktowi jamalskiemu. Przerwa nastąpiła w kwietniu 2022 roku, czyli prawie pół roku przed sabotażem. Rosjanie zatrzymali dostawy gazu przez Nord Stream 1 w sierpniu 2022 roku używając wymówki w postaci sporu o płatności w rublach nieprzewidziane w kontrakcie. Warto także nadmienić, że Gazprom ma cały czas do dyspozycji szlak przez Ukrainę, z którego korzysta w umiarkowanym stopniu. Sabotaż Nord Stream 1 i 2 tego nie zmienił. Trudno zatem powoływać się na siłę wyższą w sporze arbitrażowym.
Rosjanie podsycali kryzys energetyczny ograniczając podaż gazu w Europie od wakacji 2021 roku. Ich udział na rynku spadł z około 40 procent w 2021 roku do około 5 procent w 2022 roku. Może spaść do zera w 2023 roku, bo Unia Europejska przyjęła program REPowerEU zakładający jak najszybsze rozstanie z gazem rosyjskim w odpowiedzi na inwazję na Ukrainie.
Wall Street Journal/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Tajemnica Nord Stream 2 jest pogrzebana na dnie Bałtyku