– Napływ ochotników do armii rosyjskiej zauważalnie zmalał mimo podwojenia zapłaty za zawarcie kontraktu – podał niezależny rosyjski portal Meduza. Obecnie werbowanych jest średnio około 600 osób dziennie, co może być liczbą niższą niż straty ponoszone przez Rosję w Ukrainie – ocenił.
Portal oszacował skalę poboru żołnierzy kontraktowych za pomocą kwartalnych sprawozdań z wykonania budżetu federalnego, zawierających dane dotyczące wydatków państwa na wypłaty za zawarcie kontraktu. Na ich podstawie niezależni badacze co trzy miesiące obliczają przybliżoną liczbę ochotników wstępujących w szeregi armii rosyjskiej. Meduza porównała dane za trzeci kwartał bieżącego roku z wcześniejszymi wynikami.
Rekrutacja kontraktowego personelu w trzecim kwartale spadła w porównaniu do drugiego kwartału – świadczy o tym spadek wydatków mimo jednoczesnego podwojenia premii za zaciągnięcie się do wojska. Od 1 sierpnia wzrosła ona ze 195 tys. do 400 tys. rubli (z około 7,5 tys. do około 15,5 tys. złotych).
Meduza oszacowała również dynamikę wzrostu liczby ofiar śmiertelnych oraz tzw. strat nieodwracalnych (żołnierzy trwale niezdolnych do dalszej służby). Zdaniem portalu do połowy bieżącego roku na froncie ginęło 200–250 osób dziennie. Zdaniem portalu można przyjąć, że podczas obecnego konfliktu na każdego poległego przypada 1,7–2 ciężko rannych. Oznacza to, że łącznie straty nieodwracalne sięgają 600-750 osób dziennie – podsumowuje portal.
– W oparciu o aktualnie dostępne dane można szacować, że rekrutacja nowych żołnierzy kontraktowych ledwo pokrywa bieżące straty w ludziach ponoszone przez wojsko na froncie – twierdzi Meduza. Nie jest więc obecnie możliwe zgromadzenie wielotysięcznych rezerw, ale też nic nie wskazuje na gwałtowne załamanie się stanu liczebnego rosyjskiej armii.
PAP / Biznes Alert
Ekspert na 1000 dni wojny na Ukrainie: Rosja traci 45 tys. żołnierzy miesięcznie