KOMENTARZ
Marcin Roszkowski
Prezes Instytutu Jagiellońskiego
Wybór Donalda Trumpa to nie Brexit. Początkowe zdezorientowanie na giełdach i forexie zamieni się w business as usual. Natomiast pewnie wolelibyśmy, żeby prezydent Trump był bliżej Reagana niż Roosvelta.
Polityczna korupcja na cenzurowanym
1. Amerykanie są zmęczeni głównym nurtem polityki, który jest odbierany jako skorumpowany i nieskuteczny. Wyrok Sądu Najwyższego USA Citizens United v. Federal Election Commission umożliwił nieograniczone wsparcie finansowe kampanii wyborczych i anonimowe donacje pieniędzy korporacyjnych dla polityki. Dodając do tego ujawnione maile Hillary Clinton i wsparcie jej fundacji przez rządy obcych państw mamy tylko potwierdzenie politycznej korupcji, której większość mogła się tylko domyślać. Warto pamiętać, że jedynie Donald Trump i Bernie Sanders potrafili zgromadzić na spotkaniach tysiące i dziesiątki tysięcy osób. Poparcie Hillary Clinton w dużej części żyło w mediach.
Milcząca większość dała głos
2. Zmiany demograficzne. Donald Trump odrzucając polityczną poprawność wziął na sztandary ograniczenie nielegalnej emigracji oraz traktaty o wolnym handlu. Tutaj celem stał się Meksyk i Meksykanie ale także Chiny i inne państwa korzystające „za słabości Ameryki”. Wybory w USA jak i kilku już państwach Europy pokazały porażkę liberalnej demokracji. Wyborcy milczącej dotąd większości wyrazili swój zaniepokojony głos wyborczy dając czerwoną kartkę dotychczasowemu establishmentowi. Biała większość w USA poczuła się wypierana z życia publicznego a stosowanie terapeutyki wstydu pogłębiło frustrację. Na ograniczeniu wymiany i emigracji stracą duże korporacje, które najmocniej korzystają z taniej siły roboczej oraz międzynarodowych regulacji o wolnym handlu.
Powrót do zdrowego egoizmu
3. Amerykanie domagają się zajęcia sprawami wewnętrznymi. Na przykład wiele raportów bardzo mocno wskazuje katastrofalną sytuację mostów i autostrad, także innych elementów infrastruktury jak lotniska. Tak podstawowe problemy w zestawieniu z 3 trylionami długu i niekończącym się zaangażowaniem USA na świecie łatwo dojść do hasła kampanii Trumpa i NATO. Wg. prezydenta elekta państwa członkowie NATO powinny dotrzymywać swoich zobowiązań finansowych a także wziąć na siebie część kosztów własnego bezpieczeństwa zapewnionego przez żołnierzy amerykańskich. To paradoksalnie może pomóc sojuszowi gdyż część państw widocznie się rozleniwiła amerykańską wszechobecnością.
Dla nas najważniejsze jest obserwowanie rywalizacji amerykańsko-chińskiej. W naszym położeniu może okazać się, że najbardziej agresywne państwo w naszym regionie, czyli Federacja Rosyjska będzie potrzebna administracji amerykańskiej w balansowaniu Chin. Rodzi to poważne zagrożenia.
Wybór Donalda Trumpa to nie brexit. Początkowe zdezorientowanie na giełdach i forexie zamieni się w business as usual. Natomiast Pewnie wolelibyśmy, żeby prezydent Trump był bliżej Reagana niż Roosvelta.