KOMENTARZ
Łukasz Rozbicki
MM Prime TFI
Temat zakupu KWK Brzeszcze od Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) ciągnie się już od miesięcy. Można się cofnąć nawet do początku bieżącego roku, kiedy to premier Kopacz wypracowywała porozumienie z górniczymi związkami zawodowymi.
Jeszcze poprzedni zarząd Tauronu zgodził się na nabycie kopalni Brzeszcze od potrzebującej finansowania Kompanii Węglowej, ale jednocześnie stawiając mocne warunki. Aktywa miały być przejęte za symboliczną złotówkę poprzez utworzenie spółki celowej i w partnerstwie z innymi podmiotami, m. in. Małopolską Agencją Rozwoju Regionalnego, i w trybie przetargu publicznego. Kwota 1 PLN podyktowana była koniecznością mocnego zaangażowania się w restrukturyzację kopalni, która tylko w 2014 r. straciła 230 mln PLN i od 2007 r. nie jest rentowna). Do tego dochodziły także postulaty dokonania pierwszych działań jeszcze pod egidą SRK – wśród nich najważniejsze to ścięcie zatrudnienia do 828 etatów i utrzymywania zapasu na outsourcingu, zmianę systemu wynagradzania na bardziej motywacyjny, a także poniesienia przez poprzedniego właściciela wydatków na system wentylacyjny.
W międzyczasie zarząd Tauronu został zmieniony, ale projekt przejęcia kopalni Brzeszcze cały czas traktowany jest jako priorytetowy. Pomysł ten ma oczywiście mocne poparcie polityczne, gdyż dwie największe polskie partie za jeden ze swoich filarów obrały ratowanie górnictwa. Warto jednak przypomnieć, że kopalnie przekazane do SRK miały być stopniowo wygaszane. Można domniemywać, zakładając czysto ekonomiczne podejście, że kopalnia Brzeszcze w jakiś sposób rokuje, a dodatkowo Tauron zabezpiecza sobie źródło węgla, zwiększając swoją surowcową niezależność z 40 do ponad 50%. Kopalnie funkcjonujące w grupie Tauronu są całkiem efektywne. Przejęta od Kompanii Węglowej przez czeski EPH kopalnia Silesia działa i zarabia. Te przykłady pokazują, że górnictwo może być dochodowe, nawet na Śląsku.
Z drugiej jednak strony, obecne warunki przejęcia Brzeszczy wyglądają na gorsze niż zakładane w sierpniu. Przedmiotem współpracy będzie system wentylacji w Brzeszczach, którego koszt pierwotnie miała pokryć SRK. Kompania Węglowa ma zmniejszyć stan zwałów węgla, co, ze względu na słabą jakość surowca, może być trudne do zrealizowania. Z kolei projekt porozumienia ze związkami zawodowymi zakłada, że będzie obowiązywał dotychczasowy układ zbiorowy pracy, a nowy zostanie zawarty nie później niż do końca października 2016 r. Ok. 1500 pracowników przejdzie do pracy w Brzeszczach pod kontrolą Tauronu na dotychczasowych warunkach, a pozostali mogą pozostać w SRK lub skorzystać z pakietu osłonowego. Jak więc widać, ochrona pracowników i koszty z tym związane są na dużo wyższym poziomie niż to pierwotnie zakładano. Pewne nadzieje można wiązać z nowym układem zbiorowym pracy, tzn. z tym, że znacznie zredukuje on koszty pracownicze oraz zwiększy wagę motywacyjnej części wynagrodzenia. Pytanie też, jak uda się zredukować wydatki inwestycyjne, z czego część jest właściwie niezbędnych do poniesienia.
Z pomysłem nabycia KWK Brzeszcze wiąże się projekt emisji 80 mln akcji dla Ministerstwa Skarbu Państwa w zamian za aportowe wniesienia udziałów spółek kontrolowanych przez SP o wartości 400 mln PLN. Czy będzie z tego jakaś korzyść dla akcjonariuszy? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak, bo emisja jest wyceniona na 5 PLN za akcję, czyli znacznie więcej niż aktualny kurs Tauronu (3,19 PLN). Jednak faktyczny zysk będzie zależał od potencjału sprzedaży wniesionych aktywów i ceny możliwej do uzyskania za nie względem wyceny aportowej.
Proces nabywania kopalni przez spółki energetyczne rozpoczął się, a walka najwyraźniej trwa o to, żeby nie nabywać najgorszych aktywów. Przykładowo kopalnia Makoszowy wygenerowała w 2014 r. 358 mln PLN straty EBIT, co było najgorszym wynikiem z kopalni KW. Możliwe, że przejmować będzie ją PGE, które w tej sprawie podpisało list intencyjny z SRK. Prawdą jest, że na obecnych warunkach i przy tak niskich cenach węgla Tauron będzie musiał konsolidować straty, dlatego reakcja rynku jest uzasadniona. Tauron ma pewne doświadczenie w restrukturyzacji kopalń, a sam surowiec jest mu potrzebny. Przy założeniu stopniowego wzrostu ceny węgla oraz wypracowania bardziej rynkowego układu z pracownikami (oszczędności kosztów!) w dłuższej perspektywie przejęcie to może mieć sens. O ograniczaniu podaży węgla na polskim rynku można jednak zapomnieć, liczyć należy na globalny wzrost cen.