icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Stępiński: Czy po wyborach ostanie się rozbudowa Elektrowni Ostrołęka?

Kurz po bitwie w drugiej turze wyborów samorządowych w Polsce opadł. Z energetycznego punktu widzenia najciekawsze rozstrzygnięcie zapadło w Ostrołęce, gdzie ma powstać ostatni blok węglowy w Polsce – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory, ale przegrywa miasta

Według oficjalnych wyników ogłoszonych przez Państwową Komisję Wyborczą po 12 latach z fotelem w magistracie ostrołęckim musi się pożegnać dotychczasowy włodarz miasta Janusz Kotowski z Prawa i Sprawiedliwości. Nowym prezydentem Ostrołęki został 38-letni prywatny przedsiębiorca Łukasz Kulik osiągając poparcie 64,49 proc.

Zdaniem ekspertów przegrana kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w dotychczasowych matecznikach nie jest przypadkowa. Może jednak dziwić przegrana w miejscowościach powyżej 50 tys. mieszkańców.

W rozmowie z BiznesAlert.pl dr hab. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zauważył, że  kandydaci z Prawa i Sprawiedliwości przegrali w 23 miastach, w których weszli do drugiej tury. Według niego partia rządząca ,,zderzyła się ze ścianą”. – W poprzednich wyborach  Prawo i Sprawiedliwość wygrało w 11 miejscowościach powyżej 50 tys. mieszkańców. W obecnych – tylko w czterech. To jest potężna strata – powiedział. – Patrząc na pierwsze reakcje polityków wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość jest nadal w szoku. Cały czas próbuje przekonywać, że nic się nie stało, pocieszając się wynikami wyborów do sejmików wojewódzkich czy rad powiatów, które nie są miażdżącym zwycięstwem – uważa rozmówca BiznesAlert.pl

Jego zdaniem  „póki co wygląda na to, iż wszyscy starają się zrobić wszystko, aby udowodnić, że wynik wyborów to nie efekt błędu prezesa Jarosława Kaczyńskiego”. – To nie jest wina poszczególnych kandydatów. Jeżeli sprawa dotyczy tak dużej liczby miejsc, w których kandydaci PiS-u przegrali, to nie są ich indywidualne błędy. To błędy całej partii – mówił ekspert.

– Nie jest zaskoczeniem, że PiS jest słabe w wielkich miastach. Ta euforia opozycji, że dokonuje się rozpad PiS i początek jego upadku jest nieuzasadnione – stwierdził w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr Marek Migalski, politolog i były polityk. – To, że partia rządząca jest słaba w dużych miastach wiedzieliśmy przed drugą turą. Reprezentatywne dla nastrojów społecznych są jednak wyniki pierwszej tury, a te pokazały znaczące zwycięstwo PiS-u. Gdyby potraktować jako zdjęcie nastrojów społecznych to oznaczałoby to, że PiS wygrywa i zdobywa ok. 40 proc. głosów. Konfrontacja w drugiej turze była dla PiS katastrofalna. PiS przegrało nie tylko w dużych miastach ale również w średnich miastach, a co najbardziej bolesne okazały się te w ich tradycyjnych bastionach jak Łomża, Ostrołęka czy Brzeszcze. Największym miastem, w którym rządzi PiS jest 65 tys. Zamość. Pamiętajmy jednak, że jest to wynik na polu bitwy niekorzystnym dla PiS.

Ekspert ocenił, że wynik PiS w Ostrołęce jest symboliczny. – Podobnie jest np. w Kielcach, gdzie prezydent z ramienia tej partii rządził kilka kadencji. To pokazuje pewien problem PiS. PiS wygrało wybory tylko, że udało mu się zmobilizować elektorat ale nie swój tylko anty-PiSu. To on  zadecydował w dużych miastach o tym, że kandydaci Prawa i Sprawiedliwości przegrywali wybory – powiedział.

Czy rozbudowa Elektrowni Ostrołęka była kiełbasą wyborczą?

Partia rządząca podjęła wiele wysiłków na rzecz przekonania elektoratu sceptycznego względem niej. Pojawiły się obietnice realizacji wielkich inwestycji jak przekop Mierzei Wiślanej czy rozbudowa Elektrowni Ostrołęka. Projekt nowego bloku na północy Mazowsza nie jest niczym nowym, ale w trakcie kampanii poświęcono jego realizacji wiele uwagi. W lipcu doszło w obecności ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego do podpisania umowy z generalnym wykonawcą wartej 6 mld złotych elektrowni konsorcjum GE Power i Alstom Power System. Wówczas ustępujący prezydent Ostrołęki z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Janusz Kotowski zapowiedział, że dzięki realizacji inwestycji miasto czeka „piękna gospodarcza przyszłość”, a podczas uroczystości podpisania umowy z wykonawcą stwierdził, że „dla ojczyzny i tego regionu rozbudowa elektrowni w Ostrołęce jest konieczna”.

Powodzenie projektu było istotne dla prezydenta Kotowskiego. Sama inwestycja była popierana przez lokalnych polityków partii rządzącej, przede wszystkim przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który w marcu podczas spotkania z mieszkańcami Ostrołęki zapowiadał, że od początku przyszłego roku ,,nie powinno być tu ani jednej osoby bezrobotnej: nie tylko w samym mieście, ale też w okolicy”. Według różnych szacunków przy realizacji projektu  zatrudnienie ma znaleźć ok. 5 tys. osób, w tym ok. 100–120 przedsiębiorców. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w sierpniu  stopa bezrobocia w powiecie ostrołęckim wyniosła 10,5 proc. (3,4 tys. osób). Dla porównania średnia na Mazowszu wyniosła 5,1 proc. Wobec czego projekt mógłby się przyczynić do poprawy tego wskaźnika. Tym bardziej przegrana kandydata PiS w wyborach w Ostrołęce może być szczególnie  dotkliwa dla ministra Tchórzewskiego bo jest to jego okręg wyborczy.

Wokół budowy Elektrowni Ostrołęka C nadal pozostaje wiele wątpliwości między innymi o to, czy w sytuacji rosnących ambicji Unii Europejskiej w zakresie polityki klimatyczno-energetycznej dobrym rozwiązaniem jest budowa bloku opartego na wysokoemisyjny węgiel. Model finansowania pozostaje nieokreślony, o czym pisałem na łamach BiznesAlert.pl. Ciekawe jest również to, że mimo, iż do tej pory nie wydano polecenia rozpoczęcia prac (ang. NTP) w połowie października uroczyście zainaugurowano budowę nowego bloku. Podczas gdy podpisana umowa z GE i Alstomem umożliwia jedynie uruchomienie prac przygotowawczych, których koszty do czasu wydania NTP mają nie przekroczyć 4 procent ceny objętej umową, czyli ok. 240 mln złotych. Nie mniej jednak w październiku p.o. prezesa jednego z udziałowców projektu Energi Alicja Barbara Klimiuk poinformowała, że NTP ma zostać wydane po ogłoszeniu aukcji na rynku mocy, w której udział ma wziąć blok w Ostrołęce i przy akceptowalnym poziomie rentowności projektu.

Warto przypomnieć, że jednym z głównych elementów konstrukcji finansowej projektu miały być wpływy z rynku mocy. Natomiast według wyliczeń ekspertów Carbon Tracker, bez wsparcia z rynku mocy instalacja „będzie trwale nierentowna i może przynieść inwestorom do 1,7 mld euro straty”. Czy zatem nastąpił falstart realizacji projektu?

Sytuacji nie ułatwiają również pozew Fundacji ClientEarth będącej akcjonariuszem Enei, która domaga się stwierdzenia nieważności uchwały nadzwyczajnego walnego zgromadzenia spółki w sprawie wyrażenia kierunkowej zgody na przystąpienie do budowy w ramach projektu Ostrołęka C. Zdaniem organizacji istnieje wysokie ryzyko finansowe inwestycji związane z polityką ochrony klimatu. Stwierdzenia nieważności decyzji domaga się Międzyzakładowy Związek Zawodowy Synergia Pracowników Grupy Kapitałowej Enea.  Sprawa jest w toku.

Czy wynik wyborów wpłynie na rozbudowę?

Bez odpowiedzi pozostaje również pytanie o to, czy wynik wyborów może mieć wpływ na realizację projektu. Zdaniem dr hab. Jarosława Flisa nie należy oczekiwać wycofywania się z inwestycji tylko ze względu na wynik wyborów. – Nie może być sytuacji, w której wszystkie inwestycje w Polsce odbywają się w Chełmie, Zamościu czy Stalowej Woli. Argument o wycofywaniu się  z inwestycji ze względu na wynik wyborów jest bardzo wątpliwy i samobójczy. To tak, jakby powiedzieć, że teraz obrażamy się na Ostrołękę. Jak zacznie się karać wyborców za to, że zagłosowali źle, już nigdy nie wygra się tam wyborów. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie wyciągnie z tego wniosków i będzie podążało takim kursem, to wydaje się, że katastrofa jest nieunikniona – stwierdził.

Jak zauważa dr Marek Migalski wyborcy nie uwierzyli w obietnice, ale byli wdzięczni za to, co PiS realnie zrobiło. – Wysoki wynik Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do sejmików jest w pewnej mierze efektem realizacji programów społecznych. Natomiast to, że później PiS obiecywało różne rzeczy w różnych miejscach, już nie zadziałało. Wyborcy nie są skorzy do wierzenia w obietnice – powiedział nasz rozmówca.

Nie wiadomo jakie stanowisko w sprawie nowego bloku węglowego w Ostrołęce zajmie nowy prezydent miasta Łukasz Kulik, który był radnym od 2014 roku. Wśród licznych informacji medialnych trudno jest znaleźć jego wypowiedź dotyczącą inwestycji.  Wiadomo jednak, że w 2016 roku opowiadał się przeciwko uchwale rady miasta o wyrażeniu woli na włączenie do niego części obszaru gminy Rzekuń, na której ma powstać nowy blok węglowy w Ostrołęce. Stwierdził wówczas, że decyzja o przyłączeniu tych terenów ,,dawno zapadła w ministerialnych gabinetach dlatego nie przypadkowe były działania prezydenta Kotowskiego”. – Miasta wchłaniają tereny przyległe, aby móc się rozwijać. Nie oszukujmy się, że chodzi o wniosek grupy mieszkańców. Chodzi o pieniądze i tereny pod przyszłą elektrownię – mówił w grudniu 2016 roku podczas posiedzenia rady miasta. Wówczas stwierdził, że 25 mln potencjalnych wpływów z podatków przydałoby się miejskiemu budżetowi, ale ,,nie są dla nas kwestia życia i śmierci. Nie możemy jednak budować dobrobytu kosztem naszych sąsiadów. Mój sprzeciw wobec uchwały wynika z obawa o podwyżki i tego jak zostaną potraktowani mieszkańców przejmowanych terenów – stwierdził. Ostatecznie jednak wstrzymał się od głosu w tej sprawie. Czy nowy włodarz Ostrołęki będzie popierał realizację projektu tak mocno jak jego poprzednik? A może zmieni kurs i zagrozi inwestycji?

Kurz po bitwie w drugiej turze wyborów samorządowych w Polsce opadł. Z energetycznego punktu widzenia najciekawsze rozstrzygnięcie zapadło w Ostrołęce, gdzie ma powstać ostatni blok węglowy w Polsce – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory, ale przegrywa miasta

Według oficjalnych wyników ogłoszonych przez Państwową Komisję Wyborczą po 12 latach z fotelem w magistracie ostrołęckim musi się pożegnać dotychczasowy włodarz miasta Janusz Kotowski z Prawa i Sprawiedliwości. Nowym prezydentem Ostrołęki został 38-letni prywatny przedsiębiorca Łukasz Kulik osiągając poparcie 64,49 proc.

Zdaniem ekspertów przegrana kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w dotychczasowych matecznikach nie jest przypadkowa. Może jednak dziwić przegrana w miejscowościach powyżej 50 tys. mieszkańców.

W rozmowie z BiznesAlert.pl dr hab. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zauważył, że  kandydaci z Prawa i Sprawiedliwości przegrali w 23 miastach, w których weszli do drugiej tury. Według niego partia rządząca ,,zderzyła się ze ścianą”. – W poprzednich wyborach  Prawo i Sprawiedliwość wygrało w 11 miejscowościach powyżej 50 tys. mieszkańców. W obecnych – tylko w czterech. To jest potężna strata – powiedział. – Patrząc na pierwsze reakcje polityków wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość jest nadal w szoku. Cały czas próbuje przekonywać, że nic się nie stało, pocieszając się wynikami wyborów do sejmików wojewódzkich czy rad powiatów, które nie są miażdżącym zwycięstwem – uważa rozmówca BiznesAlert.pl

Jego zdaniem  „póki co wygląda na to, iż wszyscy starają się zrobić wszystko, aby udowodnić, że wynik wyborów to nie efekt błędu prezesa Jarosława Kaczyńskiego”. – To nie jest wina poszczególnych kandydatów. Jeżeli sprawa dotyczy tak dużej liczby miejsc, w których kandydaci PiS-u przegrali, to nie są ich indywidualne błędy. To błędy całej partii – mówił ekspert.

– Nie jest zaskoczeniem, że PiS jest słabe w wielkich miastach. Ta euforia opozycji, że dokonuje się rozpad PiS i początek jego upadku jest nieuzasadnione – stwierdził w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr Marek Migalski, politolog i były polityk. – To, że partia rządząca jest słaba w dużych miastach wiedzieliśmy przed drugą turą. Reprezentatywne dla nastrojów społecznych są jednak wyniki pierwszej tury, a te pokazały znaczące zwycięstwo PiS-u. Gdyby potraktować jako zdjęcie nastrojów społecznych to oznaczałoby to, że PiS wygrywa i zdobywa ok. 40 proc. głosów. Konfrontacja w drugiej turze była dla PiS katastrofalna. PiS przegrało nie tylko w dużych miastach ale również w średnich miastach, a co najbardziej bolesne okazały się te w ich tradycyjnych bastionach jak Łomża, Ostrołęka czy Brzeszcze. Największym miastem, w którym rządzi PiS jest 65 tys. Zamość. Pamiętajmy jednak, że jest to wynik na polu bitwy niekorzystnym dla PiS.

Ekspert ocenił, że wynik PiS w Ostrołęce jest symboliczny. – Podobnie jest np. w Kielcach, gdzie prezydent z ramienia tej partii rządził kilka kadencji. To pokazuje pewien problem PiS. PiS wygrało wybory tylko, że udało mu się zmobilizować elektorat ale nie swój tylko anty-PiSu. To on  zadecydował w dużych miastach o tym, że kandydaci Prawa i Sprawiedliwości przegrywali wybory – powiedział.

Czy rozbudowa Elektrowni Ostrołęka była kiełbasą wyborczą?

Partia rządząca podjęła wiele wysiłków na rzecz przekonania elektoratu sceptycznego względem niej. Pojawiły się obietnice realizacji wielkich inwestycji jak przekop Mierzei Wiślanej czy rozbudowa Elektrowni Ostrołęka. Projekt nowego bloku na północy Mazowsza nie jest niczym nowym, ale w trakcie kampanii poświęcono jego realizacji wiele uwagi. W lipcu doszło w obecności ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego do podpisania umowy z generalnym wykonawcą wartej 6 mld złotych elektrowni konsorcjum GE Power i Alstom Power System. Wówczas ustępujący prezydent Ostrołęki z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Janusz Kotowski zapowiedział, że dzięki realizacji inwestycji miasto czeka „piękna gospodarcza przyszłość”, a podczas uroczystości podpisania umowy z wykonawcą stwierdził, że „dla ojczyzny i tego regionu rozbudowa elektrowni w Ostrołęce jest konieczna”.

Powodzenie projektu było istotne dla prezydenta Kotowskiego. Sama inwestycja była popierana przez lokalnych polityków partii rządzącej, przede wszystkim przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który w marcu podczas spotkania z mieszkańcami Ostrołęki zapowiadał, że od początku przyszłego roku ,,nie powinno być tu ani jednej osoby bezrobotnej: nie tylko w samym mieście, ale też w okolicy”. Według różnych szacunków przy realizacji projektu  zatrudnienie ma znaleźć ok. 5 tys. osób, w tym ok. 100–120 przedsiębiorców. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w sierpniu  stopa bezrobocia w powiecie ostrołęckim wyniosła 10,5 proc. (3,4 tys. osób). Dla porównania średnia na Mazowszu wyniosła 5,1 proc. Wobec czego projekt mógłby się przyczynić do poprawy tego wskaźnika. Tym bardziej przegrana kandydata PiS w wyborach w Ostrołęce może być szczególnie  dotkliwa dla ministra Tchórzewskiego bo jest to jego okręg wyborczy.

Wokół budowy Elektrowni Ostrołęka C nadal pozostaje wiele wątpliwości między innymi o to, czy w sytuacji rosnących ambicji Unii Europejskiej w zakresie polityki klimatyczno-energetycznej dobrym rozwiązaniem jest budowa bloku opartego na wysokoemisyjny węgiel. Model finansowania pozostaje nieokreślony, o czym pisałem na łamach BiznesAlert.pl. Ciekawe jest również to, że mimo, iż do tej pory nie wydano polecenia rozpoczęcia prac (ang. NTP) w połowie października uroczyście zainaugurowano budowę nowego bloku. Podczas gdy podpisana umowa z GE i Alstomem umożliwia jedynie uruchomienie prac przygotowawczych, których koszty do czasu wydania NTP mają nie przekroczyć 4 procent ceny objętej umową, czyli ok. 240 mln złotych. Nie mniej jednak w październiku p.o. prezesa jednego z udziałowców projektu Energi Alicja Barbara Klimiuk poinformowała, że NTP ma zostać wydane po ogłoszeniu aukcji na rynku mocy, w której udział ma wziąć blok w Ostrołęce i przy akceptowalnym poziomie rentowności projektu.

Warto przypomnieć, że jednym z głównych elementów konstrukcji finansowej projektu miały być wpływy z rynku mocy. Natomiast według wyliczeń ekspertów Carbon Tracker, bez wsparcia z rynku mocy instalacja „będzie trwale nierentowna i może przynieść inwestorom do 1,7 mld euro straty”. Czy zatem nastąpił falstart realizacji projektu?

Sytuacji nie ułatwiają również pozew Fundacji ClientEarth będącej akcjonariuszem Enei, która domaga się stwierdzenia nieważności uchwały nadzwyczajnego walnego zgromadzenia spółki w sprawie wyrażenia kierunkowej zgody na przystąpienie do budowy w ramach projektu Ostrołęka C. Zdaniem organizacji istnieje wysokie ryzyko finansowe inwestycji związane z polityką ochrony klimatu. Stwierdzenia nieważności decyzji domaga się Międzyzakładowy Związek Zawodowy Synergia Pracowników Grupy Kapitałowej Enea.  Sprawa jest w toku.

Czy wynik wyborów wpłynie na rozbudowę?

Bez odpowiedzi pozostaje również pytanie o to, czy wynik wyborów może mieć wpływ na realizację projektu. Zdaniem dr hab. Jarosława Flisa nie należy oczekiwać wycofywania się z inwestycji tylko ze względu na wynik wyborów. – Nie może być sytuacji, w której wszystkie inwestycje w Polsce odbywają się w Chełmie, Zamościu czy Stalowej Woli. Argument o wycofywaniu się  z inwestycji ze względu na wynik wyborów jest bardzo wątpliwy i samobójczy. To tak, jakby powiedzieć, że teraz obrażamy się na Ostrołękę. Jak zacznie się karać wyborców za to, że zagłosowali źle, już nigdy nie wygra się tam wyborów. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie wyciągnie z tego wniosków i będzie podążało takim kursem, to wydaje się, że katastrofa jest nieunikniona – stwierdził.

Jak zauważa dr Marek Migalski wyborcy nie uwierzyli w obietnice, ale byli wdzięczni za to, co PiS realnie zrobiło. – Wysoki wynik Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do sejmików jest w pewnej mierze efektem realizacji programów społecznych. Natomiast to, że później PiS obiecywało różne rzeczy w różnych miejscach, już nie zadziałało. Wyborcy nie są skorzy do wierzenia w obietnice – powiedział nasz rozmówca.

Nie wiadomo jakie stanowisko w sprawie nowego bloku węglowego w Ostrołęce zajmie nowy prezydent miasta Łukasz Kulik, który był radnym od 2014 roku. Wśród licznych informacji medialnych trudno jest znaleźć jego wypowiedź dotyczącą inwestycji.  Wiadomo jednak, że w 2016 roku opowiadał się przeciwko uchwale rady miasta o wyrażeniu woli na włączenie do niego części obszaru gminy Rzekuń, na której ma powstać nowy blok węglowy w Ostrołęce. Stwierdził wówczas, że decyzja o przyłączeniu tych terenów ,,dawno zapadła w ministerialnych gabinetach dlatego nie przypadkowe były działania prezydenta Kotowskiego”. – Miasta wchłaniają tereny przyległe, aby móc się rozwijać. Nie oszukujmy się, że chodzi o wniosek grupy mieszkańców. Chodzi o pieniądze i tereny pod przyszłą elektrownię – mówił w grudniu 2016 roku podczas posiedzenia rady miasta. Wówczas stwierdził, że 25 mln potencjalnych wpływów z podatków przydałoby się miejskiemu budżetowi, ale ,,nie są dla nas kwestia życia i śmierci. Nie możemy jednak budować dobrobytu kosztem naszych sąsiadów. Mój sprzeciw wobec uchwały wynika z obawa o podwyżki i tego jak zostaną potraktowani mieszkańców przejmowanych terenów – stwierdził. Ostatecznie jednak wstrzymał się od głosu w tej sprawie. Czy nowy włodarz Ostrołęki będzie popierał realizację projektu tak mocno jak jego poprzednik? A może zmieni kurs i zagrozi inwestycji?

Najnowsze artykuły