Zdaniem Łukasza Rucińskiego Narodowy Operator Kopalin Energetycznych zniechęcił PGNiG, ponieważ niektóre zapisy na jego temat w projekcie Prawa Geologicznego i Gónirczego przedstawionego przez resort środowiska pośrednio uderzały w status quo utrzymywane przez firmę.
– Czytamy w nim, że NOKE „ma zapobiec utrzymywaniu się dzisiejszej sytuacji, w której około jedna trzecia (40 mld m sześc.) krajowych zasobów gazu ziemnego w złożach konwencjonalnych znajdujących się w portfelu jednego koncesjonariusza nie jest wydobywana” – pisze Ruciński w Obserwatorze Finansowym. – Szybki rzut oka na dane i staje się jasne, do kogo piją autorzy dokumentu – chodzi o PGNiG (114 mld m sześc. zasobów wydobywalnych wg stanu na 30 września 2013 r.). NOKE miało być batem na gnuśne koncerny i nawet kontrolowany przez państwo narodowy czempion nie mógłby liczyć na taryfę ulgową. Taka perspektywa mogła wystraszyć branżę bardziej niż wysokie podatki i opłaty, zwłaszcza że kompetencje pracowników NOKE – przynajmniej na początku – mogłyby pozostawiać nieco do życzenia.
– Liczba aktywnych wiertnic najlepiej pokazuje, na jakich obszarach koncentruje się uwaga firm wydobywczych i gdzie są szanse na duże wydobycie. Firma Mitchell Energy, która była pionierem wydobycia łupków i jako pierwsza rozpoczęła poszukiwania w formacji Barnett w Teksasie, wykonała tam w latach 1982–2000 aż 588 odwiertów (wg. Zhongmin Wang, Alan Krupnick, „A Retrospective Review of Shale Gas Development in the United States”). Tymczasem w Polsce liczba odwiertów w potencjalnych złożach łupkowych na koniec stycznia wynosiła 56 – konstatuje smutno autor komentarza.
Źródło: Obserwator Finansowy