(Reuters/OilPrice/Wojciech Jakóbik)
Dnia 4 grudnia rusza szczyt kartelu naftowego OPEC w Wiedniu. Obserwatorzy nie spodziewają się zmian polityki organizacji, która postanowiła w listopadzie zeszłego roku nie interweniować na rynku, pomimo spadającej ceny surowca.
Chociaż według nieoficjalnych źródeł Energy Intelligence Arabia Saudyjska wyszła z propozycją ograniczenia wydobycia z państw członkowskich o 1 mln baryłek dziennie, Iran i Irak odrzuciły ją. Teheran nie godzi się na jakiekolwiek ograniczenia jego eksportu ropy po ewentualnym zniesieniu sankcji w 2016 roku. Bagdad zapowiada, że utrzyma obecną strategię wzrostu wydobycia. Rosja, znajdująca się poza organizacją, ale będąca ważnym producentem, także odrzuciła taką możliwość i notuje kolejne rekordy produkcji. Według ministerstwa energetyki Rosji obniżenie produkcji nie przyniesie podwyżki cen surowca, przez utrzymującą się nadpodaż. Pomimo problemów, rośnie wydobycie w Ameryce Północnej, skąd pochodzi główne zagrożenie dla udziałów krajów OPEC na światowym rynku. Rijad dementuje obecnie informacje na temat jego propozycji.
Ostatnim razem kraje OPEC wprowadziły skoordynowane obniżenie wydobycia w 1998 roku, kiedy kryzys finansowy obniżył ceny surowca. Obecnie eksporterzy ropy wolą zwiększać produkcję i walczyć o udziały rynkowe ilością oraz ceną, i to pomimo problemów budżetowych spowodowanych tanią baryłką. Za interwencją opowiadają się najbiedniejsi członkowie OPEC, jak Wenezuela, którzy jednak pozostają w mniejszości.