Rynek ropy naftowej boi się interwencji Turcji w Syrii

30 czerwca 2015, 15:45 Alert

(AFP/Reuters/AP/Teresa Wójcik)

Bojownicy ISIS.

Prezydent Turcji Erdogan przewodnicząc wczoraj posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego w dość zakamuflowanym trybie zapowiedział, że może być konieczna bardzie „radykalna reakcja Ankary na narastające konflikty zbrojne w Syrii.”  Zagraniczni dziennikarze rozumieją to, jako odpowiedź Erdogana na sukces Kurdów w odparciu ataku Państwa Islamskiego na Kobane.  Jednocześnie, gdyby doszło do skutecznej interwencji wojskowej Turcji w Syrii i być może w Iraku, nie ma wątpliwości, że byłaby ona skierowana przeciwko Kurdom. Ergodan kilka dni temu powiedział, że „nigdy nie pozwoli na uformowanie się niepodległego państwa kurdyjskiego na południe od granicy Turcji. Tym bardziej, że Kurdowie dysponują zasobami ropy i gazu”.

Analitycy rynku ropy z giełdy w Londynie bardzo pesymistycznie oceniają tę zapowiedź Erdogana. Nasilenie akcji militarnych na skutek wkroczenia wojska tureckiego na obszary walk na Bliskim Wschodzie to poważne zagrożenie dla rynku ropy i gazu. Należy spodziewać się bardzo złych konsekwencji.

Tymczasem dobrze wyposażone siły kurdyjskie kontrolują ok. 400 km pas terytorium w Syrii, od Kobane do prowincji Aleppo.