„Plan rozwoju elektromobilności” ma w tym tygodniu trafić do uzgodnień międzyresortowych. Według informacji „Rzeczpospolitej” zakłada on realizację projektu w trzech fazach. Według informacji dziennika „Plan rozwoju elektromobilności” zakłada realizację projektu w trzech fazach.
Na pierwszą, która ma potrwać do 2018 przewidziano uruchomienie programów pilotażowych dla miast i samorządów przy współudziale NFOŚiGW. W ramach tych programów mają być wspierane między innymi projekty tworzenia infrastruktury ładowania, czy flot elektrycznych samochodów usługowych. Jak czytamy w dzienniku, w ramach tej fazy mają też powstawać w miastach strefy tylko dla pojazdów bezemisyjnych.
Kolejna faza, zaplanowana na lata 2019-2020 zakłada natomiast rozwój infrastruktury ładowania. Cytowany przez „Rzeczpospolitą” wiceminister energii Michał Kurtyka wyjaśnia, że zostały wytypowane 32 aglomeracje i najważniejsze trasy, gdzie powstaną punkty ładowania pojazdów z napędem elektrycznym. Jak pisze dziennik, stacje ładowania mają się pojawić między innymi przy budynkach administracji publicznej. Jednocześnie według „Rz” nie wykluczone, że w projekt zostaną włączone kontrolowane przez Skarb Państwa Orlen i Lotos.
Według „Planu rozwoju elektromobilności” w trakcie trzeciej fazy, która ma potrwać do 2025 roku, do pojazdów z napędem elektrycznym ma się przesiąść administracja publiczna, a dodatkowo w rozwój elektromobilności ma zaangażować się przemysł motoryzacyjny dostarczając części i komponenty dla producentów elektrycznych samochodów. W trakcie trwania tej fazy w opinii wiceministra Kurtyki, z którym rozmawiał „Rzeczpospolita”, nastąpi skokowe przełamanie kilku barier ograniczających rozwój elektromobilności: mentalnej, technologicznej i infrastrukturalnej. Według niego należy się spodziewać, że wówczas samochód elektryczny będzie „samochodem naturalnego wyboru”.
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że Plan nie zakłada wsparcia w postaci dopłat do zakupu samochodów z napędem elektrycznym, jak ma to miejsce np. we Francji, w Niemczech, Norwegii, czy USA. Cytowany przez dziennik wiceminister Kurtyka ujawnia, że prowadzone są co prawda rozmowy z resortem finansów, ale głównie w sprawie ulg dla firm decydujących się na zakup tego typu pojazdów. Chodzi między innymi o zwolnienie elektrycznego samochodu z akcyzy i konieczności prowadzenia księgi ewidencji pojazdu, a także ulgi w podatki VAT.
„Rzeczpospolita” rozmawiała z wiceministrem Kurtyką również na temat ograniczeń w infrastrukturze energetycznej, które mogą utrudnić rozwój elektromobilności. W jego ocenie rosnąca popularność pojazdów elektrycznych może być dla energetyki zagrożeniem, ale i szansą.
– W zależności od tego, czy będziemy potrafili sterować tym systemem, stanie się stabilizatorem sieci, buforem albo przyczyną zwiększenia jej wahań – mówi Kurtyka.
Zwraca on też uwagę, że do 2019 roku operatorzy sieci dystrybucyjnych i przesyłowej mają wydać ok. 42 miliardów złotych na rozwój infrastruktury sieciowej, w tym na dostosowanie sieci w miastach do ładowania samochodów elektrycznych.
Rzeczpospolita/CIRE.pl