Choć nowelizacja przepisów odnośnie odnawialnych źródeł energii to krok w dobrą stronę, który może pobudzić zahamowany w ostatnich latach rozwój energetyki wiatrowej, to do rozwiązania pozostaje jeszcze kilka problemów – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Jak pisze dziennik, zawarte w projekcie nowelizacji przepisy, w ocenie części ekspertów świadczą o odwilży wobec dyskryminowanych w ostatnich latach wiatraków. „Rz” wymienia w tym kontekście zmiany odnośnie opodatkowania farm wiatrowych, czy ilości energii na tegorocznej aukcji oraz czasowe odstąpienie od zasady minimalnej odległości dla projektów z wydanymi pozwoleniami na budowę, a także możliwość udziału w aukcjach projektów morskich farm wiatrowych posiadających jedynie decyzję środowiskową.
Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. W ocenie cytowanego przez „Rz” prezesa PSEW Janusza Gajowieckiego nowelizacja jedynie racjonalizuje przepisy, a odwilży można by mówić, gdyby zniesiono zasadę minimalnej odległości i uzdrowiono sytuację na rynku zielonych certyfikatów.
Z kolei Michał Kaczerowski, prezes firmy Ambiens zwraca uwagę, że od początku przyszłej dekady zacznie nam ubywać mocy wiatrowych i do 2030 może zniknąć ponad 1 tys. MW mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych. Wynika to z faktu, że żywotność części istniejących farm będzie się kończyć. W jego ocenie istniejące farmy powinny mieć możliwość postawienia w tym samym miejscu wyższych i bardziej wydajnych maszyn. Jednak na drodze do ich modernizacji może stanąć ustawa odległościowa.
„Rzeczpospolita” cytuje opinię posła Zbigniewa Gryglasa na temat tego problemu. Zapowiedział on, że zajmie się problemem minimalnej odległości podczas prac nad nowelą ustawy o OZE. Jak podkreślił, widzi on potrzebę zajęcia się tym tematem w kontekście modernizacji tych farm, które z nowymi urządzeniami będą cichsze i wydajniejsze.
Rzeczpospolita/CIRE.pl