Premier Donald Tusk widzi możliwość budowy drugiej systemowej elektrowni jądrowej w naszym kraju, po tej, która powstaje „u niego” obok Wejherowa na Pomorzu. Rząd szuka dla tego projektu lokalizacji. I inwestora, bo nie wszystko z publicznych pieniędzy jest gotowy finansować. A to oznacza, że nie będzie drugiej państwowej atomówki. Czy w projekcie inwestorskim kasę wyłoży PGE Polska Grupa Energetyczna? Do spółki z Koreańczykami czy Francuzami?
Obowiązujący nadal Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), przyjęty w 2020 roku przez poprzedni prawicowy rząd zakłada budowę bloków o łącznej mocy zainstalowanej 6-9 GW, w oparciu o duże reaktory wodno-ciśnieniowe PWR. Optymalny scenariusz przewidywał wówczas oddanie do użytku pierwszego bloku elektrowni jądrowej o mocy 1,1 GW w 2035 roku, stopniową rozbudowę sektora do 7 reaktorów przez kolejną dekadę do 2045 roku, kończąc rządowe inwestycje na 9 blokach o łącznej mocy 9,9 GW w 2050 roku. Miały powstać dwie elektrownie, finansowane (pośrednio) ze środków budżetu, i z gwarancjami państwa, z udziałem instytucji kredytowo-eksportowych z kraju dostawcy technologii. Jako oddzielny projekt traktowano joint venture PGE PAK Energia Jądrowa, które we współpracy z koreańskim KHNP miały zbudować w okolicach Konina dwa bloki o łącznej mocy 2,8 GW.
Będą dwie, nie trzy elektrownie?
Pierwsza systemowa elektrownia jądrowa już powstaje w okolicach Choczewa w woj. pomorskim. Składać się będzie trzech reaktorów o łącznej mocy z 3750 MWe, w oparciu o sprawdzoną i bezpieczną technologię reaktorów AP1000, którą ma dostarczyć amerykański Westinghouse Electric Company. Odpowiada za nią państwowa spółka Polskie Elektrownie Jądrowe. Obecny rząd potwierdził 7 stycznia swoje zaangażowanie w ten projekt przyjmując w styczniu 2025 roku projekt ustawy przyznającej 60 mld zł wsparcia w formie dokapitalizowania w gotówce lub obligacjach skarbowych dla PEJ na budowę elektrowni.
Przypomniał to 10 lutego premier Donald Tusk, prezentując na warszawskiej giełdzie plan inwestycyjny na najbliższe lata pt. „Polska. Rok przełomu”. Szef rządu poinformował również, że jego rząd jest także „po decyzji” w sprawie wskazania potencjalnej lokalizacji na drugą elektrownię jądrową. Co jednak ważne, premier Tusk zaznaczył, że „projekt będzie wymagał oczywiście zaangażowania prywatnego kapitału, „bo nie wszystko z publicznych pieniędzy jesteśmy gotowi finansować”. Może to oznaczać, że w Polsce nie powstaną trzy a tylko dwie elektrownie jądrowe. W tym tylko jedną wybuduje rządowa spółka PEJ.
– Co do zasady nie widzimy możliwości (…), żeby państwo wyłożyło kolejne dziesiątki miliardów złotych w formule equity na drugą elektrownię jądrową (…). Nie widzę możliwości, żeby zrobić taki projekt tylko w oparciu o umowę długoterminowego odbioru energii elektrycznej z przyszłej elektrowni jądrowej, bez wcześniejszego zaangażowania kapitałowego czy to offtakera, czy to po prostu inwestora innego typu – komentował pod koniec stycznia pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Wojciech Wrochna.
Ministerstwo klimatu planowało trzy jądrówki
Rozwój energetyki jądrowej w Polsce, jest uznawany za bardzo ważny element transformacji sektora elektroenergetycznego w Krajowym Planie w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), który przygotowało ministerstwo klimatu i środowiska. W scenariuszu aktywnej transformacji, preferowanym przez resort w strukturze mocy wytwórczych od 2035 roku pojawiają się bloki jądrowe (łącznie 6 bloków wielkoskalowych w technologii amerykańskiej/francuskiej) oraz dwa bloki APR1400 w technologii koreańskiej. Zgodnie z przyjętymi założeniami, pierwszy blok elektrowni jądrowej zostanie oddany do użytku w 2035 roku, a kolejne będą uruchamiane w 2036, 2037, 2039, 2041 i 2043 roku. Kolejne dwa bloki na licencji koreańskiego koncernu KHNP powinny powstać w 2039 i 2041 roku.
Dodatkowo ze względu na duże zainteresowanie rynkowe, w bilansie resort klimatu uwzględnił także moce zainstalowane w małych reaktorach jądrowych (SMR). Pierwsze moce z takich jednostek mają być włączone do systemu dopiero po 2035 roku. Łączna moc wszystkich bloków jądrowych na koniec prognozy wynosi około 7,4 GW w 2040 roku, w tym 1,2 GW to SMR. Dzięki tym inwestycjom szacowana produkcja z elektrowni jądrowych (łącznie z blokami SMR) w 2035 roku miałaby wynieść 9,5 TWh, by 2040 roku wzrosnąć 58,1 TWh. Te plany będzie najwyraźniej zrewidować, bo Donald Tusk, koalicyjny szef minister Pauliny Hennig-Kloski, ma najwyraźniej inny pogląd na rozwój atomu w Polsce.
Kto zbuduje drugą elektrownię jądrową?
Dwa tygodnie później, po tym, jak obecny rząd przyjmował projekt ustawy o finansowaniu PEJ, bo 23 stycznia, zarząd PGE Polskiej Grupy Energetycznej podpisał z ZE PAK term sheet na zakup 50 procent udziałów w PGE PAK Energia Jądrowa. To spółka celowa powołana w 2023 roku do budowy elektrowni jądrowej o mocy 2,8 GW, na bazie koreańskiej technologii APR1400, zlokalizowanej pod Koninem.
Tomasz Brzeziński
Węgiel w styczniu zdusił energię z wiatraków. Polska potrzebuje gazu i atomu