Schetyna: Demokracji nie da się wprowadzać dzięki gazociągom

5 listopada 2014, 08:00 Bezpieczeństwo

W rozmowie z Gazetą Wyborczą minister spraw zagranicznych RP Grzegorz Schetyna mówi o rosnącym poczuciu zagrożenia w Europie. Ocenia, że nadzieje na stabilizację geopolityczną związane z wciąganiem Rosji w głębsze relacje biznesowe z Europą okazały się płonne. Mówi także o nowych wyzwaniach dla NATO i jego „szpicy” w Polsce.

Siedziba MSZ w Warszawie. Fot. MSZ
Siedziba MSZ w Warszawie. Fot. MSZ

– Sytuacja na Ukrainie wykazała, że jeśli Europa nie będzie w stanie zdefiniować problemu i odpowiednio zmierzyć się z nim, to problem sam przyjdzie do Europy. Rosja miała przecież inne wyjście, w swoim czasie proponowano jej bardzo hojną ofertę: za wyzbycie się ambicji mocarstwowych współpracę z Europą, prowadzenie biznesu. To Niemcy mówili, że demokrację da się wprowadzać dzięki gazociągom, inwestycjom przemysłowym i wzajemnym powiązaniom handlowym. A dziś już wiedzą, jak Moskwa odpowiada na miękkość i labilność – ocenia Schetyna w rozmowie z Pawłem Wrońskim.

– Polskim sukcesem jest solidarna polityka unijna wobec Wschodu. Gdy podczas ostatniej Rady Spraw Zagranicznych w Luksemburgu omawialiśmy punkt: „Przegląd sankcji wobec Rosji”, to ministrowie jednym głosem mówili: Tu nie ma o czym dyskutować. Nie ma warunków, by znosić sankcje wobec Rosji. To był głos wszystkich ministrów, nawet tych, którzy niedawno mieli odmienne zdanie. Wszyscy zgadzają się, że sankcje muszą być twarde, by przynosiły efekty. Sposób traktowania Europy przez Rosję musi się spotkać z odpowiedzią, to także kwestia naszego szacunku wobec samych siebie, autorytetu i przyzwoitości – przekonuje minister. – Takie nastroje pojawiły się zwłaszcza po październikowym szczycie Europa – Azja w Mediolanie. Demonstracyjne spóźnienie prezydenta Rosji stało się symbolem jego stosunku do Europy. Cały świat to widział – także ci, którzy mówili, że z Rosją trzeba rozmawiać za wszelką cenę, szukać kanałów komunikacji, wyciągać rękę. To głównie oni mogli poczuć się urażeni.

– To nie przypadek, że nowy szef NATO Jens Stoltenberg pierwszą wizytę złożył w Warszawie. Na początku grudnia szczyt ministrów spraw zagranicznych NATO przygotuje decyzje, które ostatecznie zatwierdzą ministrowie obrony w lutym. Chodzi o konkrety, jak realizować ustalenia ostatniego szczytu NATO wzmacniającego wschodnią flankę. Tu nie ma żadnych kalkulacji. Polska musi być wpisana w system obrony Sojuszu, a wschodnia flanka – potraktowana poważnie – uważa rozmówca Gazety Wyborczej. – Jest polityczna wola wśród członków Sojuszu, ale muszą być konkretne decyzje. Muszą się znaleźć pod nimi przede wszystkim podpisy ministrów finansów. Rozmawiamy o tym w gronie członków Sojuszu zupełnie wprost. Wysiłek finansowy musi być solidarny, a nie wyłącznie amerykański. Jest zagrożenie wschodnie, ale jest też Państwo Islamskie, sytuacja w Libii. To są wszystko zagrożenia rzeczywiste. „Szpica” musi ćwiczyć, musi mieć miejsce stacjonowania. Musimy mieć pewność, że w ciągu 72 godzin będzie gotowa do akcji w dowolnym kraju NATO na Wschodzie albo na Południu.

Źródło: Gazeta Wyborcza