Rząd przedstawia założenia nowej ustawy odległościowej. Opozycja: nie zmieni się prawie nic

7 lutego 2023, 15:45 Alert

W Sejmie odbyła się debata poświęcona propozycji rządu dotyczącej liberalizacji ustawy odległościowej i zasady 10H, która de facto zablokowała rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Przedstawiciele obozu rządzącego przedstawili proponowane zmiany, do których odnieśli się posłowie opozycji.

Sejm RP. Fot. BiznesAlert
Sejm RP. Fot. BiznesAlert

Założenia projektu ustawy

Poseł PiS Marek Suski powiedział, że projekt ustawy ma na celu zwiększenie możliwości inwestycji w energetykę wiatrową na lądzie. – Dotychczasowe przepisy były dość restrykcyjne, inwestorzy mówili, że na podstawie tych przepisów nie mogli stawiać nowych farm, stąd projekt rządowy, który łagodzi te obostrzenia. Nie jest to powrót do praktyk, gdy elektrownie wiatrowe były czymś nowym na polskim rynku. Wówczas takie elektrownie były stawiane w bardzo niewielkiej odległości od zabudowań mieszkalnych, a badania naukowe mówiły o szkodliwości wiatraków dla zdrowia i życia ludzi i zwierząt. Dlatego kwestia ta została uporządkowana. Przyjęte rozwiązania były na tyle szczelne, że nowe elektrownie wiatrowe nie mogły być budowane. Mamy do czynienia z kryzysem energetycznym wywołanym działaniami Rosji i wojną w Ukrainie. Dlatego przyspieszyliśmy prace nad źródłami odnawialnymi – powiedział Suski.

Dodał on, że początkowa zaproponowana odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych wynosiła 500 metrów, wprowadzona została poprawka, która zwiększyła ten dystans do 700 metrów. – To budzi kontrowersje. Mieliśmy na sali przedstawicieli inwestorów, którzy mówili, że poprawka ta ograniczy inwestycje. Mieliśmy też głosy mieszkańców, którzy się obawiają, że 700 metrów to w dalszym ciągu za blisko, oraz obrońców przyrody, którzy podkreślają, że turbiny wiatrowe są niebezpieczne dla zwierząt – proponowali oni, by utrzymać dotychczasowe przepisy. Mimo to w drodze kompromisu odległość 700 metrów została przyjęta. Budynki gospodarcze będą mogły być budowane bez ograniczeń odległościowych. Dużym problemem pozostaje to, że w wielu miejscach, które zostaną odblokowane jako potencjalne lokalizacje inwestycji, nie ma dostępu do sieci – dodał poseł PiS.

Posłanka PiS Ewa Malik powiedziała z kolei, że projekt powstał w celu upodmiotowienia społeczności lokalnych w zakresie planowania przestrzennego na terenach, gdzie zaplanowana jest budowa elektrowni wiatrowych. – Ustawa ma zwiększyć przejrzystość inwestycji nie tylko dla mieszkańców gmin, gdzie planowane są inwestycje, ale też dla mieszkańców gmin, gdzie już teraz znajdują się farmy wiatrowe. Jest to też kamień milowy w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Mieszkańcy dostaną większe uprawnienia, jeśli chodzi o decydowanie o lokalizacji lądowych farm wiatrowych. Projekt ustawy przewiduje, że nowe turbiny wiatrowe będą mogły być budowane tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dodatkowo przepisy w procedowanej ustawie zakazują budowy wiatraków w odległości mniejszej niż 10H od parków narodowych i krajobrazowych, rezerwatów i obszarów Natura 2000 – wymieniała Malik. Mówiła dalej, że rząd dodatkowo zastosował autopoprawkę o tym, że inwestor będzie oferował mieszkańcom gminy co najmniej 10 procent mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej, dzięki czemu mieszkańcy będą mogli korzystać z tego rozwiązania jako prosumenci wirtualni.

Głosy opozycji

Do projektu ustawy odnieśli się także posłowie opozycji. Posłanka Małgorzata Chmiel z Koalicji Obywatelskiej zwróciła uwagę, że każdy rok funkcjonowania zasady 10H kosztował Polskę 7 mld złotych. – O tyle więcej Polacy płacą za prąd. Zielona energia jest nie tylko korzystna dla płuc, ale także dla naszych portfeli. Dzisiaj zmagamy się z kryzysem energetycznym i podwyżkami cen energii, a energia z wiatraków na lądzie jest najtańsza. Ustawa 10H zabroniła budowy nowych domów w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości turbiny, nawet jeśli mieszkańcy posiadają tam działki budowlane. Przepisy te dotyczą dużych powierzchni gmin. Błędem jest zwiększenie odległości wiatraka od domu z 500 do 700 metrów. Uginacie się pod presją Solidarnej Polski i Zbigniewa Ziobry. Zmniejszy to obszar pod inwestycje o 50 procent. 10 procent energii z wiatraków zostanie przekazane mieszkańcom jako prosumentom wirtualnym przez 15 lat. Uważamy, że powinno tak być przez cały czas funkcjonowania wiatraka – powiedziała.

Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Mieczysław Kasprzak powiedział, że Polska straciła siedem lat, jeśli chodzi o rozwój lądowej energetyki wiatrowej. – Teraz możemy to nadrobić. Będziemy zgłaszać nasze poprawki. W nowym projekcie praktycznie nic się nie zmienia. Negocjowaliśmy przez dwa lata, by zmniejszyć odległość wiatraków od budynków mieszkalnych do 500 metrów. Czy my rzeczywiście angażujemy się w to, by rozwijać energię odnawialną? Jeżeli mamy podejmować decyzje w sprawie wiatraków, to dajmy głos ludziom, niech głosują w referendach. Proponujemy, by mieszkańcy korzystali bezpośrednio z taniej energii.

Z kolei poseł Polski 2050 Michał Gramatyka zwrócił uwagę, że zgodnie z projektem rządowym hałas elektrowni wiatrowych łączony jest z wysokością turbiny. – Takiego związku nie ma. Hałas rozchodzi się inaczej na terenie otwartym, częściowo zabudowanym, a inaczej w terenie zalesionym. Natomiast poseł Lewicy Maciej Konieczny zwrócił uwagę na to, że kształt polityki energetycznej polskiego rządu jest wyznaczany przez wewnętrzne konflikty w obozie rządzącym. Poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Nowak ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość ulega Solidarnej Polsce, czego efektem jest ustalenie odległości wiatraków od domów na 700 metrów. – Paraliżuje to nie tylko rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, ale także rynek mocy. Do systemu nie wejdą nowe elektrownie gazowe, musimy przedłużyć życie elektrowniom węglowym, z związku z czym musimy zmienić współczynnik 550 g. Oznacza to, że musimy wydłużyć funkcjonowanie rynku mocy do 2030 roku; tymczasem Komisja Europejska stawia warunek, że w takim razie musimy mieć więcej energetyki odnawialnej. Tymczasem przez działania Solidarnej Polski zablokowana jest możliwość przedłużenia rynku mocy od 2025 do 2030 roku. Jest to chaos i brak konsekwencji – mówił. Posłanka Partii Zieloni (Koalicja Obywatelska) Urszula Zielińska przypomniała, że cena energii z wiatru jest pięciokrotnie niższa od tej wytworzonej z gazu czy węgla. – Za rządów PiS w latach 2016-2021 import energii do Polski pobił 30-letni rekord. Czy wolicie państwo zapłacić dodatkowe 12 mld złotych za gaz, który po poprawce trzeba będzie sprowadzić z Norwegii? – pytała.

Odpowiedź minister klimatu i środowiska

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa odpowiedziała posłom, że „odnawialne źródła energii mają się w Polsce bardzo dobrze”. Mamy 22 GW mocy zainstalowanej, przekroczyliśmy cel OZE na 2020 rok ustalany z Komisją Europejską na 15 procent. W ostatnich latach mamy rekordowy rozwój energetyki, ponad 1,2 mln prosumentów dzięki programowi Mój Prąd i dobrym wykorzystaniu środków z EU ETS. Jesteśmy też liderem, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową, w 2026 roku popłynie pierwsza energia z Bałtyku. Pomimo zasady 10H powstawały nowe projekty wiatrowe. W 2016 roku wprowadziliśmy ustawę odległościową ze względu na patologie, które miały miejsce w latach wcześniejszych, będące wynikiem obowiązującej wcześniej ustawy. Pierwszym skojarzeniem z wiatrakiem w Polsce nie jest czysta energia, tylko patologie, które miały miejsce. Żadna z gmin nie zdecydowała się na przeprowadzenie referendum w tej sprawie. Elektrownie wiatrowe były budowane na gruntach należących do osób zatrudnionych w urzędach gminy, co mogło rodzić sytuacje korupcyjne – powiedziała minister zastrzegając, że „żadna z tych osób nie wyłączała się z decyzji we własnych sprawach” a „Najwyższa Izba Kontroli określa to jako mechanizm korupcjogenny”. Dodała, że ustawa proponowana przez rząd upodmiotawia społeczności lokalne, wprowadza konieczność konsultacji, obowiązek współpracy pomiędzy gminami, mieszkańcy będą dysponować 10 procentami mocy zainstalowanej z wiatraków jako prosumenci wirtualni, wprowadzona zostanie zasada gwarantowanej odległości minimalnej i zasadę wzajemności.

Michał Perzyński