– Rada Naczelna PSL zgłosiła postulat programowy, aby ostatecznie Polska zrezygnowała z energii atomowej – pisze na portalu Wpolityce.pl dziennikarz Sławomir Sieradzki. Przypomina, że jeszcze 13 grudnia 2013 r. Janusz Piechociński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zapowiadał, że Polska będzie – obok Wielkiej Brytanii – największym inwestorem w energetykę jądrową w Europie.
– Co się takiego stało, że Piechociński w ciągu miesiąca zmienił zdanie o 180 stopni? Aby to zrozumieć wystarczy chyba popatrzeć w kalendarz spotkań wicepremiera i w spis osób, z którymi zetknął się lider ludowców – uważa Sieradzki. Wskazuje, że wicepremier gościł w Berlinie na Polsko-Niemieckim Forum Energetycznym zorganizowanym przez Centrum Stosunków Międzynarodowych z Warszawy, któremu szefuje Janusz Reiter oraz niemiecki think thank CEO Pflueger Internationale Consultancy.
– Na forum oprócz Piechocińskiego był także wicekanclerz Niemiec i minister gospodarki i energetyki – Sigmar Gabriel z SPD. Oprócz polityków na forum pojawili się także biznesmeni: Peter Baudrexl z Siemensa, Harald Schwager z BASF oraz Boris Schucht z 50Hertz. Wszystkie te firmy to niemieccy potentaci w dziedzinie nośników energii oraz wytwarzania energii, w tym producenci elektrowni wiatrowych. Siemens chwali się na swojej stronie internetowej, że właśnie realizuje swój kolejny kontrakt na farmę wiatrową w Polsce – w Kobylnicy niedaleko Słupska – pisze dziennikarz.
Sieradzki jest zdania, że lider ludowców powinien odpowiedzieć na kilka pytań:
– Co się zmieniło między grudniem 2013 r. a 17 stycznia 2014 r., że zmienił on zdanie o 180 stopni w sprawie rozwoju energetyki atomowej w Polsce?
– Jaki wpływ na nagłą zmianę jego poglądów miały argumenty niemieckich firm i polityków zblatowanych z tymi firmami?
– Jakiego rodzaju były to argumenty?
– Sprawą powinny zainteresować się także organa kontrolne państwa polskiego. Nie od dziś bowiem wiadomo, że dzierżawa gruntów pod wiatraki to bardzo opłacalna inwestycja – pisze Sławomir Sieradzki.
Źródło: Wpolityce.pl