KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk DM BOŚ
W ostatnich miesiącach wśród danych dotyczących rynku ropy naftowej istotne stały się piątkowe raporty firmy Baker Hughes dotyczące liczby funkcjonujących wiertni w Stanach Zjednoczonych. Dobrze odzwierciedlały one zmiany w amerykańskim przemyśle wydobywczym po ubiegłorocznym znaczącym spadku cen ropy naftowej na globalnym rynku.
Raport Baker Hughes z ubiegłego piątku nie przyniósł niespodzianki. Pokazał on, że po raz kolejny liczba funkcjonujących wiertni w USA spadła – tym razem o 26 do poziomu 734. We wcześniejszych tygodniach spadki wynosiły odpowiednio 42 i 11 wiertni. Łącznie liczba wierni w USA spada nieprzerwanie już od 19 tygodni.
Obecnie liczba ta jest najniższa od 2010 roku. Poza tym, stanowi ona duży kontrast z porównaniem do poprzedniego roku. Dzisiejsze 734 wiertnie to liczba o ponad połowę mniejsza niż 1609 wiertni funkcjonujących jeszcze w październiku ub.r.
Tak czy inaczej, w ostatnich tygodniach spadki liczby funkcjonujących wiertni nieco wyhamowały. Może to oznaczać, że większość spółek wydobywczych w USA przeprowadziła już restrukturyzację, polegającą przede wszystkim na częściowym zawieszeniu wydobycia ropy. Na rynku jednak efekty tej restrukturyzacji dopiero zaczynają być widoczne. Produkcja ropy naftowej w USA pozostaje duża, a zapasy nadal rosną – jednak ich wzrost ostatnio nieco wyhamował.
Notowania ropy naftowej WTI dzisiaj rano delikatnie rosną, kontynuując tym samym ruch wzrostowy z poprzedniego tygodnia. W krótkim terminie potencjał wzrostowy jeszcze istnieje, ale jest on już niewielki, przynajmniej w obecnych warunkach fundamentalnych. Ważną barierą dla strony popytowej są okolice 60 USD za baryłkę.
Źródło: CIRE.PL