KOMENTARZ
Ewa Sierakowska
Analityk DM BOŚ
Po tym, jak w minioną środę i czwartek pojawiły się raporty prezentujące wyjątkowo duży wzrost zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, w piątek inwestorzy wyczekiwali kolejnej ważnej publikacji – cotygodniowego raportu Baker Hughes dotyczącego liczby funkcjonujących punktów wydobycia ropy naftowej w USA. Raport ten zaczął mieć szczególne znaczenie dla kształtowania się cen ropy naftowej w ostatnich miesiącach – inwestorów interesuje bowiem proces dostosowywania się amerykańskich firm do niskich poziomów cen ropy.
Jak podała firma Baker Hughes, w minionym tygodniu liczba punktów wydobycia ropy naftowej w USA spadła o 37. Jest to już więc kolejny tydzień spadków – aczkolwiek tym razem ten spadek był mniejszy niż oczekiwano i w rezultacie notowania ropy naftowej w piątek spadły.
Tak czy inaczej, warto wspomnieć, że liczba punktów wydobycia ropy dotarła tym samym do poziomu 1019 – najniższego poziomu od lipca 2011 r. Od rekordowego października 2014 r., kiedy wynosiła ona 1609, liczba ta spadła aż o 37 proc.
Jednak mimo piątkowego rozczarowania raportem Baker Hughes, coraz częściej na rynku ropy pojawiają się wypowiedzi, które sugerują, że wzrost cen ropy może nastąpić szybciej niż w II połowie tego roku.
W piątek kolejna znacząca firma zajmująca się wydobyciem ropy z łupków, EOG Resources, potwierdziła, że zaniechała prac wykończeniowych podczas budowy kolejnych szybów. Wcześniej zamiar przełożenia prac nad budową kolejnych szybów naftowych zadeklarowały też inne firmy z tego sektora.
Informacje te pokazują, że większość amerykańskich spółek działających w branży wydobycia ropy z łupków bardzo poważnie zabrała się za restrukturyzację. Jak wspominają zarządy tych spółek – to właśnie na cięcie kosztów największą uwagę zwracają inwestorzy kupujący ich akcje. Dla nich kwestia przychodów ze sprzedaży ropy jest drugorzędna.
Warto także zauważyć, że zatrzymanie wydobycia i przełożenie go na późniejszy okres jest możliwe dzięki charakterystyce wydobycia ropy z łupków. W przypadku tradycyjnego wydobycia ropy często kilka firm czerpało surowiec z tego samego rezerwuaru pod powierzchnią ziemi, więc wstrzymanie wydobycia przez jakąś spółkę dawało przewagę firmom posiadającym pozostałe szyby. Tymczasem w przypadku skał łupkowych wydobycie jest bardziej skoncentrowane na konkretnym obszarze otaczającym dany szyb – więc prace można wstrzymać bez obawy, że inna spółka dobierze się do konkretnych zasobów.
W rezultacie, coraz częściej pojawiają się spekulacje, że istotny spadek produkcji ropy naftowej w USA nastąpi wcześniej niż oczekiwano. Jeszcze kilka tygodni temu dominował pogląd, że produkcja ropy w USA będzie rosnąć jeszcze przez kilka miesięcy, a jej wyhamowanie nastąpi dopiero w drugiej połowie tego roku. To wiązało się także z poglądem, że firmy wydobywcze będą wolały kontynuować prace, ponieważ podpisały długoterminowe kontrakty na wypożyczenie sprzętu wydobywczego – a ich zerwanie oznaczałoby duże koszty.
Obecnie jednak widać, że spółki chętnie zrywają te kontrakty i wolą zapłacić jednorazową karę zamiast kontynuować nierentowną produkcję. Jeśli taką decyzję będą podejmować coraz liczniejsze spółki, to prawdopodobnie zmienią się prognozy dotyczące wydobycia ropy naftowej w USA. Jej spadek może nastąpić już w pierwszej połowie tego roku – co oznacza, że presja na wzrost cen ropy może pojawić się już relatywnie niedługo.
Źródło: CIRE.PL