Początek nowego tygodnia na rynku ropy naftowej przyniósł powiew optymizmu. Cena amerykańskiej ropy gatunku WTI wczoraj powróciła ponad poziom 62 USD za baryłkę i zakończyła sesję w okolicach 62,50 USD za baryłkę. Dzisiaj rano wzrosty jednak nie są kontynuowane, a notowania ropy poruszają się w rejonie poniedziałkowego zamknięci – pisze Dorota Sierakowska, analityk surowcowy, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska.
Wczorajsza zwyżka była związana z raportem Międzynarodowej Agencji Energetycznej, w którym pojawiło się wiele ciekawych prognoz dotyczących globalnego rynku ropy. MAE szacuje w nim, że światowy popyt na ropę będzie przez najbliższe 5 lat systematycznie wzrastał. Ponadto, agencja zapowiada relatywnie niewielką dynamikę wzrostu produkcji ropy naftowej w OPEC, co zgrało się w czasie z wczorajszą wypowiedzią Mohammada Barkindo, Sekretarza Generalnego OPEC, o utrzymywaniu w ryzach produkcji ropy w kartelu w ramach naftowego porozumienia.
Niemniej, MAE przypomina o tym, że wydobycie ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych będzie wyraźnie rosnąć przez najbliższych kilka lat. Rewolucja łupkowa sprawiła, że USA, z kraju polegającego na imporcie ropy naftowej, stały się państwem dążącym w kierunku energetycznej samowystarczalności. W rezultacie, w opublikowanym wczoraj raporcie MAE podwyższyła prognozy dynamiki wzrostu produkcji ropy naftowej z łupków w USA – co więcej, instytucja ta zaznaczyła, że może podwyższyć prognozy ponownie jeśli notowania ropy naftowej będą utrzymywać się powyżej poziomu 60 USD za baryłkę. Ten scenariusz jest jednak obarczony pewnym ryzykiem, ponieważ rosnąca produkcja ropy naftowej w USA jest obecnie najważniejszym czynnikiem wywierającym presję na niższe ceny ropy.
DM BOŚ