Andrzej Sikora z Instytutu Studiów Energetycznych sumuje zeszłotygodniowy medialny kryzys gazowy. Wyciąga z niego wnioski na przyszłość.
– Po pierwsze, Kreml wykorzystuje swój potencjał gazowy jak armię – powiedział dziennikarzowi portalu BiznesAlert.pl dr Sikora – Już od pewnego czasu twierdzę, że po dwóch wojnach światowych i trzeciej, Zimnej Wojnie, będziemy mieli czwartą wojnę, gazową albo szerzej – energetyczną.
– Obecne wstrzymywanie przez Gazprom dostaw gazu jest analogiczne do naruszenia granic suwerennego ale w gruncie rzeczy atakowanego państwa przez obce myśliwce. Taki rodzaj działania testującego jaka będzie reakcja, na ile można sobie bezkarnie pozwolić. Uważam, że Kreml wykonuje teraz operacje typu „sprawdzam” – dodaje prezes Sikora – Przy tym oficjalnie udaje, że się nic nie stało, że oni dostawy realizują zgodnie z umową. Zadziałały nieznane „zielone ludziki”. Ale jak trzeba będzie, Kreml się przyzna.
Po drugie – podkreśla nasz rozmówca – to rosyjski energetyczny pokaz siły. Już nie pierwszy taki pokaz. Była kilka lat temu próba wstrzymania dostaw ropy naftowej do Niemiec, zakręcanie kilka razy kurka gazowego na Ukrainie co odbiło się na Słowacji, Czechach i Polsce. Zachód, zwłaszcza wielki biznes żadnych wniosków z tych ataków rosyjskich nie wyciągnął. Wciąż stawia wyżej doraźne zyski nad bezpieczeństwo energetyczne na dłuższą perspektywę. Czyli nie chce realnie ocenić jak groźna jest rosyjska broń energetyczna – pyta retorycznie rozmówca BiznesAlert.pl.
Po trzecie – kontynuuje nasz rozmówca – obecny atak okazał się skuteczny. Najpierw w Polsce dostawy gazu spadły o 10 proc. potem o 20 proc., może i o 45 proc. I Kreml osiągnął cel – wstrzymanie rewersu na Ukrainę. Aczkolwiek być może w jakimś momencie Ukraina, Niemcy i inni dogadają się z Moskwą. Polska zostanie w tej gazowej wojnie osamotniona. Kolejny raz w historii – ostrzega na zakończenie Sikora.