Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski uznał słowa prezydenta USA Donalda Trumpa o stworzeniu „riwiery Bliskiego Wschodu” w Strefie Gazy za „odważne”. Dodał jednak, że trzeba do władz w Waszyngtonie należy skierować pytanie, co dokładnie Trump miał na myśli.
Sikorski przyznał, że słowa Trumpa o przejęciu przez USA kontroli nad Strefą Gazy i stworzeniu tam „riwiery Bliskiego Wschodu” odbiły się szerokim echem i wywołały wiele kontrowersji. „Myślę, że jak Stany Zjednoczone chcą przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo, za odbudowę, za wyżywienie ludności Gazy, to jest to propozycja, którą powinniśmy rozważyć” – ocenił. Jednocześnie jednak uznał plany wysiedlenia Palestyńczyków do państw ościennych za niewykonalne.
Minister podkreślił, że Polska uznaje państwowość Palestyny i uważa, że „nic nie powinno się dziać bez udziału samych Palestyńczyków”.
Zapytany, czy jego zdaniem słowa Trumpa o wysiedleniu ludności palestyńskiej nie sprowokują zamachów terrorystycznych wymierzonych w Amerykanów i sojuszników USA, w tym Polaków, Sikorski odparł, że najpierw chciałby lepiej zrozumieć, co Trump miał dokładnie na myśli, mówiąc o swoich planach wobec Strefy Gazy. „O to, co znaczą słowa prezydenta, trzeba zapytać chyba same Stany Zjednoczone” – dodał.
Trump oświadczył we wtorek na wspólnej konferencji prasowej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, że USA przejmą kontrolę nad Strefą Gazy. Zapowiedział, że Amerykanie zrównają ten teren z ziemią, stworzą tam „nieograniczoną liczbę miejsc pracy” oraz kurort, w którym mieszkać będą „międzynarodowi ludzie”, w tym Palestyńczycy. Jednocześnie powiedział, że mieszkańcy Strefy powinni zostać przesiedleni do sąsiednich krajów arabskich, które na swój koszt miałyby wybudować dla nich miejsca do zamieszkania w „pokoju i harmonii”.
Zapowiedź ta spotkała się z krytyką wielu państw świata oraz palestyńskiego Hamasu.
PAP / Biznes Alert
Europa mówi jednym głosem wobec propozycji zrównania strefy Gazy