Soboń: Obietnice składane przez Airbusa są bez pokrycia

20 maja 2015, 11:30 Bezpieczeństwo

Klub radnych PiS Sejmiku Województwa Lubelskiego przygotował na jego ostatnią sesję stanowisko Sejmiku w sprawie nieprawidłowości w odniesieniu do przetargu MON na dostawę dla polskiej armii śmigłowców wielozadaniowych. Zostało ono ostatecznie odrzucone głosami koalicji PO-PSL. W to miejsce przyjęto kilkudaniowe oświadczenie wyrażające niepokój Sejmiku odnośnie postanowień przetargu.

– Przygotowaliśmy projekt stanowiska zawierającego zestaw pytań do premier Ewy Kopacz i wicepremiera Tomasza Siemoniaka, które wszyscy sobie w tej sprawie zadawali. I na które opinia publiczna ma prawo znać odpowiedź. Pytania były sformułowane dość szczegółowo, bo bez ich zadania nie ma szans na uzyskanie precyzyjnej odpowiedzi – uważa w rozmowie z naszym portalem Artur Soboń, przewodniczący Klubu radnych PiS Sejmiku Województwa Lubelskiego.

Jego zdaniem tylko precyzyjne i jasne odpowiedzi na pytania radnych PiS stanowią szansę na to, by w tej sprawie dowiedzieć się czegoś więcej od rządzących.

– Pytania są rozmaite – dotyczą zarzutów dotyczących terminów dostaw – kontynuuje Soboń. –  Bo z jednej strony PZL-Świdnik z tego powodu został z przetargu wykluczony, a z drugiej Airbus Helicopters, który nie ma zakładów w Polsce i który już deklaruje, że pierwsze śmigłowce w 2017 r. sprowadzi z Francji – nie został z tego przetargu wykluczony. Wobec tego pojawia się tu pytanie, czy tak wygląda równe traktowanie podmiotów? Pytamy o cenę, procedurę, o to czy według warunków przetargu sformułowanych przez MON mógł być dostarczony inny śmigłowiec niż Caracal.

W opinii radnego PiS radni składający projekt stanowiska jego klubu zostali potraktowani przez większość sejmiku (PO i PSL) w sposób arogancki.

– Nie tylko nie dopuszczono do głosowania tego dokumentu – mówi dalej Artur Soboń. – Zamieniono treść naszego stanowiska i przyjęto stanowisko zgłoszone przez radnych PO i PSL. Zmieściło się ono w kilku zdaniach i wyrażało niepokój, prosząc MON o wyjaśnienia dlaczego wybrało śmigłowiec Airbusa. I pytając, jakie są zalety wybranej oferty.

Radny PiS uważa, że być może zestaw tak szczegółowych pytań, jakie postawił jego klub, nie został być może sformułowany w idealnej formie.

– Tyle, że chciałem przypomnieć, że jeszcze w marcu br. opublikowaliśmy nasze stanowisko przedstawiające wszystkie zalety produkowanego przez nas AW 149 – twierdzi radny. – I podejmowanie podobnego, tego typu stanowiska, gdy nabyliśmy już znacznie szerszą wiedzę niż wówczas w przedmiocie przetargu, jest bezcelowe. Uważamy, że aby w tej sprawie móc interweniować w interesie publicznym, musimy poznać odpowiedzi na nasze pytania. A pytań dotyczących tego przetargu przybywa.

Soboń przypomina, że obecnie trwają testy na lotnisku w Powidzu wybranego przez MON śmigłowca Caracal.

– Do tych testów nie zostali dopuszczeni niekwestionowani eksperci – doświadczeni piloci, którzy zostali zgłoszeni przez stronę społeczną – informuje radny. – Zbigniew Kamiński (PZL-Świdnik) oraz Leszek Pawuła (PZL-Mielec) mieli być obserwatorami fazy testowej przetargu: mieli się przekonać, jaki testowane śmigłowce mają faktycznie udźwig, czy wszystkie manewry w powietrzu wykonują prawidłowo itd., ale zabroniono im tego.

Radny uważa, że obecnie nie czas w tej sprawie na dyplomację, skoro ona zawiodła. Rząd w tej sprawie robi, co chce i przechodzi do kolejnych etapów, nie zważając na reakcję społeczną, nie zważając na to, że podjął decyzję krzywdzącą dla polskiego przemysłu obronnego. A przede wszystkim na to, że obietnice składane przez Airbusa są bez pokrycia.

– Nawiasem mówiąc okazuje się, że obietnice składane przy okazji rozstrzygnięcia tego przetargu przez MON są szersze od składanych przez Francuzów – dodaje Artur Soboń. – Uważaliśmy, że w tej sytuacji czas jest na bardziej zdecydowaną reakcję. Odbyły się już marsze protestacyjne i protesty związkowców w Świdniku i w Mielcu. My, jako radni, zabieraliśmy już głos w tej sprawie. Mówiliśmy o wadze tego przetargu dla woj. lubelskiego. Teraz, skoro przetarg wszedł w fazę rozstrzygającą i zostaliśmy z niego wykluczeni, chcieliśmy zadać szereg pytań, chcąc dowiedzieć się dlaczego tak się stało. Są to na pewno pytania niewygodne dla ministra obrony narodowej. Natomiast żadne z nich nie było personalnym atakiem politycznym. Choć moglibyśmy sformułować nasze stanowisko – i byłoby to zgodne z prawdą – w sposób następujący, że pan prezydent ogłaszając decyzję przetargową MON skłamał, mówiąc, że każdy z oferentów ma swoje zakłady w Polsce. Że skłamał także wicepremier Piechociński, który w jednym z ostatnich wywiadów stwierdził, że „Świdnik i Mielec i tak już dostały dużo pomocy od państwa, a teraz czas na Łódź”. Itd. itd.

Zdaniem Sobonia kłamstw w tej sprawie było tak wiele, że radni PiS mogliby je zarzucić politykom koalicji, ale tego nie zrobili. Ważniejsze było, by zmusić ministra obrony do odpowiedzi punkt po punkcie na szczegółowe pytania przedstawione w projekcie stanowiska PiS.

– Pod naszym pismem podpisało się 13 radnych lubelskich (w tym wszyscy z PiS oraz po jednym z PSL i SLD) i zostało ono skierowane do premier i wicepremiera jako oficjalne pismo grupy radnych – kończy Artur Soboń.