(Reuters/Rigzone/Platt/Teresa Wójcik)
W pierwszym dniu nowego roku, w piątek 2 stycznia cena ropy Brent spadła na londyńskiej giełdzie o 91 centów. Oczekiwania na poprawę sytuacji, na nowe inwestycje na początku roku, okazały się złudne. Cena z 2 stycznia na zamknięcie sesji ustaliła się na poziomie 56,42 dol. za baryłkę, niewiele więcej niż minimum z 2009 minimum wynoszące 55,48 dol. Tymczasem średnia cena w latach 2011 – 2013 wynosiła 110 dol. za baryłkę.
Cena ropy WTI na sesji giełdy nowojorskiej w kontraktach terminowych na luty ustaliła się 2 stycznia na poziomie 52,69 dol., czyli o 58 centów niżej niż w ostatnim dniu ub.r. Dyferencjał ropy Brent i ropy WTI spadł poniżej 4 dol.
Walter Zimmerman analityk amerykańskiej firmy ICAP, podkreślił, że do spadku cen ropy w ostatnich dniach, oprócz nadpodaży przyczynił się dodatkowo silniejszy dolar, którego kurs 2 stycznia w relacji do innych walut zyskał indeks 0,9 proc. Zimmerman zauważył, że spadek cen ropy ma charakter długoterminowy i utrzyma się tak długo, aż wygaśnie nadmiar produkcji. Doraźnie na piątkowy spadek cen ropy zapewne pewien wpływ miało zapalenie płuc króla Arabii Saudyjskiej Abdullaha bin Abdulaziza. W miniony czwartek wiceminister Iranu wezwał Arabię Saudyjską do obniżenia wydobycia ropy „w imię solidarności państw regionu Bliskiego Wschodu”. Jednakże Rijad nie zareagował na ten apel.
