Źródła agencji Bloomberg przekonują, że w ostatnich negocjacjach przed szczytem kartelu naftowego OPEC zaplanowanego na 30 listopada w Wiedniu ich strony wciąż nie doszły do porozumienia na temat podziału obciążeń w ramach układu, który miałby dać wyższe ceny ropy na giełdach.
Rozmowy w Wiedniu z 22 listopada nie przyniosły skutku. Irak i Irak nie zadeklarowały, że przyłączą się do ograniczeń wydobycia w ramach planu zmniejszenia go z 33,6 mln baryłek dziennie w OPEC obecnie, do 32,5 mln baryłek na sześć miesięcy od 1 stycznia 2017 roku.
Ze względu na utrzymujące się różnice zdań los układu, który został ustalony wstępnie w lutym w Algierze, a ma zostać przyjęty formalnie 30 listopada, pozostaje niepewny. Mimo to optymizmu nie traci orędownik układu, czyli Arabia Saudyjska, która jest największym producentem, a zatem także potencjalnie krajem obarczonym największymi obciążeniami układu.
Komisja techniczna OPEC zaproponowała, aby wszystkie kraje poza Nigerią i Libią zmniejszyły wydobycie ropy o 4-5 procent w oparciu o szacunki jego poziomu wyliczone przez kartel, a nie kraje członkowskie, które mogłyby zawyżać statystyki. Iran i Irak nie zamierzają jednak zmniejszać podaży, bo walczą o rynki zagraniczne.
Giełdą rządzą emocje
Międzynarodowa Agencja Energii twierdzi, że bez porozumienia cena ropy w 2017 roku będzie nadal spadać. Entuzjaści układu przekonują, że w razie jego powodzenia wzrośnie nawet do 60 dolarów za baryłkę. Zgoda otworzyłaby drogę negocjacjom z producentami spoza OPEC na temat porozumienia globalnego, którym wstępne zainteresowanie wyraziła Rosja.
Sama dyskusja na ten temat winduje ceny surowca na giełdach, które reagują emocjonalnie. 23 listopada o 7.000 ropa Brent kosztowała 48,85 dolarów za baryłkę, a WTI – 47,81 dolarów. Obie notowały lekkie spadki po istotnym wzroście z 22 listopada.
Bloomberg