icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Staniszewski: Zaniechania obecnego rządu blokują spadek cen gazu

– Polacy płacą jedne z najwyższych cen gazu w Europie. Gdyby nie zaniedbania ekipy Donalda Tuska, płaciliby o kilkadziesiąt procent mniej – pisze w tygodniku „Do Rzeczy” Mariusz Staniszewski, dziennikarz i publicysta.

Jak twierdzi, rzadko dostrzega się, że jedną z ważniejszych przyczyn kryzysu jest zaniechanie inwestycji w sektor gazowy, które nie tylko generowałyby miejsca pracy, ale przyciągały kolejne inwestycje oraz zwiększały konsumpcję – dzięki obniżce cen surowca dla gospodarstw domowych.

– Ofiarą źle skrojonego budżetu przez ministra finansów Jacka Rostowskiego ma być terminal LNG w Świnoujściu – przypomina Staniszewski. – Uczciwie nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy w 2014 r. do Polski zacznie docierać katarski gaz skroplony. Jest to o tyle ważne, że uruchomienie terminalu oznacza początek przełamywania rosyjskiego monopolu gazowego w Polsce, a więc też początek wolnej konkurencji na tym rynku.

Zdaniem publicysty, Polska jest potencjalnie atrakcyjnym rynkiem dla koncernów naftowo-gazowych, ale nie można prowadzić na tym rynku biznesu w oparciu o normalne warunki – z powodu ryzyka politycznego.

– Dziś przed wydawaniem w Polsce miliardów dolarów na poszukiwania i wydobywanie gazu łupkowego oraz tzw. zamkniętego powstrzymują dwie kwestie: brak wolnego rynku oraz ustaw regulujących zasady eksploatacji złóż węglowodorów. Uniemożliwia to oszacowanie poziomu zysków z planowanych w naszym kraju inwestycji. Dlatego część z nich już się wycofała, część wykonuje jedynie ruchy pozorowane i czeka na działania rządu. Ten jednak wysyła coraz bardziej sprzeczne sygnały: raz zapowiada, że łupki mają być polskie, raz obiecuje ulgi podatkowe dla firm inwestujących w wydobycie – pisze Mariusz Staniszewski.

– Oczywiście nikt odpowiedzialny nie określi dokładnie, jakie byłyby ceny gazu, gdyby premier nie przespał ostatnich sześciu lat. Z pewnością jednak płacilibyśmy wszyscy znacznie mniej – twierdzi Staniszewski, odnosząc się do wskazanych zaniedbań, związanych z warunkami inwestycji w gaz z łupków.

W opinii autora cena gazu nie powinna przekroczyć 350 dolarów za 1000 m3 – taki poziom cen szacowały nieoficjalnie koncerny, które weszły do Polski.

– Moskwa zdaje sobie sprawę, że stoi na przegranej pozycji w sporze z Komisją Europejską w sprawie wprowadzenia w życie trzeciego pakietu energetycznego. Zakłada on, że firma wydobywająca gaz lub nim handlująca nie może być jednocześnie właścicielem infrastruktury przesyłowej. Dlatego właśnie zarządzanie gazociągiem jamalskim w Polsce przejęła państwowa spółka Gaz-System – pisze Staniszewski. – Gazprom – tak uważa część ekspertów – może przekształcić się w firmę zarządzającą liniami przesyłowymi. Wtedy będzie mógł prowadzić innego rodzaju ekspansję w Europie, która jest najważniejszym rynkiem zbytu dla rosyjskiego gazu.

Według publicysty, dla Polski oznacza to dalsze uzależnienie od drogich dostaw gazu z Rosji.

– Polacy płacą jedne z najwyższych cen gazu w Europie. Gdyby nie zaniedbania ekipy Donalda Tuska, płaciliby o kilkadziesiąt procent mniej – pisze w tygodniku „Do Rzeczy” Mariusz Staniszewski, dziennikarz i publicysta.

Jak twierdzi, rzadko dostrzega się, że jedną z ważniejszych przyczyn kryzysu jest zaniechanie inwestycji w sektor gazowy, które nie tylko generowałyby miejsca pracy, ale przyciągały kolejne inwestycje oraz zwiększały konsumpcję – dzięki obniżce cen surowca dla gospodarstw domowych.

– Ofiarą źle skrojonego budżetu przez ministra finansów Jacka Rostowskiego ma być terminal LNG w Świnoujściu – przypomina Staniszewski. – Uczciwie nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy w 2014 r. do Polski zacznie docierać katarski gaz skroplony. Jest to o tyle ważne, że uruchomienie terminalu oznacza początek przełamywania rosyjskiego monopolu gazowego w Polsce, a więc też początek wolnej konkurencji na tym rynku.

Zdaniem publicysty, Polska jest potencjalnie atrakcyjnym rynkiem dla koncernów naftowo-gazowych, ale nie można prowadzić na tym rynku biznesu w oparciu o normalne warunki – z powodu ryzyka politycznego.

– Dziś przed wydawaniem w Polsce miliardów dolarów na poszukiwania i wydobywanie gazu łupkowego oraz tzw. zamkniętego powstrzymują dwie kwestie: brak wolnego rynku oraz ustaw regulujących zasady eksploatacji złóż węglowodorów. Uniemożliwia to oszacowanie poziomu zysków z planowanych w naszym kraju inwestycji. Dlatego część z nich już się wycofała, część wykonuje jedynie ruchy pozorowane i czeka na działania rządu. Ten jednak wysyła coraz bardziej sprzeczne sygnały: raz zapowiada, że łupki mają być polskie, raz obiecuje ulgi podatkowe dla firm inwestujących w wydobycie – pisze Mariusz Staniszewski.

– Oczywiście nikt odpowiedzialny nie określi dokładnie, jakie byłyby ceny gazu, gdyby premier nie przespał ostatnich sześciu lat. Z pewnością jednak płacilibyśmy wszyscy znacznie mniej – twierdzi Staniszewski, odnosząc się do wskazanych zaniedbań, związanych z warunkami inwestycji w gaz z łupków.

W opinii autora cena gazu nie powinna przekroczyć 350 dolarów za 1000 m3 – taki poziom cen szacowały nieoficjalnie koncerny, które weszły do Polski.

– Moskwa zdaje sobie sprawę, że stoi na przegranej pozycji w sporze z Komisją Europejską w sprawie wprowadzenia w życie trzeciego pakietu energetycznego. Zakłada on, że firma wydobywająca gaz lub nim handlująca nie może być jednocześnie właścicielem infrastruktury przesyłowej. Dlatego właśnie zarządzanie gazociągiem jamalskim w Polsce przejęła państwowa spółka Gaz-System – pisze Staniszewski. – Gazprom – tak uważa część ekspertów – może przekształcić się w firmę zarządzającą liniami przesyłowymi. Wtedy będzie mógł prowadzić innego rodzaju ekspansję w Europie, która jest najważniejszym rynkiem zbytu dla rosyjskiego gazu.

Według publicysty, dla Polski oznacza to dalsze uzależnienie od drogich dostaw gazu z Rosji.

Najnowsze artykuły