KOMENTARZ
Dr Janusz Steinhoff
b. minister gospodarki
Przewodniczący Krajowej Izby Gospodarczej
Po raz kolejny Ministerstwo Skarbu Państwa potwierdziło powołanie w najbliższych tygodniach Nowej Kompanii Węglowej (NKW). Informacja ta z jednej strony ma pokazać determinację rządu w obszarze realizacji wcześniejszych zobowiązań, a z drugiej uspokoić coraz bardziej nerwowe nastroje na Śląsku.
Nowa Kompania Węglowa (NKW) ma być utworzona na bazie jedenastu kopalń znajdujących się w strukturach Kompanii Węglowej (KW). Program budowy NKW w znaczącym stopniu zależy też od zaangażowania kapitałowego podmiotów z branży energetycznej – te z kolei podważają biznesowy wymiar tego przedsięwzięcia. W tym kontekście pozytywnie należy odnotować wypowiedz ministra Skarbu Państwa, w której wykluczył ,,naciski” na zarządy spółek energetycznych, by partycypowały w tej inwestycji. Trudno byłoby też nie zgodzić się z ministrem Andrzejem Czerwińskim, który wykazuje racjonalność związków górnictwa węgla kamiennego z elektroenergetyką.
Trzeba mieć jednak świadomość, iż relacje te muszą mieć charakter rynkowy, że ewentualny mariaż kopalń z energetyką nie może być alternatywą dla niezbędnej restrukturyzacji branży. Bowiem jej stan jest krytyczny – w pierwszej połowie br. odnotowano stratę przekraczającą 1,4 mld zł. zaś straty Kompanii Węglowej za ten okres to 740,093 mln zł!
Utrzymywanie płynności KW od dłuższego czasu jest możliwe tylko w efekcie sprzedaży części jej kopalń. Krytyczna kondycja polskiego górnictwa jest nie tylko skutkiem znacznego w ostatnim czasie spadku cen węgla. Jest konsekwencją wieloletnich błędów nadzoru właścicielskiego, który – takie można było odnieść wrażenie – starał się unikać koniecznych wynikających z analiz geologicznych i ekonomicznych decyzji o likwidacji trwale nierentownych kopalń. Utrzymywano je przy życiu redukując nakłady inwestycyjne w kopalniach przyszłościowych. Obecnie konieczna jest szybka likwidacja tych kopalń, którą umożliwić powinien system dobrowolnych odejść górników na wzór tego, który wprowadzono w 1997r. Oczywiście konieczna obecnie skala redukcji zatrudnienia jest znacząco mniejsza niż wówczas. Dopiero wówczas należy myśleć o inkorporacji na zasadach rynkowych rentownych kopalń do spółek energetycznych. Ten model relacji górnictwa i energetyki uwzględnia racjonalnie problemy bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Warto kwestię tą widzieć w dalszej perspektywie – chociażby ostatniego kryzysu zagrożenia dostaw energii. Rodzima elektroenergetyka wymaga znaczących inwestycji. Utrzymująca się od początku sierpnia br. na terenie całego kraju fala upałów oraz sytuacja hydrologiczna spowodowały pogorszenie warunków pracy urządzeń wytwórczych i sieci elektroenergetycznych. Dodatkowo bezwietrzna pogoda ograniczyła generację wiatrową ( do 100 MW ), a nagłe awarie bloków o sumarycznej mocy 2400MW spowodowały istotny spadek dyspozycyjnej mocy. W efekcie, po uwzględnieniu pozostałych przewidywanych ubytków mocy, łączna niedyspozycyjność osiągnęła prawie 5,5 tys. MW! Był to poziom kilkakrotnie wyższy od średniego i nie notowany w ciągu ostatnich kilku lat.
Nadmienić należy, że już wcześniej z dokumentów Ministerstwa Gospodarki wynikało, iż w latach 2015 – 2016 możemy mieć deficyt mocy. W ciągu ostatnich 25 lat zbudowaliśmy bowiem niespełna 2 tys. MW nowych mocy. W ostatnim czasie podjęto co prawda budowę nowych bloków w Opolu, Kozienicach, Jaworznie, Włocławku i Stalowej Woli. Niestety nie podjęto decyzji o budowie nowego bloku w Ostrołęce, wciąż nie rozstrzygnięta jest lokalizacja projektu budowy elektrowni jądrowej.
Czynnikiem wyjątkowo utrudniającym realizację tak potrzebnych inwestycji w podsektorze wytwarzania energii elektrycznej są konsekwencje wprowadzonej przez UE polityki klimatycznej. Wobec tej polityki jestem coraz bardziej krytyczny.