– W trakcie posiedzenia w dniu 27 lutego rada dyrektorów Gazpromu zatwierdziła zaciągnięcie kredytu w banku Credit Agricole na sumę 700 mln euro (739 mln dolarów) – wynika z opublikowanych przez koncern informacji. Zobowiązanie ma zostać spłacone w ciągu 5 lat. Przypomnijmy, że już wcześniej Gazprom informował o tym, że w latach 2017-2019, spółka zamierza zadłużyć się łącznie na 27 mld dolarów – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl w komentarzu.
O zamiarze pozyskania kredytu od Credit Agricole rada dyrektorów spółki informowała 16 lutego. Ponadto 27 lutego podczas posiedzenia rada analizowała zmianę warunków zaoferowania przez Gazprom pożyczki dla spółki Gazprom Sakhalin Holdings B.V.
Warto nadmienić, że rosyjski koncern odczuł skutki wprowadzonych przez Unię Europejską oraz USA sankcji za nielegalną aneksję Krymu oraz prowadzone przez Moskwę działania zbrojne na wschodzie Ukrainy. Świadczą o tym wyniki finansowe za trzeci kwartał ubiegłego roku, w których Gazprom wykazał, że nie był w stanie poprawić swoich rezultatów finansowych. Przychody spółki spadły o 3 procent, EBIDTA spadła o 40 procent a przepływy pieniężne drugi kwartał z rzędu zanotowały ujemny wskaźnik. Spółka nie poprawiła swoich wyników mimo informowania o kolejnych rekordach w dostawie gazu do Europy. Spodziewa się natomiast wzrostu średniej ceny eksportowanego do Europy gazu do 180-190 dolarów za 1000 m3, czyli o ok. 25 dolarów więcej niż obecnie. Ma to w założeniu przynieść większe zyski dla Gazpromu. Przy czym wobec utrzymującego się na spotowych rynkach surowca w Europie trendu spadkowego w połączeniu z rewolucją LNG i zwiększeniem przez nią zakupów surowca w tej formie może uczynić rosyjskie paliwo mniej atrakcyjnym. A to z kolei znajdzie odzwierciedlenie w wynikach finansowych.
Starania o kredyt od Credit Agricole oprócz złej kondycji finansowej mogły być związane z planowaną realizacją dużych projektów infrastrukturalnych jak np. gazociąg Nord Stream 2. Po wycofaniu z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosku o zgodę na rejestrację konsorcjum odpowiedzialnego za budowę wspomnianego gazociągu Gazprom próbuje znaleźć sposób finansowania kontrowersyjnego gazociągu.
Należy podkreślić, że do tej pory nie jest on znany. Wiadomo jedynie, że Gazprom przejął 100 procent udziałów w Nord Stream 2 AG oraz, że zamierza w budżecie na 2017 rok przeznaczyć na budowę Nord Stream 2 110,6 mld rubli (ok. 1,74 mld euro). Przy czym nie pokrywa to w całości wydatków szacowanych na ok. 9 mld euro. Rozwiązaniem w tej sytuacji mogłoby być poszukiwanie zewnętrznego finansowania w postaci kredytów. Gazprom wcześniej nie wykluczał, że w celu realizacji wspomnianego projektu taki mechanizm mógłby zostać wykorzystany.
Azja pomoże zbudować Nord Stream 2?
Warto zwrócić uwagę na aktywne działania Gazpromu w obszarze poszukiwania zewnętrznych inwestorów. Ostatnia wizyta przedstawicieli spółki w Singapurze i Honkongu miała na celu przekonać azjatyckie fundusze inwestycyjne aby w ich portfelach znalazło się miejsce na aktywa należące do rosyjskiego monopolisty. Obecnie jedynie w 10 procentach inwestorzy z Azji są w posiadaniu papierów wartościowych rosyjskiej spółki. Gazprom liczy większy przypływ pieniędzy zwłaszcza w kontekście podpisanych umów na dostawy gazu do Chin. Docelowo budowanymi magistralami Siła Syberii 1 i Siła Syberii 2 do Państwa Środka ma trafiać prawie 70 mld m3 gazu rocznie.
Przy czym azjatycki front robót Gazpromu nieco osłabł. Tak jak wspomniałem wcześniej, koncern odczuł spadki cen ropy i zachodnie sankcje co miało przełożenie na tempo realizacji projektów infrastrukturalnych. Nie zapominajmy, że Gazprom otworzył dwa fronty gazowej ekspansji – europejski oraz azjatycki. Chodzi o jednoczesną realizację aż czterech wielkich projektów tzn. Nord Stream 2, Turkish Stream oraz wspomniane wcześniej gazociągi Siła Syberii.
W kontekście dwóch ostatnich połączeń przypomnijmy, że w ubiegłym roku Rosjanie zmniejszyli nakłady na budowę gazociągu Siła Syberii zamiast zaplanowanych 800 km ułożono 400 km rur. Obecnie gotowych jest odcinek gazociągu o długości 500 km. Wówczas pojawiały się informacje o tym, że Pekin mógłby dołożyć się do tej inwestycji.
Być może taki pomysł jest rozważany przez kierownictwo Gazpromu w odniesieniu do Nord Stream 2. Warto odnotować, że w jednym z wystąpień podczas azjatyckiego tournée wiceprezes koncernu Aleksander Miedwiediew odniósł do budowy wspomnianej magistrali powtarzając dobrze znaną rosyjską percepcję projektu. Według niego Komisja Europejska jest wręcz zobligowana do wydania zgody na budowę magistrali, mimo że według jej przedstawicieli projekt jest sprzeczny z interesami i zwiększa uzależnienie Starego Kontynentu od dostaw rosyjskiego surowca.
Niewykluczone, że w kontekście realizowanych i planowanych przez Chiny projektów w Europie, Pekin byłby skłonny pomóc Moskwie. Zwłaszcza, że Gazprom współpracuje z Państwem Środka w obszarze energetyki. Niemniej jednak na dzień dzisiejszy temat chińskiego finansowania dostaw rosyjskiego gazu do Europy jest wariantem czysto hipotetycznym.
Nie wiadomo co przywiózł Gazprom z podróży do Azji. Stanowi ona jasny sygnał świadczący o tym, że spółka szuka możliwości poprawienia wyników, aby urzeczywistnić swoje projekty. Może się jednak okazać, że poprzez otworzenie zbyt wiele frontów gazowej ekspansji rosyjski koncern stanie się ofiarą własnej strategii. Jego kondycja finansowa pokazuje, że odczuł ciężar zachodnich sankcji i dużej zmienności na rynku naftowym. Nie pomaga mu również wzrost ceny eksportu gazu i pojawienie się w Europie amerykańskiego LNG, które mogą obniżyć atrakcyjność rosyjskiego surowca. Niemniej jednak historia Rosji pokazuje, że nie ma takich ofiar czy kosztów, których by nie poniosła, aby zrealizować swoje cele, uzyskując w tym znaczącą dywidendę polityczną.