KOMENTARZ
Adam Stolarz
doradca gosopodarczy,
były dyrektor banku DnB i b. wiceprezes ARP
W ostatnich dniach po raz kolejny obserwujemy brak konsekwencji Platformy (czy zamierzony?). Tym razem sprawa dotyczy jednej z największych polskich firm, tj. KGHM i jego przyszłości.
Trzy lata temu Platforma wraz z PSL, przy sprzeciwie PiS co do formy i skali obciążenia, wprowadziła jeden z najwyższych na świecie podatków od wydobycia kopalin czyli tzw. Podatek miedziowy. Dotyczy on w praktyce tylko i wyłącznie KGHM. Skala podatku jest niespotykana w innych krajach i jest bardzo dużym obciążeniem dla firmy ograniczajac mu możliwości rozwoju i konkurowania z innymi producentami miedzi..
Już w tej chwili jedna z kopalń w związku z obciążeniami podatkowymi jest nierentowna. Rząd przez 3 lata jest głuchy na wnioski samorządowców dolnośląskich, pracowników firmy, Zarządu KGHM czy opozycji sejmowej, o analizę formy tego podatku czy wprowadzenie modyfikacji która przełożyłaby się np. na wsparcie badań. Wnioski nie zadziałały, ale już wydawało się, że zadziałała kampania:
W ramach szukania poparcia dla kandydatury prezydenta Komorowskiego, w poniedziałek (18.05) Pani premier Kopacz obiecała we Wrocławiu swoim partyjnym kolegom, przeprowadzenie głębokiej analizy podatku od kopalin, który płaci KGHM i wprowadzenie modyfikacji. Dwa dni później o prowadzonych rzekomo analizach podatku miedziowego (przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Skarbu Państwa) dziennikarzom opowiadał minister skarbu pan Karpiński.
Zapowiedział nawet, że w ciągu kwartału zostaną zaproponowane sejmowi konkretne zmiany. Tę piękną przedwyborczą opowieść o pochyleniu się przez rząd nad problemem, zakłócił jednak wczoraj (21.05) minister Szczurek, który stwierdził że resort finansów nie rozważa zmian w podatku od kopalin. I nie widzi żadnej potrzeby analiz. Ba, stwierdził nawet, że takich prac nad ewentualnymi zmianami w obciążeniach dla KGHM resort nie prowadzi.