Wiele firm prywatnych i podmiotów publicznych zrewidowało ostatnio swoje podejście do projektów związanych z wykorzystaniem wodoru jako paliwa. Ci, którzy zdecydowali się na porzucenie wodoru tłumaczą to względami ekonomicznymi, technologicznymi i logistycznymi. „Elektroliza, preferowana metoda produkcji wodoru, jest do pięciu razy droższa niż gaz ziemny” – podkreśla w rozmowie z Biznes Alertem amerykański ekspert w dziedzinie energetyki, Thomas O’Donnell.
W zeszłym roku norweska firma energetyczna Equinor zrezygnowała z planów eksportu tzw. niebieskiego wodoru do Niemiec, powołując się na zbyt wysokie koszty i niewystarczający popyt.
Wspólnie z niemiecką firmą RWE planowano produkcję wodoru z gazu ziemnego z zastosowaniem technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS) w Norwegii oraz eksport do Niemiec przez pierwszy na świecie podmorski rurociąg wodorowy. Jednakże, sam rurociąg miał kosztować około 3 miliardów euro, a cały łańcuch dostaw mógłby pochłonąć dziesiątki miliardów euro. Dodatkowo brakowało długoterminowych zobowiązań ze strony europejskich odbiorców. W związku z tym projekt uznano za nieopłacalny i zaniechano jego realizacji.
Zbyt wysokie koszty
W grudniu 2024 roku firma Hyzon Motors, specjalizująca się w pojazdach zasilanych ogniwami paliwowymi na wodór, ogłosiła, że nie jest w stanie kontynuować swojej działalności i rozpoczęła proces likwidacji.
Z kolei w marcu 2025 roku prezes Thyssenkrupp, Miguel Lopez, wyraził obawy dotyczące opłacalności planowanej inwestycji o wartości 3 miliardów euro w Duisburgu, mającej na celu produkcję stali neutralnej pod względem emisji dwutlenku węgla. Sukces tego projektu zależał od dostępności wystarczającej ilości zielonego wodoru, którego Niemcy nie były w stanie zapewnić, co podważyło jego ekonomiczną zasadność.
Miasto Wiesbaden zdecydowało się wycofać z eksploatacji dziesięciu autobusów z ogniwami paliwowymi zaledwie rok po ich wprowadzeniu. Decyzja ta była wynikiem awarii stacji tankowania wodoru o wartości 2,3 miliona euro.
Władze miasta Montpellier anulowały zamówienie na 51 autobusów wodorowych po stwierdzeniu, że eksploatacja autobusów elektrycznych jest sześciokrotnie tańsza.
W lutym 2024 roku Shell ogłosił zamknięcie wszystkich siedmiu stacji tankowania wodoru dla pojazdów lekkich w Kalifornii, powołując się na komplikacje związane z zaopatrzeniem, a jeszcze wcześniej, w październiku 2023 roku, największy dostawca wodoru w Kalifornii, firma True Zero, ogłosiła zamknięcie dziesięciu stacji.
Po tych posunięciach w Kalifornii – najbardziej „zielonym” stanie USA – pozostało około 38 stacji tankowania wodoru.
Potrzebne nadwyżki energii odnawialnej
Amerykański ekspert w dziedzinie energetyki i geopolityki z think-tanku Wilson Center, w rozmowie z Biznes Alert wskazuje na liczne wyzwania związane z paliwem wodorowym – od produkcji, przez transport i magazynowanie, po jego wykorzystanie.
„Produkcja prawdziwie ekologicznego wodoru wymaga ogromnych nadwyżek energii odnawialnej, zwykle w optymalnych lokalizacjach, takich jak Afryka czy Bliski Wschód. Elektroliza, preferowana metoda produkcji, jest do pięciu razy droższa niż gaz ziemny i wymaga wysoko oczyszczonej wody” – podkreśla Thomas O’Donnell,.
„Transport wodoru również stanowi wyzwanie. Nie można do tego wykorzystać istniejących rurociągów na gaz ziemny, bo wodór niszczy metal, z którego są one wykonane. Niska objętościowa gęstość wodoru oznacza, że rurociągi wymagałyby trzy do czterech razy większego ciśnienia. Skraplanie wodoru jest jeszcze bardziej problematyczne – wymaga schłodzenia do temperatury -252 stopni Celsjusza, czyli znacznie niższej niż w przypadku skroplonego gazu ziemnego, co sprawia, że jego przechowywanie i transport są niezwykle kosztowne” – wylicza O’Donnell.
Przypomina, że zwolennicy „zielonej” energii proponują przekształcanie wodoru w amoniak (NH3) w celu ułatwienia transportu, ale proces ten wiąże się z dalszymi dużymi kosztami.
„Odzyskiwanie wodoru z amoniaku po dotarciu na miejsce docelowe wymaga dodatkowej energii, co czyni cały system jeszcze mniej opłacalnym. Wreszcie, wodór nie może być spalany w konwencjonalnych turbinach gazu ziemnego, co wymaga kosztownych modyfikacji lub całkowicie nowej infrastruktury. Wodór to drogie, nieefektywne i niepraktyczne rozwiązanie energetyczne, które jest nie do zastosowania na skalę większą niż homeopatyczna” – podsumowuje ekspert.