KOMENTARZ
prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski,
Transition Technologies SA
Sytuacja w górnictwie jest zdeterminowana przez światowy trend cenowy. Ceny węgla kamiennego spadają i wydaje się że będzie to trend wieloletni. Po pierwsze tanieje gaz z uwagi na wydobycie gazu łupkowego USA i wobec tego wzrasta opłacalność generacji energii z gazu zwłaszcza w USA. Jest więc nacisk na spadanie cen węgla przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych – i wobec tego rosnący eksport. W Europie dalej forsowana jest energetyka odnawialna oraz tworzone są ograniczenia dla przyszłego rozwoju energetyki węglowej (widać to po ustaleniach z 22 października br. – nowe cele klimatyczne dla Unii Europejskiej). Nic dziwnego, że nie planuje się też długofalowo budowy elektrowni węglowych – obecnie budowane w Polsce wydają się być ostatnimi nowobudowanymi blokami w Europie.
Zapotrzebowanie na energię w Chinach stabilizuje się w sensie wykorzystywania węgla jako surowca energetycznego. Do tego długofalowo planuje się tam nowe inwestycje w energetykę jądrową. To wszystko tworzy warunki do spadków cen węgla na rynkach światowych – bo jest nadprodukcja tego surowca energetycznego. Rynek światowy jest zalewany tanim węglem i taka sytuacja będzie pewnie w kolejnych latach W takich warunkach jest silna presja na obniżanie cen i wobec tego na rynku będą utrzymywać się dostawcy który maja najniższe ceny wydobycia – a to paradoksalnie nie jest Polska ale RPA, Australia oraz USA no i oczywiście Rosja.
Takie warunki są bardzo niekorzystne dla polskiego górnictwa. Okres wysokich cen spowodował dodatnie wyniki finansowe i brak presji na ograniczanie kosztówW roku obecnym nastąpił wybuch – przyszły straty, choć na dobrą sprawę cały trend był widoczny już kilka lat temu. Pisałem o tym na moim blogu w dawnych latach. Jak zawsze, kiedy sytuacja znacznie się pogorszyła – jest już za późno na rozwiązania , stan staje się krytyczny.
Z jednej strony konieczna jest restrukturyzacja – a wiec zamknięcie najbardziej nierentownych kopalń (najstarszych) i pewnie paradoksalnie budowa nowych, bo bez nich z kolei będzie postępował spadek produkcji. Wg zdawkowych informacji z górnictwa opłacalność wydobycia węgla w Polsce to około 70-80 dol. za tonę. Ta granica jest już przekraczana w dół, wskutek możliwości importowej taniego węgla z Rosji. Tu osobna kwestia, czy nie jest on subsydiowany wewnętrznie. Ale nawet przy próbach ustawowego ograniczenia importu węgla z tego kierunku, może się okazać że węgiel z rynku światowego (Australia, RPA a nawet Stany Zjednoczone) może okazać się za chwilę tańszy od polskiego.
Problem jest więc znacznie poważniejszy niż tylko zamknięcie niektórych kopalń i wielki wysiłek inwestycyjny na modernizacje górnictwa. W praktyce – nie widać możliwości udźwignięcia tego problemu z uwagi na uwarunkowania polityczne (bliskość kolejnych wyborów) i silne lobby związkowe. Brak też determinacji, żeby jasno ogłosić niepopularne decyzje i przyjąć ich konsekwencje. Tak naprawdę trzeba zdać sobie sprawę, że problem może być analogiczny do tego, z jakim zmierzyła się Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii w latach 80-tych. W Polsce jednak nie widać żadnej możliwości, aby rząd zdecydował się obecnie na niepopularne reformy i możliwość konfliktów społecznych. Wiec nadal ten problem będzie zasypywany dodatkowymi dotacjami, chwilowymi zastrzykami kapitałowymi i próbami przeniesienia części kosztów na energetykę – np. przez połączenia kopalń z elektrowniami, przed czym energetyka mocno się broni.
W krótkim terminie krytyczna staje się płynność finansowa kopalń – brak jest pieniędzy na wypłaty a emisje obligacji zakończyły się fiaskiem. Więc od tego pewnie trzeba będzie zacząć, czyli od dosypania rządowych (obywatelskich) pieniędzy, potem możliwe jest eksportowanie nadwyżek węgla (dużych ilości obecnie składowanych,a nie sprzedanych) np. na Ukrainę. Kijów z uwagi na wojnę w okręgu Donbasu ma deficyt węgla. Eksport na Ukrainę oczywiście niczego nie zmieni, bo Kijów nie ma czym płacić ale przynajmniej w sztuczny sposób nie będzie się dotowało górnictwa bezpośrednio tylko w formie pomocy dla sąsiedniego kraju. Generalnie na razie trudno powiedzieć, co zrobić dalej w długim horyzoncie, bo przy najbardziej pesymistycznym wariancie rozwoju wydarzeń nie wystarczy nawet bardzo głęboka restrukturyzacja – ograniczenie kosztów, obcięcie niektórych przywilejów – bardzo bolesne dla środowiska, a nawet zamykanie kopalń. Pomijam ważny fakt czy taki skrajny plan restrukturyzacji jest możliwy z uwagi na przyczyny polityczne. Ponownie podkreślam, niepokojący jest światowy trend spadku cen węgla – może się okazać, że wraz ze zmniejszaniem roli energetyki węglowej – węgiel nadal będzie taniał i nawet pomimo drastycznej restrukturyzacji polskie górnictwo będzie wciąż deficytowe.
Jednak na razie…najpierw rozwiążmy kłopot dzisiejszy i wejdźmy na ścieżkę ograniczania kosztów. Tu niezbędna jest determinacja rządu i dialog ze środowiskiem górniczym. Przy racjonalnym stanowisku związków zawodowych, które dostrzegają przecież światowe trendy spadku cen. Ale obawiam się, że nawet te pierwsze kroki mogą być trudne.