icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Szczepański: Na Wyspach OZE prześcignęły węgiel

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

WysokieNapiecie.pl, Londyn

Po raz pierwszy w historii brytyjskiej energetyki kwartalna produkcja energii ze źródeł odnawialnych była większa niż z węgla. Wciąż jest jednak zbyt wcześnie na obwieszczanie sukcesu brytyjskiej polityki klimatycznej.
Ponad jedna czwarta energii elektrycznej wyprodukowanej w Wielkiej Brytanii w drugim kwartale tego roku pochodziła ze źródeł odnawialnych. To gigantyczny skok w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku, kiedy to z OZE pochodziło niecałe 17 proc. brytyjskiej energii.

W tym samym czasie produkcja energii z węgla stanowiła tylko nieco ponad 20 proc. całości wytworzonego na Wyspach prądu, gdy jeszcze rok temu oscylowała ona w okolicach 30 proc..

Tym samym, po raz pierwszy w historii, energetyka odnawialna wyprzedziła pod względem ilości wyprodukowanej energii węglową. Więcej energii niż z OZE w drugim kwartale roku wyprodukowano tylko w elektrowniach zasilanych gazem (nieco ponad 30 proc. całości wytwarzania).

Według informacji Departamentu ds. Energii i Zmian Klimatu (DECC), tak dobry wynik energetyki odnawialnej był nie tylko zasługą rosnących mocy wytwórczych, głównie w postaci nowych morskich farm wiatrowych, ale także bardzo sprzyjających warunków pogodowych, przede wszystkim silniejszych niż zazwyczaj wiatrów napędzających turbiny.

W poszukiwaniu utraconych mocy

Nie wszyscy jednak cieszą się z rosnącej roli energetyki odnawialnej w brytyjskim miksie. Eksperci zwracają uwagę, że malejący potencjał energetyki węglowej stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Do marca przyszłego roku z brytyjskiego rynku ubędzie w sumie 16 GW mocy wytwórczych w energetyce węglowej, które działały przed 2012 rokiem. Jeśli doliczymy do tego elektrownie gazowe i atomowe to otrzymamy wynik 21,4 GW wyłączonych mocy produkcyjnych. W tym samym czasie uruchomiono zaledwie 6 GW nowych mocy w energetyce konwencjonalnej.

Tempo zamykania elektrowni węglowych zaskakuje nawet jej największych przeciwników. Część elektrowni zdecydowała się bowiem zakończyć produkcję na długo przed dopuszczonym przez Komisję Europejską terminem. Ostatnim takim przykładem jest elektrownia Eggborough, jedna z największych węglówek na Wyspach. Właściciel elektrowni, czeski koncern EPH, poinformował niedawno, że zakończy ona produkcję w marcu przyszłego roku. Aby kontynuować pracę przez trzy kolejne lata konieczne byłoby bowiem sfinansowanie wartego 200 mln funtów programu modernizacyjnego.

Tej ogromnej luki na rynku nie są w stanie zapełnić odnawialne źródła energii. Efekt? Najbliższej zimy brytyjska energetyka dysponować będzie zaledwie 1,2 proc. nadwyżką mocy produkcyjnych w stosunku do prognozowanego szczytowego zapotrzebowania. To najgorszy wynik od ponad dekady I nic dziwnego, że operator sieci przesyłowej, firma National Grid, otrzymała od rządu zgodę na zakontraktowanie mocy rezerwowych na wypadek ewentualnego niedoboru produkcji.

Problem może się jednak pogłębiać. Według analityków banku inwestycyjnego Jeffries, zimą z 2016 na 2017 rok dostępne będą w Wielkiej Brytanii 53 GW mocy wytwórczych przy prognozowanym zapotrzebowaniu szczytowym na poziomie 56 GW.

Później ma być już tylko lepiej, w życie wejdą bowiem nowe mechanizmy wprowadzone w najnowszej reformie sektora z 2013 roku a więc przede wszystkim mechanizm aukcyjny w ramach tzw. rynku mocy. Ma on zagwarantować, że z wyprzedzeniem można będzie zapewnić odpowiedni poziom poziom wytwarzania w zależności od prognozowanego popytu szczytowego.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że mechanizm ten nie rozwiązuje istoty problemu a jedynie stanowi doraźne lekarstwo. Na przykładzie przeprowadzonej pod koniec zeszłego roku pierwszej aukcji okazało się bowiem, że premiuje on nie budowę nowych elektrowni gazowych a sztuczne podtrzymywanie przy życiu istniejących już i niekoniecznie najnowocześniejszych elektrowni węglowych oraz gazowych, które prędzej czy później i tak znikną z rynku (z naciskiem na prędzej).

Rzeczywistą poprawę ma przynieść dopiero początek kolejnej dekady, kiedy to Wielka Brytania zrealizuje program rozbudowy połączeń energetycznych z innymi krajami. Obowiązujący plan zakłada zwiększenie tych mocy z obecnych 4 do około 10 GW. Wiele z tych inwestycji jest jednak obecnie wciąż na etapie planowania, więc do ich powstania wciąż daleka droga.

Czy węglowy element pozostanie w układance? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

WysokieNapiecie.pl, Londyn

Po raz pierwszy w historii brytyjskiej energetyki kwartalna produkcja energii ze źródeł odnawialnych była większa niż z węgla. Wciąż jest jednak zbyt wcześnie na obwieszczanie sukcesu brytyjskiej polityki klimatycznej.
Ponad jedna czwarta energii elektrycznej wyprodukowanej w Wielkiej Brytanii w drugim kwartale tego roku pochodziła ze źródeł odnawialnych. To gigantyczny skok w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku, kiedy to z OZE pochodziło niecałe 17 proc. brytyjskiej energii.

W tym samym czasie produkcja energii z węgla stanowiła tylko nieco ponad 20 proc. całości wytworzonego na Wyspach prądu, gdy jeszcze rok temu oscylowała ona w okolicach 30 proc..

Tym samym, po raz pierwszy w historii, energetyka odnawialna wyprzedziła pod względem ilości wyprodukowanej energii węglową. Więcej energii niż z OZE w drugim kwartale roku wyprodukowano tylko w elektrowniach zasilanych gazem (nieco ponad 30 proc. całości wytwarzania).

Według informacji Departamentu ds. Energii i Zmian Klimatu (DECC), tak dobry wynik energetyki odnawialnej był nie tylko zasługą rosnących mocy wytwórczych, głównie w postaci nowych morskich farm wiatrowych, ale także bardzo sprzyjających warunków pogodowych, przede wszystkim silniejszych niż zazwyczaj wiatrów napędzających turbiny.

W poszukiwaniu utraconych mocy

Nie wszyscy jednak cieszą się z rosnącej roli energetyki odnawialnej w brytyjskim miksie. Eksperci zwracają uwagę, że malejący potencjał energetyki węglowej stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Do marca przyszłego roku z brytyjskiego rynku ubędzie w sumie 16 GW mocy wytwórczych w energetyce węglowej, które działały przed 2012 rokiem. Jeśli doliczymy do tego elektrownie gazowe i atomowe to otrzymamy wynik 21,4 GW wyłączonych mocy produkcyjnych. W tym samym czasie uruchomiono zaledwie 6 GW nowych mocy w energetyce konwencjonalnej.

Tempo zamykania elektrowni węglowych zaskakuje nawet jej największych przeciwników. Część elektrowni zdecydowała się bowiem zakończyć produkcję na długo przed dopuszczonym przez Komisję Europejską terminem. Ostatnim takim przykładem jest elektrownia Eggborough, jedna z największych węglówek na Wyspach. Właściciel elektrowni, czeski koncern EPH, poinformował niedawno, że zakończy ona produkcję w marcu przyszłego roku. Aby kontynuować pracę przez trzy kolejne lata konieczne byłoby bowiem sfinansowanie wartego 200 mln funtów programu modernizacyjnego.

Tej ogromnej luki na rynku nie są w stanie zapełnić odnawialne źródła energii. Efekt? Najbliższej zimy brytyjska energetyka dysponować będzie zaledwie 1,2 proc. nadwyżką mocy produkcyjnych w stosunku do prognozowanego szczytowego zapotrzebowania. To najgorszy wynik od ponad dekady I nic dziwnego, że operator sieci przesyłowej, firma National Grid, otrzymała od rządu zgodę na zakontraktowanie mocy rezerwowych na wypadek ewentualnego niedoboru produkcji.

Problem może się jednak pogłębiać. Według analityków banku inwestycyjnego Jeffries, zimą z 2016 na 2017 rok dostępne będą w Wielkiej Brytanii 53 GW mocy wytwórczych przy prognozowanym zapotrzebowaniu szczytowym na poziomie 56 GW.

Później ma być już tylko lepiej, w życie wejdą bowiem nowe mechanizmy wprowadzone w najnowszej reformie sektora z 2013 roku a więc przede wszystkim mechanizm aukcyjny w ramach tzw. rynku mocy. Ma on zagwarantować, że z wyprzedzeniem można będzie zapewnić odpowiedni poziom poziom wytwarzania w zależności od prognozowanego popytu szczytowego.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że mechanizm ten nie rozwiązuje istoty problemu a jedynie stanowi doraźne lekarstwo. Na przykładzie przeprowadzonej pod koniec zeszłego roku pierwszej aukcji okazało się bowiem, że premiuje on nie budowę nowych elektrowni gazowych a sztuczne podtrzymywanie przy życiu istniejących już i niekoniecznie najnowocześniejszych elektrowni węglowych oraz gazowych, które prędzej czy później i tak znikną z rynku (z naciskiem na prędzej).

Rzeczywistą poprawę ma przynieść dopiero początek kolejnej dekady, kiedy to Wielka Brytania zrealizuje program rozbudowy połączeń energetycznych z innymi krajami. Obowiązujący plan zakłada zwiększenie tych mocy z obecnych 4 do około 10 GW. Wiele z tych inwestycji jest jednak obecnie wciąż na etapie planowania, więc do ich powstania wciąż daleka droga.

Czy węglowy element pozostanie w układance? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Najnowsze artykuły