icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Szczepański: Wielka Brytania zyskuje na wojnie cenowej o Europę

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

Współpracownik BiznesAlert.pl

Brytyjski rząd straszy Rosją a konkretnie rosyjskim gazem w kontekście potencjalnego Brexitu, ale póki co brytyjscy konsumenci mogą sporo skorzystać na wojnie o udziały w europejskim rynku pomiędzy Gazpromem, Norwegią a gazem łupkowym z USA.

Niedawne wystąpienie brytyjskiej minister ds. energii i zmian klimatu Amber Rudd, w którym przekonywała, że wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może uderzyć w bezpieczeństwo energetyczne kraju, wywołało wiele komentarzy zarówno w kraju jak i za granicą. Najwięcej kontrowersji wzbudziło użycie przez nią argumentu w postaci wykorzystywania gazu jako narzędzia polityki zagranicznej przez Rosję Władimira Putina.

Ta, należy przyznać, mało dyplomatyczna choć niepozbawiona uzasadnienia wypowiedź musiała wywołać reakcję ze strony rosyjskiej. Oficjalne stanowisko w tej sprawie przedstawiła rosyjska ambasada w Londynie. Wypowiedź Rudd nazwano w nim „zaskakującą i rozczarowującą” a oskarżenia określono jako niezgodne z prawdą.

Pomijając niuanse dyplomacji, rosyjska ambasada zwróciła w swoim oświadczeniu uwagę na kilka istotnych faktów dotyczących brytyjskiego bezpieczeństwa energetycznego w obszarze gazu. Po pierwsze brytyjski rynek jest jednym z najbardziej zdywersyfikowanych pod względem zaopatrzenia w gaz w Europie a może i na świecie. Choć własna produkcja ze złóż na Morzu Północnym zaspokaja obecnie mniej niż połowę zapotrzebowania to można powiedzieć, że o dostawy gazu, w przeciwieństwie choćby do energii elektrycznej, brytyjscy konsumenci mogą być spokojni.

Największym importerem gazu na brytyjski rynek jest od dawna Norwegia (ok 60 proc. całości importu) ale coraz większy udział w tym torcie ma gaz skroplony dostarczany do brytyjskich terminali morskich (w ogromnej większości z Kataru). Pozostały import to gaz dostarczany podmorskimi interkonektorami z Belgii i Holandii.

Rosyjska ambasada stwierdza również, że dostawy rosyjskiego gazu na Wyspy są na tyle nieznaczące, że nie są ani w najbliższej przyszłości nie będą w stanie wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne Zjednoczonego Królestwa.

Ile dokładnie rosyjskiego gazu trafia na brytyjski rynek? Tego dokładnie nie wiadomo. Sporo na ten temat brytyjskie media pisały niemal rok temu, kiedy to w maju 2015 roku koncern Centrica, największy dostawca gazu na Wyspach, podpisał kontrakt z Gazpromem, na mocy którego kupował będzie od rosyjskiego giganta surowiec do 2021 roku. W sumie ma to być około 29 mld m sześc. gazu. Oznacza to, że rosyjski surowiec stanowił będzie około 9 proc. brytyjskiego bilansu gazowego. Gaz dostarczać będzie londyńska spółka-córka Gazpromu i pochodzić będzie on z różnych źródeł a więc nie musi to być gaz wydobywany w Rosji i dostarczany do Europy.

Warto tutaj wspomnieć, że nie tak dawno bo w 2012 roku sporym echem w brytyjskich mediach odbiła się plotka, jakoby koncern BP dogadywał się z Gazpromem w sprawie przedłużenia gazociągu Nord Stream na Wyspy. Sprawa, nawet jeśli taki projekt rzeczywiście był poważnie analizowany, szybko upadła a dziś choćby sugestia o zwiększeniu dostaw gazu z Rosji musiałaby zostać przyjęta co najwyżej z uśmiechem politowania.

Nie zmienia to jednak faktu, że Brytyjczycy sporo korzystają na agresywnej polityce handlowej Gazpromu w Europie. Nawet jeśli rosyjski gaz fizycznie na brytyjski rynek trafia w ilościach śladowych to rywalizacja o udziały w rynku pomiędzy Gazpromem a dostawcami z innych kierunków owocuje spadkami cen surowca. Według analityków obecnie cena gazu na Wyspach jest o 40 proc. niższa niż przed rokiem a prognozy wskazują, że do końca lata można spodziewać się obniżki o kolejnych 25 proc.

Zdaniem ekspertów to wynik obaw zarówno Gazpromu jak i spółek norweskich przed spodziewanym napływem na europejski rynek gazu z amerykańskich złóż łupkowych. Póki co amerykański gaz trafia przede wszystkim na rynki azjatyckie, gdzie ceny są wyższe niż w Europie. W marcu, szwajcarski koncern Ineos, mający silną pozycję na Wyspach, sprowadził jednak do swojego zakładu petrochemicznego w Norwegii pierwszy statek z amerykańskim gazem. W tym roku regularne dostawy amerykańskiego gazu mają zacząć trafiać do podobnego kompleksu w szkockim Grangemouth. Ineos wyczarterował w tym celu osiem statków do przewozu LNG, które kursować będą regularnie pomiędzy amerykańskim terminalem Cove Point, który połączony jest gazociągiem ze złożem Marcellus, jednym z największych złóż gazu łupkowego w USA a Grangemouth. Szwajcarski koncern liczy, że tani surowiec z USA pozwoli odrodzić się europejskiemu sektorowi petrochemicznemu.

Rosyjska ambasada w oświadczeniu po wystąpieniu minister Rudd zauważa słusznie, że krytyczne wobec Rosji słowa są skierowane na rynek brytyjski i mają stanowić straszak przed czerwcowym referendum na temat wystąpienia z Unii. I choć kwestie energetyczne nie grają w przedreferendalnej debacie kluczowej roli to jest to jasny sygnał, że w obliczu mocno niepewnego wyniku głosowania rząd sięga po wszelkie możliwe, a nawet nieco wyimaginowane argumenty, by zniechęcić zwolenników Brexitu.

KOMENTARZ

Marcin Szczepański

Współpracownik BiznesAlert.pl

Brytyjski rząd straszy Rosją a konkretnie rosyjskim gazem w kontekście potencjalnego Brexitu, ale póki co brytyjscy konsumenci mogą sporo skorzystać na wojnie o udziały w europejskim rynku pomiędzy Gazpromem, Norwegią a gazem łupkowym z USA.

Niedawne wystąpienie brytyjskiej minister ds. energii i zmian klimatu Amber Rudd, w którym przekonywała, że wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może uderzyć w bezpieczeństwo energetyczne kraju, wywołało wiele komentarzy zarówno w kraju jak i za granicą. Najwięcej kontrowersji wzbudziło użycie przez nią argumentu w postaci wykorzystywania gazu jako narzędzia polityki zagranicznej przez Rosję Władimira Putina.

Ta, należy przyznać, mało dyplomatyczna choć niepozbawiona uzasadnienia wypowiedź musiała wywołać reakcję ze strony rosyjskiej. Oficjalne stanowisko w tej sprawie przedstawiła rosyjska ambasada w Londynie. Wypowiedź Rudd nazwano w nim „zaskakującą i rozczarowującą” a oskarżenia określono jako niezgodne z prawdą.

Pomijając niuanse dyplomacji, rosyjska ambasada zwróciła w swoim oświadczeniu uwagę na kilka istotnych faktów dotyczących brytyjskiego bezpieczeństwa energetycznego w obszarze gazu. Po pierwsze brytyjski rynek jest jednym z najbardziej zdywersyfikowanych pod względem zaopatrzenia w gaz w Europie a może i na świecie. Choć własna produkcja ze złóż na Morzu Północnym zaspokaja obecnie mniej niż połowę zapotrzebowania to można powiedzieć, że o dostawy gazu, w przeciwieństwie choćby do energii elektrycznej, brytyjscy konsumenci mogą być spokojni.

Największym importerem gazu na brytyjski rynek jest od dawna Norwegia (ok 60 proc. całości importu) ale coraz większy udział w tym torcie ma gaz skroplony dostarczany do brytyjskich terminali morskich (w ogromnej większości z Kataru). Pozostały import to gaz dostarczany podmorskimi interkonektorami z Belgii i Holandii.

Rosyjska ambasada stwierdza również, że dostawy rosyjskiego gazu na Wyspy są na tyle nieznaczące, że nie są ani w najbliższej przyszłości nie będą w stanie wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne Zjednoczonego Królestwa.

Ile dokładnie rosyjskiego gazu trafia na brytyjski rynek? Tego dokładnie nie wiadomo. Sporo na ten temat brytyjskie media pisały niemal rok temu, kiedy to w maju 2015 roku koncern Centrica, największy dostawca gazu na Wyspach, podpisał kontrakt z Gazpromem, na mocy którego kupował będzie od rosyjskiego giganta surowiec do 2021 roku. W sumie ma to być około 29 mld m sześc. gazu. Oznacza to, że rosyjski surowiec stanowił będzie około 9 proc. brytyjskiego bilansu gazowego. Gaz dostarczać będzie londyńska spółka-córka Gazpromu i pochodzić będzie on z różnych źródeł a więc nie musi to być gaz wydobywany w Rosji i dostarczany do Europy.

Warto tutaj wspomnieć, że nie tak dawno bo w 2012 roku sporym echem w brytyjskich mediach odbiła się plotka, jakoby koncern BP dogadywał się z Gazpromem w sprawie przedłużenia gazociągu Nord Stream na Wyspy. Sprawa, nawet jeśli taki projekt rzeczywiście był poważnie analizowany, szybko upadła a dziś choćby sugestia o zwiększeniu dostaw gazu z Rosji musiałaby zostać przyjęta co najwyżej z uśmiechem politowania.

Nie zmienia to jednak faktu, że Brytyjczycy sporo korzystają na agresywnej polityce handlowej Gazpromu w Europie. Nawet jeśli rosyjski gaz fizycznie na brytyjski rynek trafia w ilościach śladowych to rywalizacja o udziały w rynku pomiędzy Gazpromem a dostawcami z innych kierunków owocuje spadkami cen surowca. Według analityków obecnie cena gazu na Wyspach jest o 40 proc. niższa niż przed rokiem a prognozy wskazują, że do końca lata można spodziewać się obniżki o kolejnych 25 proc.

Zdaniem ekspertów to wynik obaw zarówno Gazpromu jak i spółek norweskich przed spodziewanym napływem na europejski rynek gazu z amerykańskich złóż łupkowych. Póki co amerykański gaz trafia przede wszystkim na rynki azjatyckie, gdzie ceny są wyższe niż w Europie. W marcu, szwajcarski koncern Ineos, mający silną pozycję na Wyspach, sprowadził jednak do swojego zakładu petrochemicznego w Norwegii pierwszy statek z amerykańskim gazem. W tym roku regularne dostawy amerykańskiego gazu mają zacząć trafiać do podobnego kompleksu w szkockim Grangemouth. Ineos wyczarterował w tym celu osiem statków do przewozu LNG, które kursować będą regularnie pomiędzy amerykańskim terminalem Cove Point, który połączony jest gazociągiem ze złożem Marcellus, jednym z największych złóż gazu łupkowego w USA a Grangemouth. Szwajcarski koncern liczy, że tani surowiec z USA pozwoli odrodzić się europejskiemu sektorowi petrochemicznemu.

Rosyjska ambasada w oświadczeniu po wystąpieniu minister Rudd zauważa słusznie, że krytyczne wobec Rosji słowa są skierowane na rynek brytyjski i mają stanowić straszak przed czerwcowym referendum na temat wystąpienia z Unii. I choć kwestie energetyczne nie grają w przedreferendalnej debacie kluczowej roli to jest to jasny sygnał, że w obliczu mocno niepewnego wyniku głosowania rząd sięga po wszelkie możliwe, a nawet nieco wyimaginowane argumenty, by zniechęcić zwolenników Brexitu.

Najnowsze artykuły